Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 28 września 2024 12:19
Reklama KD Market
Reklama

Podatki, czyli tortury



Co roku Amerykanie spędzają na wypełnianiu zeznań podatkowych sześć miliardów godzin. Co roku na początku kwietnia, kiedy zbliża się ostateczna data rozliczenia się z fiskusem (w 2017 jest to 18 kwietnia), głośniej słychać apele o uproszczenie przepisów. I co roku, mimo szumnych deklaracji, prawo podatkowe staje się jeszcze bardziej skomplikowane.

Idę o zakład, że nie inaczej będzie i tym razem. I to pomimo tego, że zarówno republikanie, stanowiący większość w Kongresie, jak i rządzony przez Donalda Trumpa Biały Dom, szli do wyborów pod hasłem uproszczenia podatków.

Trudniej od Obamacare

Analitycy nie mają wątpliwości – reforma podatkowa może okazać się jeszcze trudniejszym zadaniem niż nieudana (na razie) próba wycofania się z Obamacare. Wynika to z faktu, że republikanie na Kapitolu różnią się zasadniczo między sobą co do tego, w jakim kierunku reformować podatki. Z Białego Domu napływają także sprzeczne sygnały w sprawie proponowanych zmian, co zresztą jest stanem, do którego zaczynamy się przyzwyczajać.

Na Kapitolu nad reformą podatków pracuje przewodniczący Izby Reprezentantów Paul Ryan. Co do zasady istnieje zgoda na obniżenie stawek zarówno dla indywidualnych podatników, jak i dla firm. Dziurę w federalnej kasie miałoby zapełnić zlikwidowanie pewnych ulg podatkowych. Ale jakich? Co do tego nie ma już zgody. Republikanie myślą na przykład o wprowadzeniu dodatkowego „border adjustment tax”, który byłby nakładany od towarów oraz usług skonsumowanych w USA, niezależnie od miejsca ich wyprodukowania. Podatku nie nakładano by jednak na towary eksportowane z USA. Na przeszkodzie mogą stanąć jednak demokraci, którzy mimo braku większości mają możliwość skutecznego zastosowania strategii obstrukcji parlamentarnej w Senacie. Na razie nikt na politycznej lewicy nie opowiedział się po stronie republikanów.

Biały Dom, czyli?

W grze o obniżenie podatków pozostaje także prezydent Donald Trump, który obiecuje znaczne obniżenie obciążeń dla klasy średniej. Jednak z tego, co deklarował podczas kampanii wyborczej, wynika, że na ulgi mogliby liczyć także najbogatsi. Poza sferą ogólnych deklaracji trudno jednak znaleźć wspólny mianownik z republikanami w Kongresie. Na przykład w Białym Domu pojawiały się pomysły wprowadzenia podatku VAT, na wzór europejski, na co trudno byłoby uzyskać zgodę większości.

Utopieni w morzu ulg

Ostatni raz Kongres wprowadził radykalne zmiany w prawie podatkowym 31 lat temu. Wprowadzano za to „drobne” poprawki – zeznania podatkowe zarówno osób fizycznych, jak i firm obrosły w liczne odpisy, ulgi i potrącenia. W 2016 roku podatnicy mogli sobie odtrącić 1,6 biliona (nie miliarda!) dolarów. To astronomiczna suma, która powoduje, że jakakolwiek radykalna reforma będzie niełatwa. W ubiegłym roku aż 43 miliony rodzin (na niewiele ponad 100 milionów indywidualnych rozliczeń) skorzystało z możliwości odpisu od dochodu podatków stanowych i lokalnych przy podatku federalnym. 34 miliony zrobiły to samo z odsetkami od pożyczek hipotecznych. Z tych popularnych ulg nie będzie łatwo zrezygnować, choć plan, który pojawił się w Izbie Reprezentantów, przewiduje np. wyeliminowanie możliwości odpisu podatków lokalnych.

W 2016 r. podatnicy mogli sobie odtrącić 1,6 biliona (nie miliarda!) dol."



Innym powodem, dla którego reforma może okazać się niezwykle trudnym przedsięwzięciem, jest ryzyko związane z przewracaniem kodeksu podatkowego do góry nogami. Budżet federalny z roku na rok notuje deficyt, co wymaga pożyczania pieniędzy. Skutków radykalnych zmian podatkowych nie można dokładnie przewidzieć, bo trudno wówczas precyzyjnie oszacować wpływy do budżetu.

Podcinanie własnej gałęzi

Nawet w przypadku propozycji budżetowych Trumpa, który wraz z cięciem podatków chce radykalnie obniżyć wydatki federalne, będzie to ryzykowne. Biały Dom zamierza na przykład aż o 31 proc. ograniczyć finanse Agencji Ochrony Środowiska (EPA), co rzeczywiście pomoże zaoszczędzić spore sumy. Ale już 14-proc. redukcja budżetu Internal Revenue Service może przynieść więcej szkody niż pożytku. Ograniczy to bowiem zdolność skarbówki do ściągania podatków. Eksperci przestrzegają więc, że to obosieczna broń. „Można w ten sposób stracić miliardy dolarów, próbując zaoszczędzić kilkaset milionów” – ostrzega Robert Weinberger, ekspert Aspen Institute's Initiative on Financial Security. Z kolei Center for Budget and Policy Priorities przypomina, że od 2010 roku budżet IRS obcięto o 17 proc. W tym samym czasie zatrudnienie w agencji zmniejszyło się o 14 proc., a personel zajmujący się egzekucją podatków – o 23 procent. „To uderza w podstawowe zadania, jakie powinien wykonywać rząd” – uważa dyrektor Centrum Chuck Marr. I rzeczywiście – sumy pozyskiwane z audytów podatkowych systematycznie maleją.

I tak cię złapią

Trudno jednak liczyć na podatkową bezkarność. Dzięki komputeryzacji IRS wychwytuje przypadki „kreatywnego” wypełniania zeznań podatkowych. Neguje też argumenty tych Amerykanów, którzy uważają, że to konstytucja USA daje im prawo niepłacenia podatków – skarbówka po raz kolejny wydała całą broszurę na ten temat.

Co roku IRS zwraca też uwagę na „nowatorskie” pomysły oszustów. W tym roku przebojem świata kreatywnych „rozliczaczy” są przekręty związane z kontami Roth IRA, czy z zakładaniem przez właścicieli drobnego biznesu mikrofirm ubezpieczeniowych. Z dużą rezerwą należy także podchodzić do propozycji inwestycji, z których zyski miałyby być całkowicie wolne od podatków.

Ale to są problemy dotyczące przede wszystkim najbogatszych. Przedstawicieli klasy średniej, spłacających hipotekę, kształcących dzieci, odkładających na emeryturę lub po prostu próbujących wiązać koniec z końcem czeka żmudne zbierane formularzy, opatrzonych różnymi literkami i numerkami. Potem przychodzi pora albo na samodzielne przedzieranie się przez gąszcz przepisów, albo utwierdzanie się w przeświadczeniu, że osoba, której powierzyliśmy przygotowanie zeznania naprawdę wie, co robi. Bez żadnej nadziei, że w kolejnym roku będzie i prościej, i szybciej. Wiemy nie od dziś, że w życiu pewne są tylko śmierć i podatki. Tylko dlaczego rozliczanie się z fiskusem staje się z roku na rok coraz większą torturą?

Jolanta Telega

[email protected]

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama