Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 28 września 2024 10:24
Reklama KD Market
Reklama

Co można, a czego nie można



Mianowanie przez pełniącego obowiązki szefa Departamentu Sprawiedliwości, Roda Rosensteina, specjalnego prokuratora, który ma się zająć powiązaniami kampanii wyborczej Donalda Trumpa z Rosją, jest z pewnością bardzo pozytywnym wydarzeniem. Zachęcające jest nie tylko samo powołanie prokuratora specjalnego, ale również to, iż został nim były, wieloletni dyrektor FBI, Robert Mueller, człowiek o nieskazitelnej biografii i wzorowej karierze zawodowej. Jest on powszechnie znany ze skrupulatności, uczciwości oraz sporej niezależności, co akurat w przypadku tego śledztwa ma zasadnicze znaczenie.
Pamiętać jednak należy, że wszystkie te pozytywy temperowane są nieco tym, co specjalny prokurator może, a czego nie może. Po aferze Watergate, w wyniku której zrezygnował z urzędu Richard Nixon, przez pewien czas obowiązywały zasady, zgodnie z którymi prokuratora specjalnego powoływał zespół złożony z trzech wysokich rangą sędziów. Później jednak, po kolejnych skandalach, takich jak Iran-Contra, Kongres zrezygnował z tych przepisów, zresztą za poparciem obu partii. Dziś specjalnego śledczego powołuje prokurator generalny, lub osoba działająca w jego zastępstwie. Ponieważ wcześniej stojący na czele Departamentu Sprawiedliwości Jeff Sessions sam siebie wykluczył ze śledztwa w „kwestii rosyjskiej”, decyzję o nominacji podjął Rosenstein. Spekuluje się, iż Sessions nigdy by takiej decyzji nie podjął, gdyż dał się poznać jako zażarty „trumpista”.
Mueller będzie działał ze sporą niezależnością i szerokimi uprawnieniami. Może powoływać świadków, nakazywać przedstawianie przez zaangażowane strony potrzebnych do śledztwa dokumentów, sporządzać akty oskarżenia i stawiać ludzi przed sądem. Może nawet zażądać, by Trump ujawnił swoje zeznania podatkowe, jeśli uzna to za stosowne. Perspektywa wydania przez niego takiego nakazu zapewne już teraz spędza sen z powiek lokatorowi Białego Domu.
Jednak wszystkie jego poczynania zawsze będą podlegać kontroli Rosensteina, który ma prawo nie zgadzać się z dowolnymi aspektami prowadzonego śledztwa i stosowanymi metodami. Ma też wyłączne prawo do zwolnienia Muellera, choć tak drastyczny krok musi być zwykle wynikiem jakichś poważnych nieprawidłowości w pracy specjalnego prokuratora. Ponadto samego Rosensteina może w każdej chwili zwolnić prezydent, a zatem pośrednio Biały Dom zachowuje pewną kontrolę nad tym, jak pracować będzie Mueller.
Tak czy inaczej, pojawienie się na scenie prokuratora specjalnego jest niezwykle istotne. W swoim czasie inny prokurator specjalny, Kenneth Starr, został obdarzony misją zbadania zawiłej i strasznie nudnej sprawy zwanej Whitewater, a dotyczącej kupna i sprzedaży przez Clintonów różnych nieruchomości i działek. Ze śledztwa tego nic nie wyszło poza tym, iż nagle w mediach pojawiło się zgubne dla Billa Clintona nazwisko – Monica Lewinsky.
Mueller posiada jedno uprawnienie, które jest zapewne najpotężniejszą bronią. Podobnie jak kiedyś Starr, może w każdej chwili rozszerzyć swoje śledztwo na nowe sprawy, do których zawiodą go jego dociekania. Możliwe jest zatem absolutnie wszystko.

Andrzej Heyduk

Pochodzi z Wielkopolski, choć od dzieciństwa związany z Wrocławiem. W USA od 1983 roku. Z wykształcenia anglista (Uniwersytet Wrocławski), językoznawca (Lancaster University w Anglii) oraz filozof (University of Illinois). Dziennikarz i felietonista od 1972 roku - publikował m. in. w tygodniku "Wprost", miesięczniku "Scena", gazetach wrocławskich, periodyku "East European Journal", mediach polonijnych, dzienniku "Fort Wayne Journal". Autor słownika pt.: "Leksykon angielskiej terminologii komputerowej" (1991) oraz anglojęzycznej powieści pt.: "The Breslau Conspiracy" (2014).

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama