Dzięki programowi stypendialnemu Związku Narodowego Polskiego tysiące polonijnych studentów otrzymało pieniądze na studia. Dla tegorocznych stypendystów, z którymi udało nam się porozmawiać, to istotna pomoc, równie ważna jak poczucie, że Polonia interesuje się nimi i wspiera ich rozwój.
Emil Kłosowiak zaczyna niebawem drugi rok szkoły medycznej University of Illinois w Chicago. Wcześniej ukończył czteroletnie studia inżynierskie. Emil nie wie jeszcze, jaką specjalizację lekarską wybierze, być może zostanie anestezjologiem. Studia są drogie, rok kosztuje ok. 60 tys. dolarów. Większość pieniędzy pochodzi z pożyczek studenckich, ale część ze stypendiów, takich jak stypendium Związku Narodowego Polskiego, które Emil dostaje od sześciu lat. Do ZNP Emila i jego braci zapisał ojciec, dbający o związki synów z polskim językiem i kulturą. Dzięki temu Emil czuje się związany z Polonią, wiąże też z nią swoją przyszłość. Od pięciu lat pracuje jako tłumacz wolontariusz w klinice leczącej ludzi nie posiadających ubezpieczenia, niedługo wejdzie w skład zespołu medycznego.
W tym roku dostał od ZNP trzy tysiące dolarów. – Stypendium pomaga mi płacić za materiały szkolne i podręczniki oraz za życie, które w Chicago nie należy do tanich. Ale pieniądze nie są najważniejsze. Cieszę się, że Polonia chce mnie poprzeć i pomóc mi się wykształcić. Takie poparcie jest bardzo ważne.
Ze stypendiów PNA od lat korzysta też starszy brat Emila, Julian Kłosowiak, student czwartego roku medycyny
Uniwersytetu Northwestern. – Jestem bardzo wdzięczny, że ZNP pomaga polonijnym studentom. Ja kończę niedługo szkołę medyczną i ta pomoc finansowa była bardzo przydatna, szczególnie, że moje studia trwały dziewięć lat. Cieszę się, że istnieją programy stypendialne dla Polaków. To ważne, żeby pomóc młodym Polakom w Chicago piąć się w górę.
Witold Frączek jest ojcem 18-letniej Zosi, która w tym roku dostała stypendium ZNP po raz pierwszy. Zosia właśnie ukończyła pierwszy rok medycyny na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Państwo Frączkowie mieszkają w Kalifornii, w miejscowości Yucaipa, pomiędzy Los Angeles i San Diego.
– Do ZNP zapisaliśmy się, kiedy moje dzieci uczęszczały do polskiej szkoły w oddalonej o godzinę jazdy od domu miejscowości Yorba Linda. Dzieci dorosły i okazało się, że istnieje możliwość wystąpienia do ZNP o stypendium studenckie – mówi Witold Frączek. – Bardzo się ucieszyliśmy ze stypendium, Zosia dostała 1,5 tys. dolarów. Ta suma zdecydowanie pomaga Zosi utrzymać się w Krakowie. Mamy dwoje dzieci na studiach i każde sto dolarów się dla nas liczy – dodaje.
Zosia jest najmłodsza na swoim roku, egzamin wstępny zdała w Chicago, ze stu chętnych z USA i Kanady na medycynę na UJ dostało się 20 osób. Została rzucona na głęboka wodę, ale świetnie sobie radzi, jest bardzo zadowolona ze swojego wyboru. Do medycyny podchodzi idealistycznie, po studiach chce pracować w organizacji Lekarze Bez Granic.–
Trzeba promować polonijną młodzież, to bardzo ważne, żeby Polonia wspinała się po amerykańskiej drabinie społecznej, żebyśmy nie byli kojarzeni tylko z pracą na budowie i pomocą domową. Całe szczęście, że nie słychać już dowcipów o Polakach, ale one przecież z czegoś wynikały; do Ameryki przyjeżdżali kiedyś półanalfabeci. Jako Polonia musimy inwestować w naszą młodzież, a program stypendialny ZNP to strzał w dziesiątkę – mówi Witold Frączek.
Tegorocznym stypendystom serdecznie gratulujemy i życzymy samych piątek (albo A) w indeksach.
Grzegorz Dziedzic
Reklama