Prezydent Tajwanu Caj Ing-wen w czwartkowym wywiadzie dla Reutera powiedziała, że jej rozmowa telefoniczna z prezydentem USA Donaldem Trumpem może się powtórzyć.
"Mamy okazję komunikować się z amerykańskim rządem w bardziej otwarty sposób. Nie wykluczamy możliwości zatelefonowania do prezydenta Trumpa, ale to zależy od bieżących potrzeb i uwagi, jaką amerykański rząd zwróci na sprawy regionu" - dodała prezydent.
Reuters pisze, że był to pierwszy wywiad Caj Ing-wen od czasu jej poprzedniej rozmowy telefonicznej z Trumpem, do której doszło na początku grudnia ub.r.
Prezydent podkreśliła kwestię współpracy militarnej z USA. "Nie wykluczamy żadnych środków, które mają znaczenie dla naszej obrony i polityki obronnej, a F-35 jest jednym z takich środków" - powiedziała m.in. Był to pierwszy komentarz w sprawie zakupu nowoczesnych myśliwców F-35 od USA wypowiedziany przez przedstawiciela władz Tajwanu.
Chińskie ministerstwo obrony w reakcji na wypowiedź Caj podkreśliło, że jest zdecydowanie przeciwne sprzedawaniu broni na Tajwan przez jakikolwiek kraj.
W rozmowie z Reuterem prezydent Tajwanu zachęcała prezydenta Chin, by zachowywał się jak lider. "Mam nadzieję, że przewodniczący Xi Jinping, jako przywódca dużego kraju postrzegający siebie jako lidera, zaprezentuje elastyczność i spojrzy z innej strony na relacje z Tajwanem, pozwalając, by przybrały one inną formę" - powiedziała Caj.
Donald Trump jeszcze jako prezydent elekt w grudniu ub.r. zerwał z obowiązującą od kilku dekad tradycją i przeprowadził rozmowę telefoniczną z prezydent Tajwanu Caj Ing-wen. Według obserwatorów mogło to zostać uznane przez Pekin za afront i wywołać napięcia w stosunkach amerykańsko-chińskich.
Rozmowa Trumpa z Caj Ing-wen była pierwszym oficjalnym kontaktem na najwyższym szczeblu między USA a Tajwanem. Amerykańskie media podkreślały, że żaden prezydentem elekt, ani żaden prezydent USA nie rozmawiał z przywódcą Tajwanu od 1979 roku, gdy USA zerwały stosunki dyplomatyczne z Tajwanem i zamknęły swą ambasadę w Tajpej, po uznaniu Chińskiej Republiki Ludowej. Pekin uzależniał od tego nawiązanie stosunków z Waszyngtonem, gdyż traktuje Tajwan jako swoją zbuntowaną prowincję. Waszyngton utrzymuje jednak nadal nieoficjalne kontakty z rządem w Tajpej.
Rafał Tomański (PAP)
Reklama