Rzeczniczka premiera Davida Camerona oświadczyła w poniedziałek, że rząd podjął działania, aby zapewnić obywateli UE w Wielkiej Brytanii, że nie będzie żadnych gwałtownych zmian ich sytuacji po czerwcowym referendum w sprawie opuszczenia Wspólnoty.
Dodała, że przyszły status obywateli Unii w Wielkiej Brytanii zostanie wypracowany w toku negocjacji o Brexicie i decyzja będzie należeć do przyszłego premiera.
Jak oświadczyła rzeczniczka, problem unijnych obywateli w W. Brytanii będzie jednym z "szerokiego spektrum kwestii", które będą musiały zostać omówione".
Oznajmiła także, że do przyszłego premiera będzie należała decyzja o tym, kiedy oficjalnie rozpocząć proces opuszczania UE, ale pewna rola do odegrania przypadnie także parlamentowi. "Parlament z pewnością odegra rolę w zapewnieniu, że wybraliśmy najlepszą drogę naprzód" - oznajmiła.
Kancelaria prawnicza Mishcon de Reya poinformowała, że rozpoczęła kroki prawne, żeby domagać się od brytyjskiego rządu uzyskania aprobaty parlamentu przed uruchomieniem artykułu 50. traktatu o UE, co rozpocznie formalnie negocjacje w sprawie wystąpienia z Unii.
"W parlamencie było powszechne poparcie dla umożliwienia Brytyjczykom podjęcia decyzji, czy Wielka Brytania powinna pozostać w Unii Europejskiej" - powiedziała rzeczniczka. Dodała, że "Brytyjczycy podjęli decyzję i teraz jako kraj musimy przystąpić do wdrożenia postanowienia o opuszczeniu Unii Europejskiej".
Po referendum z 23 czerwca w sprawie Brexitu, w którym blisko 52 proc. Brytyjczyków opowiedziało się za wyjściem kraju z UE, premier Cameron zapowiedział dymisję, by nowy szef rządu mógł formalnie rozpocząć i później nadzorować procedurę wystąpienia Wielkiej Brytanii ze Wspólnoty. Cameron bezskutecznie apelował w kampanii do rodaków o głosowanie za pozostaniem w UE.(PAP)
Reklama