Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
wtorek, 12 listopada 2024 09:46
Reklama KD Market

Nowy Jork. Dyplomaci winni miastu 17 mln dolarów

Ambasady Egiptu, Nigerii i Indonezji należą do największych dłużników Nowego Jorku w niezapłaconych mandatach wystawionych ich dyplomatom. Niektóre zaległości sięgają nawet 1970 roku. Placówki dyplomatyczne położone na terenie metropolii zalegały z płatnościami na sumę 16,7 mln dolarów...
Ambasady Egiptu, Nigerii i Indonezji należą do największych dłużników Nowego Jorku w niezapłaconych mandatach wystawionych ich dyplomatom.  Niektóre zaległości sięgają nawet 1970 roku.
Miejski departament ds. finansów (the New York City Department of Finance) poinformował, że do końca czerwca placówki dyplomatyczne położone na terenie metropolii zalegały z płatnościami na łączną sumę 16, 7  mln dolarów. Z pewnością po zakończonym właśnie Zgromadzeniu Ogólnym ONZ kwota sięgnęła 17 milionów. Najbardziej niesubordynowani są egipscy dyplomaci, którzy nagminnie parkują w miejscach, gdzie obowiązują zakazy (np. przy hydratach) i to oni znajdują się na pierwszym miejscu dłużników z kwotą 1,9 mln. dolarów. Milion w mandatach ma na swoim koncie konsulat nigeryjski, 725 tys. - to obciążenie Indonezji. W maju Michael Grimm, Peter King i Edolphus Towns złożyli w Kongresie wniosek o  ustanowienie specjalnego prawa, które nakładałoby sankcje na placówki danych krajów unikających płacenia mandatów. Propozycja kongresmenów to odmowa przedłużenia tablic dyplomatycznych krajom, które są największymi i notorycznymi dłużnikami. W Waszyngtonie placówki dyplomatyczne są winne miastu 340 tysięcy. Na szczycie niechlubnego zestawienia znajdują się Rosjanie - 892 mandaty na łączną kwotę 27 tys. dolarów; nawet Watykan ma zadłużenie wobec stolicy, na 25 dol. za przekroczenia czasu na parkometrze. Według obecnie obowiązujących regulacji, 110 proc. wszystkich niezapłaconych mandatów w Nowym Jorku i Waszyngtonie, jest odciągana z pomocy finansowej wyasygnowywanej dla danego państwa, co oznacza, że nie wracają one do budżetu ani jednego, ani drugiego miasta. - Nie istnieje coś takiego jak „immunitet dyplomatyczny”, pozwalający na unikanie kar za łamanie przepisów parkingowych- powiedział kongresman Michael Grimm przedstawiając w maju propozycję zaostrzenia prawa. - Jeśli ktoś dostaje mandat w Nowym Jorku, musi go zapłacić. Bez wyjątku. Budżet miasta jest wyjątkowo napięty, a  Przedstawiciele obcych państw nie zasługują na zwolnienie ich z tych zadłużeń kosztem nowojorskich podatników - mówił Grimm. W Wielkim Jabłku znajduje się łącznie 289 placówek zagranicznych i konsulatów (w Waszyngtonie jest ich 175). Ich pracownicy najczęściej otrzymują mandaty za naruszenie bezpieczeństwa przy parkowaniu oraz za blokowanie hydrantów. Przedstawiciele Rejonowego Zakładu Robót Publicznych (the District's Department of Public Works) z Waszyngtonu  zapowiadają, że na należące do ambasad samochody będą zakładać blokady kół i odholowywać  na płatne parkingi - traktując dyplomatów na równi z innymi użytkownikami pojazdów poruszających się po stolicy. Dyplomaci teoretycznie są zobowiązani do przestrzegania prawa kraju, w którym goszczą, ale z racji posiadania immunitetu nie można ich sądzić. MB
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama