Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 12:54
Reklama KD Market

16 godzin prezydenta Trumpa w Warszawie (ZOBACZ ZDJĘCIA)



Polska stała się w czwartek centrum zachodniej cywilizacji. Tak przynajmniej chciał prezydent Donald Trump, który wygłosił jedno z najważniejszych przemówień w obronie wartości zachodnioeuropejskich. A jako przykład kraju, który od wieków o nie walczy, dawał właśnie Polskę.
W otoczce toczącej się w Polsce politycznej wojny prezydent Donald Trump pojawił się nad Wisłą na zaledwie kilkanaście godzin. Spotkał się z prezydentem Andrzejem Dudą i uczestnikami szczytu krajów “Trójmorza”, do którego został niejako doproszony jako gość specjalny, bo decyzję o wizycie ogłoszono zaledwie miesiąc temu. Ale zostanie zapamiętany przede wszystkim dzięki swojemu przemówieniu do Polaków. Trump przypomniał, że kraj nad Wisłą jest nie tylko geograficznym centrum Europy, jest także miejscem, w którym bije serce całego kontynentu. W obliczu krytyki, jaka spada na rząd w Warszawie ze strony Brukseli, były to znamienne słowa. A nasza historia posłużyła prezydentowi USA jako osnowa do przedstawienia własnej wizji świata.

Warszawa w pogotowiu
W te dni rzeczywiście warto było odwiedzić Warszawę. Na przylot Donalda Trumpa czekano w Polsce z niecierpliwością. Stolica gorączkowo przygotowywała się na przylot – oczyszczano trasy przejazdu kolumn dyplomatycznych, zrobiono porządek na placu Krasińskich, gdzie prezydent miał się spotkać z Polakami, zapowiedziano zamknięcie całych ulic. Tam gdzie prezydent USA miał pojawić się osobiście, kontrolę przejmowali agenci Secret Service. Na ulicach pojawiły się tysiące policjantów, ale warszawiacy przyjmowali to ze spokojem – są przyzwyczajeni do wielkich imprez. W końcu od szczytu NATO minął zaledwie rok, a od Światowych Dni Młodzieży – jeszcze mniej. Nawet do plombowania studzienek kanalizacyjnych można się przyzwyczaić.

Hamletyzm i spekulacje
Oczekiwania i emocje były ogromne. Swoje pięć minut miały także brukowce, prasa kolorowa i portale plotkarskie, prześcigając się w spekulacjach na temat kobiet towarzyszących prezydentowi. Ale rosło także napięcie polityczne. Publicyści prześcigali się w spekulacjach na temat rzeczywistego znaczenia wizyty. Opozycja i sprzyjające jej media próbowały dezawuować znaczenie tej wizyty, podobnie jak szczyt krajów “Trójmorza”, który to twór oponenci uznali za sztuczny wymysł polityków partii rządzącej. Politycy Platformy Obywatelskiej i innych ugrupowań hamletyzowali na temat obecności na placu Krasińskich, gdzie Donald Trump miał wygłosić przemówienie do Polaków. Nie chcieli – jak mówili – brać udziału w zgromadzeniu zwolenników partii rządzącej, która miała być największym politycznym beneficjentem obecności w Warszawie amerykańskiego prezydenta. Ostatecznie zwyciężył zdrowy rozsądek i politycy opozycji pojawili się na wystąpieniu, choć i to wiązało się ze sporymi emocjami. Lecha Wałęsę powitały na placu Krasińskich gwizdy – zarówno w momencie przybycia, jak i uhonorowania jego osoby przez prezydenta Trumpa, co było znamiennym “przerywnikiem” wśród entuzjastycznych okrzyków.

To było chyba najbardziej propolskie przemówienie amerykańskiego prezydenta w historii"



Pochwała Polski
Ale to transmitowane na cały świat przemówienie Donalda Trumpa na placu Krasińskim stało się kulminacyjnym punktem wizyty. To, że można było usłyszeć je na całym globie, okazało się wydarzeniem nie to przeceniena. Oto przywódca największego mocarstwa świata daje wszystkim lekcję historii naszego kraju. To było chyba najbardziej propolskie przemówienie amerykańskiego prezydenta w historii. Nic więc dziwnego, że w oczach tych, którzy mieli okazję dotrzeć w czwartek na spotkanie z prezydentem, zobaczyć można było łzy wzruszenia. Ale wywarło ono wielkie wrażenie nie tylko z powodu atmosfery panującej na placu Krasińskich, gdzie skandowano imiona obu prezydentów – Trumpa oraz Dudy – i wznoszono okrzyki na cześć Polski i Ameryki. Skierowane było nie tylko do Polaków, ale do całego świata. Stamtąd popłynęły najostrzejsze do tej pory słowa, jakie Trump skierował pod adresem prezydenta Władimira Putina. “Stajemy ramię w ramię broniąc 5. artykułu (NATO) – wspólnego zobowiązania do obrony kolektywnej” – mówił prezydent, który przedstawił swoją wizję świata, w którym jesteśmy świadkami zderzenia cywilizacji. Na te słowa czekała cała Polska, bo podczas poprzedniej podróży prezydenta USA do Europy zabrakło potwierdzenia gwarancji bezpieczeństwa. Tym deklaracjom towarzyszył konkret – ogłoszenie planów zakupu przez Polskę amerykańskiego systemu obrony rakietowej Patriot. Nie jedyny zresztą, bo przecież prezydent USA to biznesmen i przyjechał do Europy promować to co amerykańskie – przede wszystkim surowce energetyczne.

Europa, USA i wartości
Specjaliści od public relations przypominają, że w miejscach, które się odwiedza, zawsze należy mówić to, co chcą usłyszeć gospodarze. A Trump mówił też o wspólnocie wartości euroatlantyckich, ale bez wbijania klina między Europę Wschodnią a Europę Zachodnią. O starciu sił dobra z siłami zła. O tym, że Polska nigdy nie chciała tworzyć swojego kraju bez obecności Boga. I o Powstaniu Warszawskim, które w USA tak często jest mylone z powstaniem w getcie.
Z Warszawy Donald Trump ruszył do Hamburga na szczyt najbogatszych krajów świata i na spotkania z politykami Europy Zachodniej i prezydentem Rosji. Ale przemówienie wygłoszone na placu Krasińskich bez wątpienia zostanie w pamięci wszystkich na długo po oderewaniu się Air Force One od pasa startowego na Okęciu. Rzadko słyszy się, że stanowimy "wzór dla całego zachodniego świata". A że Polska posłużyła Trumpowi za przykład niezłomności w walce o to, co jest naprawdę ważne? Warto cieszyć się z tego, że mieliśmy swoje pięć minut.

Z Warszawy
Jolanta Telega

[email protected]

Zdjęcia: Szilard Koszticsak, Jakub Kamiński, Radek Pietruszka, Rafał Guz, Paweł Supernak, Przemysław Piątkowski, Jacek Turczyk, Stach Leszczyński, Leszek Szymański/EPA

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama