Burmistrz Rahm Emanuel zamierza przyjąć do pracy większą liczbę policjantów, ponieważ w Chicago drastycznie wzrosła liczba śmiertelnych ofiar przestępstw z użyciem broni palnej i rannych w wyniku strzelanin. Burmistrz zaprezentuje swój plan dopiero w połowie września.
Emanuel do tej pory utrzymywał, że Chicago powstrzyma falę przestępczości przy użyciu dostępnych zasobów ludzkich, ale zmienił stanowisko w obliczu szokujących statystyk; sierpień br. z 90 morderstwami okazał się najkrwawszym miesiącem od 20 lat, a od początku tego roku zabitych zostało około 480 osób − więcej niż w całym zeszłym roku i więcej niż w Nowym Jorku i Los Angeles łącznie.
Burmistrz nie powiedział, ilu konkretnie chce zatrudnić funkcjonariuszy, ani też skąd weźmie na ten cel fundusze. Poinformował tylko, że szczegółowy plan przedstawi w połowie września w preliminarzu budżetowym na rok fiskalny 2017. Zapytany, dlaczego nie podejmuje natychmiastowych działań w odpowiedzi na kryzysową sytuację, stwierdził, że plan walki z przestępczością będzie kompleksowy i wymaga konsultacji z szefem policji Eddie'em Johnsonem i przedstawicielami różnych agencji miejskich.
Tymczasem Johnson, którego kadencja zbiegła się z drastycznym wzrostem wskaźników przestępczości, wyraził przekonanie, że konieczna jest współpraca parlamentu stanowego, by zatwierdził przepisy zwiększające kontrolę broni palnej w Illinois i kary za jej nielegalne posiadanie.
Emanuel zapytany, czy przyjmuje odpowiedzialność za nasilenie przemocy w mieście, odpowiedział, że nie chodzi o to, by kogokolwiek obarczać winą, a raczej by szukać sposobów rozwiązania problemu, a on to właśnie robi.
(ao)
Reklama