Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 13 października 2024 15:24
Reklama KD Market

LM piłkarzy ręcznych – awans Vive Kielce, niepewność Orlen Wisły Płock



Piłkarze ręczni Vive Tauron Kielce wygrali we własnej hali z białoruskim Mieszkowem Brześć 35:27 (15:16) w meczu 14. (ostatniej) kolejki Ligi Mistrzów. Mistrzowie Polski awansowali do fazy pucharowej tych rozgrywek z drugiej pozycji w grupie B. Nie powiodło się Orlen Wiśle Płock, która przegrała na wyjeździe z mistrzem Hiszpanii 28:36 (15:17).

Wynik spotkania w Kielcach otworzył były zawodnik Vive Rastko Stojkovic, którzy z rzutu karnego pokonał Filipa Ivica. Kielczanie błyskawicznie odpowiedzieli bramką Krzysztofa Lijewskiego. W czwartej minucie kolejnego karnego Stojkovic już nie wykorzystał, tym razem górą był chorwacki bramkarz Vive.

Kielczanie rozpoczęli ten mecz niesłychanie zmobilizowani. W ósmej minucie po bramce z karnego Karola Bieleckiego prowadzili 5:3. Białorusini w kolejnych akcjach pokazali jednak, że nie przyjechali do Kielc na wycieczkę. Trzy minuty później kontrę gości wykorzystał Andriej Jurynok i był już remis 6:6.

Gospodarze odpowiedzieli bramkami Lijewskiego i Manuela Strleka. W 14. minucie trafił Michał Jurecki i Vive prowadziło już 9:6. Dobrą grę kieleckiego zespołu przerwała kara dla Piotra Chrapkowskiego. Mieszkow grając w przewadze jednego zawodnika po dwóch bramkach Władysława Ostrouszko zbliżył się do Vive na jedno trafienie (8:9 – 17. min).

Niemoc kielczan trwała jednak bardzo krótko. Już dwie minuty później kontrę gospodarzy wykorzystał Mateusz Jachlewski i podopieczni Tałanta Dujszebajewa ponownie prowadzili trzema bramkami – 11:8. W 22. min przy wyniku 13:10 dla gospodarzy, goście przez ponad minutę grali bez dwóch zawodników (kary dla Ostrouszko i trenera Siergieja Bebeszko), ale i tak potrafili zdobyć bramkę (Dainis Kristopans).

Goście złapali wiatr w żagle i na pięć minut przed zakończeniem pierwszej połowy przegrywali już tylko 13:14 (bramka Kulaka). W 26. min Ivica pokonał ze skrzydła Rajko Prodanovic i zespół z Brześcia doprowadził do remisu (14:14). Po kolejnym błędzie kielczan w ataku Kristopans dał gościom prowadzenie. Po 30 minutach Vive przegrywało z Mieszkowem Brześć 15:16.

W 35. min Sławomira Szmala pokonał Ostrouszko i zespół z Brześcia prowadził już 19:17. Cztery minuty później do pustej kieleckiej bramki (kara dla Bombaca) trafił Wieczesław Szumak i Vive przegrywało już 19:22. Świadomi uciekającej szansy kielczanie grali bardzo nerwowo. W 41. min przy prowadzeniu gości 23:20 na ławkę kar powędrowali Jurecki i Lijewski.

Mistrzowie Polski przez ponad minutę grali bez dwóch zawodników, ale okres osłabienia przetrwali bez strat. Na tyle to zmobilizowało kielczan, że gospodarze błyskawicznie odrobili straty. W 46. min po bramce Strleka był już remis 24:24.

W kolejnej akcji Szmal w kapitalnym stylu obronił rzut Ostrouszko. Kielczanie poszli za ciosem i po bramce Jureckiego prowadzili 25:24 (47. min). Kielecki pociąg rozpędzał się coraz bardziej. Pesica dwukrotnie pokonał Strlek i Vive w 50. min wygrywało 27:24. W bramce gospodarzy cuda wyczyniał "Kasa", broniąc m.in. rzut karny Stojkovica.

W 52. min po bramce Urosa Zormana, na 29:24, w hali rozpoczęło się już świętowanie. Kielczanie kontrolowali sytuację na parkiecie, powiększając jeszcze przewagę. Ostatecznie gospodarze zwyciężyli 35:27, co pozwoliło im zająć drugie miejsce w grupie B.

Orlen Wisła Płock po porażce w Barcelonie zajmuje szóste miejsce w grupie A i musi czekać na wynik niedzielnego pojedynku Bjerringbro Silkeborg – Kadetten Schaffhausen. Jeśli gospodarze stracą punkt, płocczanie awansują do fazy pucharowej. Jeśli duńska drużyna wygra, zepchnie Orlen na siódme miejsce i wyeliminuje z rozgrywek.

W Palau Blaugrana faworytem pojedynku byli gospodarze, dla których stawką meczu było 1. miejsce w tabeli. Płocczanom do zajęcia 6. pozycji i awansu do fazy pucharowej potrzebny był tylko jeden punkt.

Nieco lepiej w mecz weszli gospodarze, którzy od 5. min. prowadzili różnicą jednej, dwóch bramek. Najlepszym zawodnikiem płockiej drużyny był bramkarz Rodrigo Corrales, dzięki któremu udawało się utrzymać niewielką stratę. Barcelona, w swoim stylu, bezwzględnie wykorzystywała każdy błąd płockich piłkarzy, a tych było sporo. W końcówce pierwszej połowy znakomicie radził sobie Tomasz Gębala, który w ciągu ostatnich 10 minut zdobył cztery gole.

Po przerwie płocczanie zaczęli fatalnie. W 37. min. przegrywali 16:22, to była najwyższa różnica w meczu. Marcin Wichary, choć robił co mógł, to jego koledzy nie wykorzystywali sytuacji stworzonych po obronie bramkarza. Trener Piotr Przybecki wziął czas, za chwilę drugi, ale piłkarze chyba nie do końca zrozumieli wskazówki, bo w 43. min. gospodarze prowadzili już 26:17, a Orlen Wisła nie potrafiła pokonać Pereza de Vargasa.

Mecz był już do jednej bramki. Po kwadransie drugiej połowy na koncie płockiej ekipy były tylko dwa gole, po stronie gospodarzy – 10 i Barcelona prowadziła 27:17. Tak wysoka przewaga utrzymywała się do 50. min. i wyniku 30:20. Potem, pewna kompletu punktów Barcelona, pozwoliła sobie na kilka błędów i w 55. min. był wynik 31:25, ale goście nie mieli już najmniejszych szans na doprowadzenie do remisu.

(PAP)

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama