Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 09:18
Reklama KD Market

Deportacja za... znaczki żywnościowe?



Spirala imigracyjnej paranoi nakręca się już sama. Coraz więcej imigrantów rezygnuje ze starania się o pomoc żywnościową w ramach popularnego programu znaczków spożywczych (ang. food stamps) i innych świadczeń federalnych w obawie, że wpłynie to na ich sytuację imigracyjną.

Organizacje w całym kraju pomagające rodzinom o niskich dochodach w uzyskaniu pomocy żywnościowej są zaniepokojone niedawnym spadkiem liczby imigrantów zwracających się do nich po pomoc – poinformowała sieć amerykańskiego radia NPR. Niektóre rodziny wręcz wycofują się z programu znaczków żywnościowych (ang. Supplemental Nutrition Assistance Program, SNAP) i innych świadczeń federalnych w obawie, że ich otrzymanie wpłynie na ich status imigracyjny, a nawet doprowadzi do deportacji. Choć w większości przypadków niepokój ten jest nieuzasadniony, karmiony jest twardym stanowiskiem administracji Donalda Trumpa w sprawach imigracyjnych.

Przykładowo, według pracowników centrum żywnościowego Manna Food Center w powiecie Montgomery w stanie Maryland, 20 procent spośród 561 rodzin, które złożyły wnioski o znaczki żywnościowe, już wycofało się z programu. Według pracowników największy niepokój okazują klienci, którzy są nieudokumentowanymi rodzicami pobierającymi pomoc żywnościową dla swoich urodzonych w Ameryce dzieci. Na pytanie, dlaczego chcą zrezygnować z programu znaczków żywnościowych odpowiadają wprost, że boją się, że mogą zostać deportowani.

Również w Nowym Jorku mniej imigrantów zgłasza się do banków żywnościowych. Jim Wengler, dyrektor centrum Hunger Free New York City obsługującego 20 banków żywności w mieście, widział przypadki osób ze stałym pobytem wycofujących się ze wszystkim świadczeń rządowych, łącznie z Medicaid. Jego zdaniem najbardziej niepokojący jest fakt, że zazwyczaj są to porządne rodziny, wychowujące dzieci i pracujące za minimalne stawki, którym program naprawdę pozwala wiązać koniec z końcem. Jest oczywiste, że bez programu rodziny te doświadczą poważnych trudności.

Inne organizacje niedochodowe w kraju zauważyły podobny spadek beneficjentów świadczeń federalnych, choć nie istnieją jeszcze oficjalne dane potwierdzające to zjawisko.

Według organizacji działających na rzecz imigrantów problem jest dwubiegunowy. Z jednej strony nieudokumentowani imigranci, którzy sami nie mogą pobierać świadczeń federalnych, boją się pobierać je dla swoich urodzonych w Stanach dzieci w obawie przed deportacją. Z drugiej zaś strony osoby posiadające prawo stałego pobytu martwią się, że pobieranie przez nich świadczeń (na które i tak zazwyczaj muszą czekać pięć lat od momentu uzyskania zielonej karty) negatywnie wpłynie na szanse zostania obywatelem w przyszłości.

O to, czy korzystanie z dostępnych programów świadczeń federalnych przez kwalifikujące się osoby, może zaszkodzić sytuacji imigracyjnej zapytaliśmy adwokata imigracyjnego Pawła Borucha. – Teoretycznie osoba niebędąca obywatelem amerykańskim, która w ciągu pięciu lat od wjazdu do USA jest „ciężarem dla podatnika” (ang. public charge) przez to, iż w swoim utrzymaniu polega przede wszystkim na rządowej pomocy finansowej (Temporary Assistance for Needy Families, TANF oraz zapomogi pieniężne SSI) może podlegać deportacji. Jednak przepis ten jest bardzo rzadko wykorzystywany do rozpoczęcia deportacji przez służby imigracyjne. Poza tym, aby kwalifikować się na TANF i SSI należy posiadać stały pobyt przez co najmniej pięć lat. Według obecnych wytycznych, otrzymywanie niepieniężnych świadczeń z programów żywieniowych, medycznych czy mieszkaniowych nie ma wpływu na to, czy osoba będzie uznana za polegającą w sposób znaczny na pomocy rządowej. Tym samym nie ma więc negatywnego wpływu na status imigracyjny.

Prezydent Trump wielokrotnie zapowiadał, że chce ograniczyć zarówno nielegalną, jak i legalną imigrację. Przemawiając w lutym przed połączonymi izbami Kongresu powiedział, że obecny system imigracyjny kraju wyczerpuje amerykańskiego podatnika i że kraj powinien być bardziej selektywny w decyzjach, kto będzie wpuszczany. „Ci, którzy chcą dostać się do danego kraju, powinni być w stanie samodzielnie się utrzymać. To podstawowa zasada. Jednak w Ameryce jej nie przestrzegamy, wyczerpując środki publiczne, na których polegają nasi najbiedniejsi obywatele” – mówił Trump w Kongresie.

Choć wielu ekonomistów nie zgadza się z opinią prezydenta, znaczna liczba członków obecnej administracji jest zaniepokojona faktem korzystania z pomocy rządowej przez imigrantów. W styczniu do opinii publicznej wyciekł roboczy dokument rozporządzenia prezydenckiego, wedle którego osoby, które otrzymują jakiekolwiek zapomogi, czy to gotówkowe, czy w formie niepieniężnej, których otrzymanie uzależnione jest od wysokości dochodu, będą mogły zostać uznane za „ciężar dla podatnika”. Mogłoby to negatywnie wpłynąć na otrzymanie korzyści imigracyjnych lub nawet doprowadzić do rozpoczęcia procesu deportacji – mówi Boruch.

Choć rozporządzenie to nie zostało podpisane i być może nigdy nie będzie, sam fakt, że taki szkic istnieje w połączeniu z zaostrzonymi niedawno przepisami deportacyjnymi niewątpliwie prowadzi do coraz większej społecznej psychozy, której efektem są zachowania prowadzące do rezygnacji z przysługujących programów socjalnych.

Joanna Marszałek

[email protected]


tabelka

tabelka

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama