Krewni tych, co zginęli, gdy malezyjski Boeing 777 został zestrzelony w 2014 roku nad obszarem kontrolowanym przez prorosyjskich separatystów na wschodzie Ukrainy, zaapelowali w środę do UE o pomoc w pozyskaniu większej ilości danych na temat katastrofy.
Boeing 777 linii Malaysia Airlines, lecący z Amsterdamu do Kuala Lumpur, rozbił się 17 lipca 2014 roku w obwodzie donieckim na Ukrainie. Zachód i władze ukraińskie twierdzą, że został trafiony rakietą przeciwlotniczą wystrzeloną z terenu kontrolowanego przez separatystów. Zginęło 298 osób, w tym 193 Holendrów. Na pokładzie byli również m.in. obywatele Malezji, Indonezji, Australii i Wielkiej Brytanii.
W liście do szefowej unijnej dyplomacji Federiki Mogherini członkowie rodzin ofiar katastrofy proszą o wywarcie presji na Rosję, Ukrainę i USA, by przekazały śledczym więcej danych, w tym brakujące dane radarowe.
Sygnatariusze listu utrzymują, że państwa te wciąż nie udostępniły "istotnych informacji". Sądzą, że premier Holandii Mark Rutte ma ograniczone możliwości działania w tej sprawie, bo nie może ingerować w dochodzenie, lecz liczą na to, że UE będzie mogła odegrać rolę w uzyskaniu informacji.
W liście krewni ofiar podkreślili, że bardzo im zależy na pociągnięciu do odpowiedzialności winnych zestrzelenia.
Według opublikowanego w październiku 2015 roku raportu holenderskiego urzędu ds. bezpieczeństwa (OVV) malezyjski samolot został zestrzelony pociskiem rakietowym ziemia-powietrze Buk wyprodukowanym w Rosji. OVV nie wyjaśnił jednak, kto wystrzelił rakietę.
Trwa śledztwo w sprawie zestrzelenia boeinga prowadzone przez prokuraturę holenderską wspólnie z przedstawicielami władz Malezji, Belgii, Australii i Ukrainy.
Pierwsze wyniki śledztwa mają zostać ogłoszone 28 września. (PAP)
Reklama