Iran potępił 3 lutego nowe sankcje nałożone nań przez USA, nazywając je nielegalnymi, i zapowiedział, że nałoży swoje restrykcje na pewne amerykańskie podmioty i Amerykanów, którzy pomagają "regionalnym grupom terrorystycznym".
"Nowe sankcje...są niezgodne z amerykańskimi zobowiązaniami i rezolucją nr 2231 Rady Bezpieczeństwa ONZ, która zatwierdziła porozumienie nuklearne między Iranem i sześcioma mocarstwami" z 2015 roku - brzmi tekst oświadczenia MSZ Iranu, który zacytowała irańska telewizja państwowa.
"W odwecie za amerykańskie sankcje Iran nałoży prawne restrykcje na pewnych Amerykanów i podmioty (z USA), które były zaangażowane w pomaganie regionalnym grupom terrorystycznym i sponsorowanie ich" - zakomunikowano, nie precyzując, o co dokładnie chodzi.
Irańskie MSZ zapowiedziało, że listę podmiotów objętych restrykcjami ogłosi w późniejszym czasie.
Wcześniej 3 lutego ministerstwo skarbu USA ogłosiło wpisanie 13 osób fizycznych i 12 firm na listę podmiotów objętych sankcjami finansowymi wobec Iranu po tym, gdy dzień wcześniej Biały Dom skierował do Teheranu "ostrzeżenie" w związku z próbą irańskiego pocisku balistycznego.
Jak zaznacza komunikat resortu skarbu, ogłoszone w piątek sankcje ukazują zdecydowanie USA, by używać wobec Iranu takich środków w związku z jego programem budowy rakiet balistycznych i "destabilizującymi działaniami w regionie". Wskazuje również, że nowe restrykcje są "w pełni zgodne" z postanowieniami porozumienia dotyczącego demontażu irańskiego programu nuklearnego w zamian za zniesienie międzynarodowych sankcji.
Jest to pierwsze tego rodzaju posunięcie USA wobec Iranu od czasu objęcia 20 stycznia prezydentury przez Donalda Trumpa, ale według podobnego wzoru działała w przeszłości administracja Baracka Obamy.
Cytowany przez Reutera wyższy przedstawiciel rządu USA przestrzegł, iż nałożone w piątek sankcje były tylko "wstępnymi krokami w odpowiedzi na prowokacyjne zachowanie Iranu".
1 lutego Iran ogłosił, że przetestował nowy pocisk balistyczny, zaznaczając, że nie naruszało to porozumienia nuklearnego ani rezolucji nr 2231. W reakcji doradca prezydenta USA Donalda Trumpa ds. bezpieczeństwa narodowego Michael Flynn powiedział, że Stany Zjednoczone "oficjalnie ostrzegają" Iran, i uznał próbę za prowokacyjną. Jego zdaniem była ona naruszeniem rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 2231 zakazującej Iranowi prac nad rakietami balistycznymi zaprojektowanymi, by przenosić broń jądrową.
Na te słowa 2 lutego zareagował rzecznik MSZ Iranu Bahram Ghasemi, nazywając je "bezpodstawnymi, monotonnymi i prowokacyjnymi". Z kolei doradca najwyższego przywódcy duchowego tego kraju Alego Chameneia, Ali Akbar Welajati, mówił, że Iran nie ugnie się pod groźbami ze strony USA oraz że nie "nie potrzebuje pozwolenia żadnego kraju, aby się bronić".
Według przedstawiciela amerykańskich władz Iran przeprowadził w niedzielę próbę pocisku balistycznego średniego zasięgu, który eksplodował po pokonaniu dystansu 1010 km; Iran twierdzi, że test zakończył się sukcesem.
W rezolucji nr 2231, którą RB ONZ uchwaliła w 2015 roku jako część porozumienia mającego na celu ograniczenie działań nuklearnych Iranu, wezwano władze w Teheranie do powstrzymania się od prac nad rakietami balistycznymi, które mogłyby przenosić broń jądrową.
Iran twierdzi, że nie prowadzi żadnych prac nad pociskami mającymi przenosić takie ładunki oraz że może przeprowadzać próby balistyczne; zapewnia też, że pociski produkowane w Iranie nie będą użyte przeciwko innemu krajowi. (PAP)
Na zdj. irański prezydent Hassan Rowhani, fot.Abedin Taherkenareh/EPA
Reklama