W zalewie tragedii mijającego tygodnia sprawa dwóch czarnoskórych więźniów skazanych na karę śmierci w Teksasie za zabójstwa przyjęta do ponownego rozpatrzenia przez Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych przeszła bez echa. I trudno się temu dziwić – oczy wszystkich zwrócone są na Florydę.
Jednak wiadomość o tym, że Bobby J. Moore i Duane Buck mają szansę na uniknięcie kary śmierci odnotował „The New York Times”, kilka innych gazet i prestiżowe prawnicze blogi. Dla każdego prawnika przyjęcie sprawy do ponownego rozpatrzenia w SN jest ogromnym sukcesem. Udaje się to nielicznym, którzy tym samym stanowią absolutną elitę zawodową. Na potwierdzenie – statystyki: rocznie do SN trafia 7-8 tys. apelacji, z czego zaledwie 80 jest przyjmowanych do ponownego rozpatrzenia.
Apelację do SN w sprawie Bobby’ego J. Moore’a prawnicy z firmy Skadden złożyli w listopadzie ubiegłego roku. Argumentowali w niej, że iloraz inteligencji skazańca w chwili procesu nie przekraczał 70, co oznacza upośledzenie umysłowe i zgodnie z konstytucją nie pozwala na skazanie na śmierć. Jednak sąd w Teksasie z właściwą sobie surowością w 1980 r. zabójcy kasjerki z Houston wymierzył najwyższą karę, karę śmierci. Nie uwzględnił, poza bardzo niskim IQ, wielu innych uwarunkowań przemawiających na korzyść oskarżonego. Poszedł na skróty: czarnoskóry sprawca rabunku z bronią w ręku stanowił według tamtejszego wymiaru sprawiedliwości zagrożenie dla społeczeństwa. Trzeba go stracić.
36 lat później Bobby J. Moore, ciągle czekający na wykonanie wyroku, dostał drugą szansę dzięki zaangażowaniu grupy prawników, którzy pro bono zajęli się jego sprawą. Najprawdopodobniej trafi ona na wokandę SN już jesienią tego roku.
Dlaczego to wszystko Państwu opowiadam w chwili, kiedy przez newsy przetacza się masakra w Orlando, aligator porywający dwulatka, chuligani na Euro 2016 napadający na kibiców innych drużyn i Donald Trump pogrążający się w radykalizmie?
Otóż w 2011 roku w życiu pewnej młodej osoby, urodzonej w Polsce, wykształconej w Stanach Zjednoczonych na niezłych uniwersytetach i po trzech fakultetach, wydarzyła się tragedia, która nie znalazła się na pierwszych stronach gazet. W wypadku samochodowym, na skutek przerwania rdzenia kręgowego, dziewczyna została prawie całkowicie sparaliżowana. Wydawało się, że świat się zawalił, a plany na przyszłość związane z ukończeniem studiów i rozpoczęciem zawodowej kariery legły w gruzach.
I tylko jakaś niezwykła determinacja i wsparcie, które napływało z każdej strony, także na wielką skalę od chicagowskiej Polonii, umożliwiły jej – mimo ograniczeń fizycznych – skończenie prawa na Columbia University i podjęcie pracy w zawodzie.
Aleksandra Błaszczuk jest jednym z siedmiu prawników, którzy doprowadzili do złożenia apelacji w sprawie Bobby’ego J. Moore’a w Sądzie Najwyższym Stanów Zjednoczonych.
Małgorzata Błaszczuk
fot.Paul Buck/PAP/EPA
Reklama