Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 13 października 2024 13:21
Reklama KD Market

Nowy Fonfara z elementami starego. W Nowym Jorku z Dawsonem



Już w tę sobotę Andrzej Fonfara zmierzy się w Barclays Center w Nowym Jorku z byłym trzykrotnym mistrzem świata WBC i IBF Chadem Dawsonem. Kulminacją gali będzie pojedynek o pasy WBA i WBC wagi półśredniej pomiędzy niepokonanymi do tej pory Keithem Thurmanem i Dannym Garcią.

34-letni Dawson ma w swoim dorobku 40 walk. 34 z nich wygrał, w tym 19 przez nokaut. Jednak trzy z ostatnich sześciu pojedynków przegrał. Pięć lat temu z Andre Wardem przez TKO w dziesiątej rundzie, rok później z Adonisem Stevensonem przez nokaut w pierwszej rundzie. Poległ również z Tommym Karpencym. Ostatnią walką Dawsona był kwietniowy pojedynek z Corneliusem White’em wygrany na punkty. O pięć lat młodszy Fonfara (28-4, 16 KO) powraca na ring po porażce 18 czerwca ubiegłego roku przez nokaut z Joe Smithem Jr.

Amerykanin do walki przygotowywał się w Montrealu, gdzie jednym z jego sparingpartnerów był Eleider Alvarez. Polak od kilku miesięcy trenuje w kalifornijskim Auckland pod okiem słynnego Virgila Huntera.

Polak zapowiada, że kibice, którzy zasiądą na trybunach i przed telewizorami, zobaczą Fonfarę, który składać się będzie z nowych elementów i tych już znanych z dotychczasowych walk.

– Nowy Andrzej Fonfara będzie mądrzejszy w ringu, bardziej skoncentrowany, taką mam przynajmniej nadzieję – mówi Bogdan Maciejczyk wieloletni trener i przyjaciel Fonfary, jego partner biznesowy. – Wydaje mi się, że zrozumiał, że metoda przyjąć cios i oddać nie jest dobra i nie zawsze się sprawdza. Andrzej zrozumiał też, że nie ma takiej głowy, która jest w stanie przyjąć każde uderzenie. Teraz, jeżeli takie otrzyma, z pewnością pomyśli, co zrobić, żeby to już się nie powtórzyło. Na to zwracałem mu uwagę wcześniej, nie słuchał, teraz to samo robił jego nowy trener i posłuch powinien być bardziej widoczny.

Mówiąc o nowym Fonfarze, polski pięściarz podkreślał także, że poprawił obronę oraz doskonalił swój lewy prosty, by był bardziej skuteczny i jeszcze groźniejszy dla przeciwnika.

– Hunter podczas zajęć z Andrzejem starał się wykorzystać jego naturalne warunki fizyczne, wzrost, długi zasięg ramion. Pracował też nad elementami obrony, nad doskonaleniem lewego prostego. Pod tym kątem byli dobierani sparingpartnerzy. Wydaje się, że w tych elementach jest widoczny postęp, ale wszystko to zweryfikuje sobotnia walka, tym bardziej że stanie naprzeciwko naprawdę dobrego pięściarza.

Wielu uważa, że Dawson swoje najlepsze lata ma już za sobą, że jest cieniem pięściarza z okresu, kiedy zdobywał mistrzowskie tytuły, że będzie dla Fonfary łatwym przeciwnikiem.

– Są to bzdury, z którymi absolutnie się nie zgadzam. Ci, którzy uważają Dawsona za starego, obitego pięściarza, który swoje najlepsze lata ma już za sobą, są ignorantami. 34 lata to idealny wiek do tego, by walczyć o mistrzostwo świata. Dawson jest świetnie wyszlifowanym bokserskim diamentem. Ma znakomitą technikę, świetną pracę nóg, ringowe cwaniactwo, solidny bagaż doświadczeń i bogate bokserskie résumé, w którym nie brakuje pokonanych przeciwników z najwyższej półki. Dlatego uważam, że ta walka może być jedną z najtrudniejszych w karierze Andrzeja, a już na pewno z jednym z najbardziej utytułowanych przeciwników.

Amerykanin nie słynie z mocnego ciosu, nie jest pięściarzem polującym na nokaut. On rozgryza rywala, kontruje go, rozbija.

– Dawson nie będzie się wdawał w bijatykę, będzie natomiast polował na kontry, punktował, schodził z linii ciosów, ślizgał po linach ringu, uciekając przed ciosami Andrzeja. On to potrafi robić i w takiej walce czuje się najlepiej. Czy Andrzej da sobie narzucić jego styl? Pewnie nie, bo wie, że to będzie premiować przeciwnika, a dla niego może okazać się zgubne. Nie można również wykluczyć innego scenariusza, według którego będzie to walka na wyniszczenie. Andrzej ma gorącą krew, jest typem wojownika, może dać się sprowokować, podpalić, a wtedy nie wiadomo, jak to się skończy dla niego i dla Dawsona. Wygra ten, kto nie da się przełamać, kto będzie miał większą wolę zwycięstwa i cierpliwość do jego odniesienia. To ostatnie będzie ważnym elementem tego pojedynku.

Porażka ze Smithem Jr. na pewno pozostawia mentalny ślad i podcięła Fonfarze skrzydła, szczególnie że miała miejsce w takim momencie i z przeciwnikiem, któremu nikt nie dawał szans na zwycięstwo.

– Andrzej miał już takie doświadczenie z Derrickiem Finleyem, również z Adonisem Stevensonem był dwukrotnie na deskach. Jednak to było na innym etapie jego kariery. Porażka ze Smithem miała inny wymiar. Jej konsekwencją była utrata szansy walki o mistrzowski pas, obsunięcie się w rankingach. Spowodowała, że wiele rzeczy trzeba było budować od nowa. Na szczęście późniejsza wygrana Smitha z Bernardem Hopkinsem trochę podbudowała Andrzeja, podniosła go na duchu. Jego pogromca pokazał bowiem, że nie jest osiłkiem polującym tylko na cios, że potrafi dużo więcej. Przegrać z kimś takim nie jest wielkim wstydem, choć wtedy to tak właśnie było interpretowane.

Wynik sobotniego pojedynku będzie miał dla obydwu jego aktorów przełomowe znaczenie. Zwycięzca dostanie kolejną szansę, przegrany na taką już chyba nie będzie mógł liczyć.

– Dawson i Fonfara są obecnie w takiej samej sytuacji. Jeden i drugi, chcąc mieć perspektywę walki o mistrzostwo świata, musi w sobotę wygrać. Ich drogi w hali Barclays Center skrzyżują się i po tym pojedynku ktoś pojedzie dalej, a ktoś zostanie daleko w tyle. Takie walki są pasjonujące dla pięściarskich fachowców, statystyków i historyków boksu, a dla kibiców najbardziej ekscytujące. Jeden musi wygrać, by przeżyć, jak w walce dwóch wojowników na arenach starożytnego Rzymu – kończy Bogdan Maciejczyk.

Dariusz Cisowski

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama