Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 12 października 2024 17:16
Reklama KD Market

Australian Open już bez Radwańskiej i Djokovica



Rozstawiona z "trójką" Agnieszka Radwańska odpadła w drugiej rundzie wielkoszlemowego Australian Open. Polska tenisistka przegrała z Chorwatką Mirjaną Lucic-Baroni 3:6, 2:6. Odpadł również broniący tytułu Serb Novak Djokovic. Rozstawiony z "dwójką" tenisista, który sześć razy triumfował w Melbourne, przegrał z Denisem Istominem z Uzbekistanu 6:7 (8-10), 7:5, 6:2, 6:7 (5-7), 4:6.

Zarówno Polka, jak i starsza o siedem lat Chorwatka na otwarcie zaliczyły trzysetowe spotkania. Trzecia rakieta świata pokonała Bułgarkę Cwetanę Pironkową 6:1, 4:6, 6:1, a 79. w tym zestawieniu Lucic-Baroni Chinkę Qiang Wang 4:6, 6:3, 6:4. W czwartek jednak tylko druga z zawodniczek była w stanie dobrze grać.

Niemal zwyczajowo w meczach Radwańskiej to rywalka od początku stara się dominować. Chorwatka z takim nastawieniem przystąpiła do meczu i udało jej się doprowadzić do tego, że to ona dyktowała warunki. Już na wstępie przełamała faworytkę pojedynku. Co prawda podopieczna trenera Tomasza Wiktorowskiego od razu odrobiła stratę, ale potem Lucic-Baroni zanotowała drugiego "breaka". W dalszej części tej odsłony sytuacja się nieco ustabilizowała i zawodniczki wygrywały gemy przy własnym podaniu. U Polki wciąż brakowało wykończenia akcji, ale jej największą bolączką był słaby serwis. Znacznie lepiej w tym elemencie radziła sobie Chorwatka, która sumiennie realizowała taktykę przygotowaną na to spotkanie. W efekcie wygrała pierwszą partię 6:3, wykorzystując piątą piłkę setową.

Po udanym początku drugiej odsłony wydawało się, że Radwańska postara się o wyrównanie stanu spotkania. Szybko objęła prowadzenie 2:0. W ostatniej akcji drugiego gema musiała sobie pomóc, biorąc challenge. W tym momencie jednak znowu dopadła ją niemoc, a na właściwe tory wróciła przeciwniczka. Tenisistka z Bałkanów co prawda nie wykorzystywała wszystkich nadarzających się okazji, ale i tak zapisała na swoim koncie sześć gemów z rzędu. W ostatniej akcji zamieniła na punkt wymianę, uderzając po skosie. Była to jej druga piłka meczowa.

Polka zanotowała cztery podwójne błędy i miała bardzo słabą skuteczność zarówno pierwszego, jak i drugiego podania. Co prawda miała tylko osiem niewymuszonych błędów, ale jej liczba uderzeń wygrywających była taka sama. U Lucic-Baroni było to - odpowiednio - 33 i 20.

Novak Djokovic był w czwartek w słabej dyspozycji. Wygranie na początku meczu pierwszego gema przy własnym podaniu zajęło mu aż 16 minut. Po zapisaniu go na swoim koncie wzniósł ręce w geście triumfu. Pierwsza partia zakończyła się z kolei po godzinie i 25 minutach, ale wówczas w lepszym humorze był Istomin. W tej odsłonie każdy z zawodników zaliczył po jednym przełamaniu, a w tie-breaku miał dwie piłki setowe. Drugą ze swoich szans wykorzystał 30-letni Uzbek, który dobrze serwował, ale też zyskał pomoc w postaci częstych błędów rywala. W drugiej odsłonie przy stanie 4:5 tenisista z Belgradu znalazł się w trudnej pozycji, ale wówczas miał przebłysk swojej zwyczajowej formy. Dwukrotnie efektownie obronił się przed przegraniem drugiej partii, a potem szybko doprowadził do remisu w całym spotkaniu.

Wydawało się, że kryzys Djokovica był tylko chwilowy, gdy szybko wygrał kolejnego seta. Tego dnia mylili się nie tylko zawodnicy, ale i sędziowie. Zwłaszcza drugi tenisista świata kręcił wymownie głową po kolejnej pomyłce arbitrów. W dziewiątym gemie czwartej odsłony ponownie obronił się przed przegraniem partii. Niżej notowany z graczy w tie-breaku wykorzystał jednak swoją szansę. Serb nigdy wcześnie nie grał pięciosetowego meczu w pierwszej lub drugiej rundzie Australian Open. Pierwsza taka okoliczność okazała się dla niego pechowa. Jedynego "breaka" w tej części meczu Istomin zanotował przy stanie 2:2. Pojedynek zakończył skutecznym serwisem, którego nie był w stanie poprawnie odebrać przeciwnik.

Spotkanie trwało cztery godziny i 48 minut. Djokovic miał 72 niewymuszone błędy, a Uzbek 61.Wszystkie pięć wcześniejszych konfrontacji tych zawodników zakończyły się sukcesem faworyta.

- Pochwały dla Denisa, bo grał niesamowicie, był lepszy i zasłużył na to zwycięstwo. Nie jestem zadowolony ze swojego występu. To był jeden z tych dni, kiedy nie czujesz się dobrze, a rywal świetnie czyta grę i czuje piłkę. Taki jest sport - podsumował Serb.

W ostatnich siedmiu latach tylko raz przed czwartkiem przegrał z rywalem spoza czołowej "100" światowego rankingu.

Poza ubiegłorocznym sukcesem zwyciężył w Australian Open w latach 2008, 2011-13 i 2015. Wraz z reprezentantem gospodarzy Royem Emersonem, który wygrywał w latach 1961 i 1963-1967 - jest rekordzistą w klasyfikacji wszech czasów. Z rywalizacją w Melbourne pożegnał się poprzednio przed trzecią rundą w 2006 roku. Wówczas przegrał mecz otwarcia. W każdej kolejnej edycji dotarł co najmniej do 1/8 finału. W drugiej rundzie wielkoszlemowych zmagań wcześniej odpadł w 2008 roku w Wimbledonie.

Istomin wcześniej tylko raz wygrał z zawodnikiem z czołowej "10" listy ATP.

- Szkoda mi Novaka, bo trafił na dzień, w którym grałem po prostu świetnie. W mojej głowie kłębi się teraz tyle myśli, że ciężko mi cokolwiek powiedzieć" - zaznaczył szczęśliwy Uzbek, który znalazł się w głównej drabince dzięki dzikiej karcie otrzymanej za zwycięstwo w turnieju kwalifikacyjnym.

W czwartek wyrównał swoje najlepsze osiągnięcie w Australian Open. W Wielkim Szlemie dotychczas dwukrotnie udało mu się dotrzeć do 1/8 finału.

(PAP)

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama