Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 13 października 2024 13:25
Reklama KD Market

Lekkoatletyczne HME - złoty Lisek, brązowy Wojciechowski w skoku o tyczce



Piotr Lisek został w Belgradzie halowym mistrzem Europy w skoku o tyczce. Brązowy medal wywalczył Paweł Wojciechowski. Polaków rozdzielił Grek Konstadinos Filippidis.

Poziom konkursu był bardzo wysoki. Aż sześciu zawodników pokonało wysokość 5,80 i wyżej, co zdarzyło się pierwszy raz w historii tej konkurencji.

Przed rozpoczęciem rywalizacji Lisek był faworytem. Jako jedyny z grona uczestników uzyskał w tym sezonie 6 m, ale w ostatnim czasie miał pecha.

- W miesiąc złamałem trzy tyczki. Nie wiem, co się dzieje, a w Serbii będę musiał skakać na pożyczonych. Nie wiem jak to się skończy, ale łatwo się nie poddam - mówił przed wylotem.

Obaj Polacy zaczęli konkurs od 5,35. Kolejne wysokości do 5,60 mieli na czysto. Na 5,70 "potknął" się Wojciechowski. Mistrz świata z Daegu (2011) zaliczył w drugiej próbie, ale to zepchnęło go na siódmą pozycję. Podopieczny Wiesława Czapiewskiego w tej sytuacji zagrał va banque.

Postanowił opuścić 5,75 i 5,80. Do rywalizacji wrócił przy 5,85. Tak wysoko w tym sezonie jeszcze nie skakał. Dwa razy zrzucił. Zresztą tak samo jak i pozostali rywale. Ta wysokość okazała się rozstrzygająca. Odpadli na niej Francuz Alex Chapelle, Niemiec Raphael Holzdeppe i Czech Jan Kudlicka.

Trzecia próba okazała się szczęśliwa dla Wojciechowskiego. W tym momencie wiadomo było, że jest już medal, pytanie było tylko jaki. W konkursie zostali - na prowadzeniu Lisek i Filippidis (obaj zaliczyli 5,85 w pierwszej próbie).

Wyżej nikt już nie skoczył. To pierwsze dwa medale wywalczone przez Polaków w Belgradzie.

- Walczyłem tu o jedno - by uzyskać jak najlepszy rezultat. Wiedziałem, że stać mnie na wysokie skakanie. Trzeba było się napocić, bo chłopaki cisnęli z każdej strony, ale moja forma była wyższa - skomentował Lisek.

Radości nie krył Wojciechowski. - Nie byłem zainteresowany siódmym czy czwartym miejscem, dlatego nie miało sensu atakować 5,75 i 5,80. W ostatniej próbie na 5,85 odrodziłem się jak feniks z popiołów. Zabrałem ten brąz rzutem na taśmę - przyznał.

Medale wręczane będą w sobotę. Piątek okazał się także szczęśliwy dla czterystumetrowców. Aż dwie Polki wystąpią w sześcioosobowym finale - Święty - 52,60 i Hołub - 52,76. Obie w swoich seriach były drugie. Odpadła Iga Baumgart - 53,76. Najszybsza była w półfinałach Szwajcarka Lea Sprunger - 52,17.

- Nie spodziewałam się, że uda mi się awansować do rozgrywki o medale. Hala w Belgradzie jest trudna do biegania i mam czasami wrażenie, że nogi nie niosą. Tym bardziej jestem zadowolona, że udało się zajść tak wysoko - powiedziała Hołub.

W finale 400 m wystąpi też Rafał Omelko, który wygrał swój bieg czasem 47,15. To był czwarty wynik półfinałów. Najszybszy był Czech Pavel Maslak - 46,45.

Szósta w pchnięciu kulą była Paulina Guba. Zawodniczka OKS Start Otwock uzyskała 18 m, co jest jej najlepszym wynikiem w tym sezonie i drugim w karierze. Wygrała bezkonkurencyjna Węgierka Anita Marton - 19,28. W eliminacjach odpadła Agnieszka Maluśkiewicz - 16,15, która została sklasyfikowana na 17. pozycji.

- Tyle trenuję i ciągle czegoś brakuje. Musimy usiąść z trenerem i przemyśleć, co trzeba zmienić. Przegrałam medal o 32 centymetry, to niedużo. Powinnam tyle pchnąć - powiedziała trochę rozczarowana Guba.

Ze łzami w oczach halę opuszczała Kamila Lićwinko. Halowa mistrzyni świata 2014 w skoku wzwyż nie zakwalifikowała się do sobotniego finału. - Nie wiem co się stało - dziwiła się zawodniczka Podlasia Białystok, która zaliczyła jedynie 1,86.

O sporym pechu może mówić Damian Czykier, który wprawdzie wynikiem 7,65 poprawił rekord życiowy w biegu na 60 m ppł, ale tysięczne sekundy zadecydowały, że zabrakło go w rozgrywce o medale. Finał wygrał Brytyjczyk Andy Pozzi - 7,51.

W eliminacjach 1500 m klasę pokazała Sofia Ennaoui - 4.11,91. Jej czas jest wprawdzie czwartym wynikiem, ale w swojej serii pozostawiła rywalki daleko w tyle. - Tu jest medal do zdobycia i przyjechałam po niego - podkreśliła podopieczna Wojciecha Szymaniaka.

Na tym etapie rywalizacji odpadła Katarzyna Broniatowska, która czasem 4.15,02 została sklasyfikowana na 12. pozycji. Najszybsza w eliminacjach była Brytyjka Laura Muir - 4.10,28.

Rywalom złudzeń nie pozostawił także Marcin Lewandowski. Urodzony w Szczecinie zawodnik, który specjalizuje się na dystansie 800 m, powoli chce się przenosić na 1500 m. Na razie bardzo dobrze mu to wychodzi. Trzecim czasem eliminacji - 3.43,70 awansował do sobotniego finału.

Medale zostały rozdane także w pięcioboju. Najwięcej punktów uzbierała mistrzyni olimpijska Belgijka Nafissatou Thiam - 4870.

Dużo zamieszania było w finale 60 m ppł kobiet. Dwukrotnie odstrzelony był falstart. Najpierw zdyskwalifikowano Dunkę Isabelle Pedersen, ale nie chciała się jednak z tym pogodzić. Opuściła bieżnię i podeszła do sędziów. Ci po chwili dyskusji postanowili... przywrócić ją do startu. Uznano, że zawiodła aparatura. Tak samo było przy drugim podejściu. W trzecim wszystko przebiegło zgodnie z przepisami, a złoto wywalczyła Niemka Cindy Roleder - 7,88.

(PAP)

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama