"To był dla mnie niesamowity początek sezonu" – podkreślił Michał Kwiatkowski, który 18 marca został pierwszym polskim kolarzem triumfującym w "monumencie", czyli jednym z pięciu najbardziej prestiżowych wyścigów klasycznych – Mediolan-San Remo.
Właśnie w Liege Kwiatkowski zakończył pierwszą część sezonu. Obecnie spędza kilka tygodni w kraju, aby – jak mówi – "złapać trochę oddechu", spotkać się z najbliższymi i z kibicami. 7 maja będzie gospodarzem wyścigu Velo Toruń.
Potem czeka go zgrupowanie wysokogórskie z grupą Sky, w czerwcu wyścig Criterium du Dauphine, a od 1 lipca start w Tour de France.
- Stanę u boku Christophera Froome'a, któremu przyświeca jeden cel – wygrać po raz kolejny Tour de France. Jazda z zawodnikiem mającym w dorobku już trzy zwycięstwa w tym wyścigu będzie dla mnie niesamowitym przeżyciem i doświadczeniem. Mam nadzieję, że będę w lipcu w dobrej formie i pomogę Christopherowi – zaznaczył.
W ostatniej części sezonu najważniejszym startem Kwiatkowskiego będą w drugiej połowie września mistrzostwa świata w Bergen.
- Ciężko mi coś powiedzieć o trasie. Tym razem nie planuję przyjazdu na rekonesans. Słyszałem, że jest selektywna, a i sam dystans – ponad 270 km – na pewno swoje zrobi. W Bergen pada ponad 250 dni w roku, więc są duże szanse na deszcz podczas wyścigu. Faworytami będą kolarze specjalizujący się w ciężkich klasykach, takich jak Liege-Bastogne-Liege. Ważne, aby na mistrzostwa świata zakwalifikowała się maksymalnie duża reprezentacja Polski. Ja na pewno będę bardzo zmotywowany, aby walczyć o jak najwyższe miejsce – podsumował.
(PAP)