71 National Bowling Tournament, organizowany co roku w kwietniu przez Polish National Alliance, zgromadził na starcie ponad 200 członków tej największej polonijnej organizacji w Stanach Zjednoczonych. Reprezentowali oni 37 klubów, w tym siedem kobiecych. W turnieju trwającym od 28 do 30 kwietnia rywalizowali singliści, debliści oraz pięcioosobowe zespoły męskie i żeńskie.
Zawodników biorących udział w zawodach, ich rodziny i osoby towarzyszące powitał wiceprezes ZNP David Milcinovic, który od razu wprowadził wszystkich w dobry nastrój, zapowiadając, że zawody w przyszłym roku odbędą się na Florydzie. Prezes ZNP Frank Spula, życząc jak najlepszych wyników, nie ukrywał satysfakcji z udziału tak licznej reprezentacji związkowych pasjonatów kręgli od Zachodniego do Wschodniego Wybrzeża Stanów Zjednoczonych. Podkreślił, że najwięcej zespołów przyjechało z Pensylwanii, ale przecież właśnie tam narodził się ZNP i tam też w 1946 roku odbył się pierwszy turniej.
Steven Streit, burmistrz L0ckport, które w tym roku było gospodarzem zawodów, wyraził zadowolenie, że jego miasteczko mogło gościć uczestników turnieju. Wykonał też pierwszy rzut kulą i widać było, że miał z nią już w przeszłości do czynienia, bo prawie wszystkie kręgle zostały powalone.
Przed rozpoczęciem zmagań wręczono nagrody triumfatorom ubiegłorocznego turnieju w Las Vegas. Odebrali je kapitanowie Rose Konsel z kobiecego zespołu Stick Chicks (Pensylwania) i Casey Grabowski z Lightning (Arizona).
Od „Piasta” do „Na Zdrowie”
Na starcie stanęło 37 zespołów, w tym siedem żeńskich. Z Pensylwanii przyjechało aż 24. Pięć zespołów reprezentowało Indianę, swoich przedstawicieli miały również Illinois, Arizona, Kalifornia i Michigan. Każdy miał swoją nazwę, od Piasta z Kalifornii, Lightning z Arizony, czy Sparty z Pensylwanii do Polish Mafia (Michigan), Polish Wildcats (PA), Polish Bitoches. Kręgliści z South Bend (Indiana) nazwali siebie „Na Zdrowie”, co znakomicie korespondowało z ilością wznoszonych toastów, mobilizujących do powalania kolejnych kręgli, a później wyrażających radość z tego, że to się udało.
Startujący przyjechali ze swoimi rodzinami, znajomymi, sympatykami. I chociaż słychać było tylko język angielski, widać było w nich polskość, nie tylko wtedy, kiedy wzruszenie pojawiało się na ich twarzach w czasie wykonywania narodowego hymnu, również po strojach w biało-czerwonych barwach, orzełkach na koszulkach, we wspomnieniach kraju, który wiele lat temu opuścili oni lub ich rodzice, bądź dziadkowie.
Nie mogli doczekać się kwietnia
81-letni Czesław Szczotka z Dearbon Heights (Michigan) był jednym z najstarszych uczestników. Urodził się na Kresach Wschodnich, które teraz należą do Ukrainy. Był wywieziony w pierwszym transporcie na Syberię. Przeżył, ale do Polski już nie wrócił. Jego nową ojczyzną stały się Stany Zjednoczone. Dotarł tu 60 lat temu. Przez trzydzieści lat służył w amerykańskim wojsku. Dorobił się stopnia pułkownika. Od trzydziestu lat bierze udział w turniejach ZNP. – Zawsze była tutaj rodzinna atmosfera, bardzo koleżeńska. Tak jest i teraz, chociaż starzejemy się, młodszych jakoś mniej, frekwencja też już nie taka jak kiedyś. Bywały lata, kiedy startowało ponad 600 osób. Te czasy już minęły, ale co roku nie mogę doczekać się kwietnia, żeby znowu przyjechać na kręgle, spotkać się z przyjaciółmi, porozmawiać z nimi o naszych rodzinach, dobrze sobie pożyczyć – dodaje nienaganną polszczyzną.
Grzegorz Chilecki, dyrektor regionu trzeciego ZNP, obejmującego Kalifornię, jest przedstawicielem Polonii solidarnościowej. W USA jest od 28 lat i był to jego czwarty turniej. Z kalifornijskiego Orange County przyjechał do Chicago z grupą tamtejszych Polonusów. Spotykają się w polskim kościele, należą do grupy Piast. Na kilka tygodni przed kwietniowymi zawodami rozpoczynają przygotowania. Wiedzą, że nie należą do faworytów, bo zespoły z Pensylwanii są poza konkurencją, ale dla nich nie jest najważniejszy wynik. – Liczy się głównie aktywność ruchowa, przyjemność, rywalizacja, satysfakcja z udanej próby i to, że kręgle są jedną z nielicznych dyscyplin sportu, którą można uprawiać po pięćdziesiątce – mówi pochodzący z Białegostoku Chilecki.
Wanda Juda w tym roku nie brała udziału w zawodach, ale wspólnie z Mary Środoń, odpowiedzialną w ZNP za organizację imprez, przyczyniła się do tego, że wszystko przebiegało sprawnie i bez zakłóceń. W przeszłości startowała wiele razy i z kwietniowych turniejów ma miłe wspomnienia, przede wszystkim związane z atmosferą zmagań, ale nie tylko. Komisarz Okręgu 13. ZNP, a na co dzień pracownik „Dziennika Związkowego”, uważa kręgle za łatwy i przyjemny sposób spędzania wolnego czasu. – Można przy nich odpocząć, odreagować stres i nawiązać kontakty towarzyskie. Integracja zespołowa, zdrowa rywalizacja czy poprawa koordynacji ruchowej też nie są bez znaczenia – dodaje.
Dominacja Pensylwanii z akcentami Midwestu
Zgodnie z oczekiwaniami głównymi aktorami turnieju byli przedstawiciele Pensylwanii, którzy udowodnili, że często ilość przechodzi w jakość. Byli najliczniejszą ekipą i zabrali do domu najwięcej tytułów.
Wśród mężczyzn wygrali wszystkie klasyfikacje. Eric Pawlos z Pittsburgha, startując we wszystkich trzech kategoriach, zgromadził największą ilość punktów. Wspólnie z Keithem Smithem wygrał także debla. Indywidualnie najlepszym okazał się Jeff Stevenson z Canonsburga, a zespołowo St. Joe’s Polisch Club z Harrison.
W konkurencjach kobiecych Pensylwania triumfowała w klasyfikacji drużynowej. Rose’s Slicks Chicks z Erie nie miały konkurencji. Jednak już w pozostałych kategoriach najwięcej do powiedzenia miały przedstawicielki Midwestu. Najwięcej punktów zgromadziła Rosalie Jacobs z Kingsford Hts (Indiana), która wspólnie z Mae Jasko z Oak Lawn (Illinois) również okazała się najlepsza w deblu. Indywidualnie wygrała Caroline Nelson z Woodridge (Illinois).
Dariusz Cisowski
Zdjęcia: Artur Partyka