Agnieszka Radwańska wygrała turniej tenisowy WTA Tour na kortach twardych w amerykańskim New Haven (pula nagród 761 tys. dol.). W finale Polka, najwyżej rozstawiona w imprezie, wygrała z Ukrainką Jeliną Switoliną (nr 10.) 6:1, 7:6 (7-3).
27-letnia Radwańska po raz szósty startowała w amerykańskim New Haven, ale nigdy wcześniej nie dotarła nawet do półfinału.
To 19. w karierze triumf Polki w imprezie tego cyklu. W tym roku po raz drugi cieszyła się z takiego sukcesu. Na początku stycznia triumfowała w Shenzhen.
Pojedynek trwał godzinę i 36 minut. Pierwszego seta Radwańska wygrała gładko, ale drugi był znacznie bardziej zacięty.
Rozpoczął się od prowadzenia Ukrainki 2:0. Polka wyrównała na 2:2, ale później obie zawodniczki dość często przegrywały gemy przy swoich podaniach. Przy stanie 5:6 i 15:40 Radwańska obroniła dwie piłki setowe, a następnie doprowadziła do remisu w partii. O jej wyniku musiał zdecydować tie-break. W nim od stanu 1-2 Polka zdobyła pięć punktów z rzędu. Ostatecznie zwyciężyła 7-3.
To był trzeci pojedynek Radwańskiej ze Switoliną, za każdym razem górą była Polka.
Za zwycięstwo w New Haven, gdzie nie straciła seta, otrzyma 130,3 tys. dolarów oraz 470 punktów do rankingu WTA.
Radwańska zaznaczyła, żezwycięstwo ma dla niej dodatkowe znaczenie. - Dlatego, że początkowo w ogóle nie planowałam tu grać - przyznała polska tenisistka.
- Każdy tytuł jest ważny, ale ten jeden jest tym cenniejszy, że początkowo nie miałam w planie tutaj grać. Kalendarz nie był łatwy, ale cieszę się, że tu przyjechałam - podkreśliła Radwańska.
Radwańska zdecydowała się na start w ostatnim momencie. Wcześniej w sierpniu zaliczyła nieudany występ w igrzyskach w Rio de Janeiro, gdzie przegrała mecz otwarcia, a w Cincinnati odpadła w ćwierćfinale. Podczas ceremonii zakończenia turnieju w New Haven podziękowała dyrektor imprezy Anne Worcester za przyznanie jej "dzikiej karty".
- Bardzo to doceniam i z pewnością wrócę za rok - zadeklarowała.
Kibice nie mogli narzekać na nudę. Jedna z wymian składała się z 37 uderzeń.
- Pierwsza partia była bardzo szybka. Dobrze mi szło, a Jelina nieraz się myliła. Potem jednak spisywała się znacznie lepiej, a mi przytrafiały się gorsze momenty. Zmarnowałam okazję na szybsze zakończenie tego meczu i musiałam się bronić przed przegraniem seta. Cieszę się, że udało mi się zwycięsko z tego wyjść - podsumowała czwarta rakieta świata.
W drodze po zwycięstwo nie straciła seta.
- Czułam się naprawdę dobrze w tym tygodniu. Wszystko mi wychodziło. Byłam pewna siebie na korcie - dodała.
Dziennikarze przypomnieli jej na konferencji prasowej, że wygrana w New Haven zapewniła jej nie tylko 130 tys. dolarów premii, ale i zwycięstwo w dodatkowej klasyfikacji US Open Series, która uwzględnia też wyniki w turniejach w USA i Kanadzie poprzedzające nowojorską imprezę wielkoszlemową. Radwańska, która wyprzedziła w niej Brytyjkę Johannę Kontę i Rumunkę Simonę Halep, może liczyć na dodatkową premię w wysokości miliona dolarów, jeśli wygra na Flushing Meadows (po taką nagrodę sięgnęła dwa lata temu Serena Williams) i odpowiednio mniej, np. 125 tys. za ćwierćfinał, gdy odpadnie wcześniej.
- Zatem muszę zrobić wszystko, co w mojej mocy, by dobrze spisać się w US Open. Jest to tego warte, prawda? - zażartowała w odpowiedzi Radwańska i dodała, że triumf w New Haven dodał jej pewności siebie przed zawodami w Nowym Jorku.
Switolina, która ma na koncie pokonanie m.in. Amerykanki Sereny Williams w 3. rundzie niedawnego turnieju olimpijskiego, przyznała, że zacięta końcówka drugiej odsłony finału miała z jej punktu widzenia dramatyczny przebieg. Ukrainka zmarnowała dwie piłki setowe.
- Setbole przyszły, a po pięciu sekundach nie było już po nich śladu. Agnieszka dwa raz dobrze zaserwowała i tyle. Świetnie wtedy trafiła. Nie mam jednak czasu tego rozpamiętywać. Od poniedziałku jest już US Open - zaznaczyła.
(PAP)
Reklama