Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 2 października 2024 07:33
Reklama KD Market
Reklama

Polska ma przechlapane

Polska nie miała tak złej prasy w zachodniej Europie i USA chyba od czasów Jałty i Poczdamu, kiedy to prezentowanie nas jako dzikusów, durniów i antysemitów miało uspokoić alianckie sumienia i przekonać, że niecywilizowany sojusznik sam sobie zasłużył, by go oddać pod kuratelę Stalina. Dzisiaj nagonka na Polskę jest oczywiście znacznie słabsza (kto zada sobie trud lektury pod tym kątem brytyjskiej i amerykańskiej prasy lat 1942-49, zaręczam, łatwo nie zaśnie), ale o tyle smutniejsza, że tamta była nakręcana z Moskwy – a ta w dużym stopniu z Warszawy.

Atakuje więc Polskę Komisja Europejska, wspiera ataki cały aparat wspomagania „postępu” zbudowany przez George’a Sorosa (unijny komisarz Mużnieks, który wystąpił z raportem wieszczącym, że wprowadzane w Polsce zmiany „mogą spowodować (!) zagrożenia dla praw człowieka”, to na przykład były łotewski dyrektor regionalny jednej z fundacji tegoż Sorosa) oraz pomniejsze lobby powiązane z różnymi osobami i ośrodkami, które po ostatnich wyborach zaczęły tracić wpływy – i zbiega się w tym punkcie wiele interesów. Niektóre dość łatwe do wskazania – pisowskie zapowiedzi podatku bankowego, podatku od sklepów wielkopowierzchniowych i w ogóle ukrócenia procederu wyprowadzania osiąganych w Polsce zysków spod polskiego opodatkowania uderzają w bardzo wymierne, konkretne interesy wielkich koncernów i jest oczywiste, że opłaca im się wydać miliony na „czarny pijar”, aby uniknąć miliardowych strat. Niektóre nie tak oczywiste, ale, uważam, łatwe do logicznego opisania – i do tych należy gra Komisji Europejskiej.

Do eurokratów najwyraźniej dotarło to, co każdy rozsądny człowiek widzi od dawna: Unia jest niesterowna, nieudolna, traktat lizboński, który miał uporządkować jej przywództwo, wszedł w życie tylko pozornie, bo rzekomy „prezydent” i „minister spraw zagranicznych” Europy to tylko figuranci. Można z tego wyciągnąć wniosek, że, jak to głosił brytyjski premier Cameron, Unia potrzebuje głębokiej reformy – ale taka reforma uderzałaby właśnie w interesy eurokratów. Oni wyciągnęli więc wniosek inny – uznali, że przyczyną problemów jest „niepotrzebne”, przedwczesne rozszerzenie na wschód. Gra Komisji Europejskiej ma kilka celów. Po pierwsze, pozbyć się wiecznego malkontenta, Wielkiej Brytanii – a więc robić wszystko, co sprowokuje wyborców na wyspach do głosowania za Brexitem, i to już wydaje się załatwione. Po drugie, wyraźnie podzielić to, co pozostanie, na metropolię, „starą” Unię, i prowincję, rezerwuar siły roboczej i rynek zbytu – czyli Europę Środkową. Wymaga to osłabienia politycznej pozycji tworzących ją państw, a Polska jest z nich najsilniejsza i to ją trzeba osłabić w pierwszej kolejności. A żeby osłabić – trzeba najpierw przedstawić ją jako kraj dziki, jakąś drugą Białoruś, w duchu Billa Clintona, który przecież cytował tylko „mądrości” z artykułu w „Foreign Affairs”. Profesor Stanisław Żerko pisał ostatnio na Twitterze, że jego znajomy Niemiec – też człowiek wykształcony, ale nieinteresujący się Polską jakoś szczególnie – spytał go, czy to prawda, że w Polsce nie ma już wolnych wyborów. Taki mniej więcej jest przekaz szumu, który się tam wytwarza.

Najgorzej jednak, że wytwarza się go na podstawie elaboratów pisanych przez obrońców III RP do krajowych gazet, a i bezpośrednio do periodyków niemiecko- i angielskojęzycznych. Więcej nawet, przykład jak Niemcy zniszczyli polskimi rękami niewygodną dla siebie wystawę w Bundestagu – tłumacząc, że niby głosi ona „pisowską” wersję historii, bo pomija Wałęsę, co antypisowska propaganda podchwyciła z zapałem – pokazuje, że ludzie Polsce nieprzyjaźni nauczyli się opozycję inspirować i wykorzystywać do swoich celów. A ona nic z tego nie rozumie i rechocze jak głupia, że udało jej się w opluwaniu znienawidzonego PiS-u znaleźć tak możnych sojuszników.

Rafał A. Ziemkiewicz

fot.Mathieu Cugnot/EPA

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama