W minioną niedzielę w Los Angeles zatrzymało się serce Nancy Reagan – niezwykłej kobiety, która większość swojego życia przeżyła dla jednego człowieka – 40. prezydenta USA Ronalda Reagana.
Nancy spoczęła w piątek obok swojego męża w Ronald Reagan Presidential Library w kalifornijskiej Simi Valley. To chyba najpiękniejsze podsumowanie długiego 94-letniego życia byłej pierwszej damy. Życia do końca podporządkowanego jednej, najbliższej osobie. Przeżyła o ponad 11 lat swojego męża, który umarł 5 czerwca 2004 roku, dożywszy 93 lat. Z tamtego pogrzebu Ameryka zapamiętała Nancy Reagan całującą trumnę z ciałem męża podczas ceremonii składania flagi i wypowiedziane cicho słowa „I love you”.
Aktorka z rozbitego domu
Urodziła się w 1921 roku w Nowym Jorku jako Anne Frances Robbins. Jej pierwsza rodzina była dysfunkcjonalna. Ojciec, dealer samochodowy, opuścił matkę Edith Prescott Luckett, która z zawodu była aktorką radiową. Dopiero kilka lat później Luckett wyszła za zamożnego neurochirurga z Chicago. Loyal Edward Davis adoptował córkę swojej żony. I tak Anne Frances została Nancy Davis. Ukończyła później Smith College, a potem przeprowadziła się do Kalifornii i została aktorką. W 1949 roku poznała Ronalda Reagana, wówczas prezesa Screen Actors Guild. Pomógł jej, gdy nazwisko Nancy Davis (podobno zupełnie innej osoby o identycznym nazwisku) pojawiło się na liście hollywoodzkich aktorów sprzeciwiających się antykomunistycznym czarnym listom. Zapewnił, że incydent nie wpłynie na jej karierę. I stało się. Nancy poślubiła Ronalda Reagana w 1952 roku. Małżeństwo przetrwało 52 lata – do 2004 roku, kiedy schorowany były prezydent odszedł z tego świata. Przez cały czas trwania tego małżeństwa para była bardzo blisko siebie. Tak blisko, że dla dzieci nie pozostało wiele miejsca...
Trudny flirt z Ameryką
Gdy Reagan zaczął karierę polityczną, Nancy porzuciła aktorstwo i zajęła się wspieraniem męża. Robiła to tak skutecznie, że wiele osób znających tę parę, twierdzi, że Reagan nigdy nie dostałby się do Białego Domu bez swojej drugiej połowy. „Była z pewnością pozytywnie zakręcona” – mówił były senator z Nevady Paul Laxalt, jeden z najstarszych politycznych przyjaciół Reagana.
Gdy zostawała małżonką prezydenta, Nancy nie była osobą nieznaną w świecie polityki – przez osiem lat była przecież pierwszą damą Kalifornii. Jednak Nancy nie była pierwszą żoną Ronalda, co nie działało na jej korzyść. Rozwiedziony republikanin – to u progu lat 80. nie brzmiało dobrze. A Reagan miał za sobą ponad dziesięcioletnie (1938-49) małżeństwo z Jane Wyman, notabene kobietą, z którą do końca pozostał w przyjaźni. Był pierwszym i jedynym prezydentem mającym za sobą rozwód.
Do tego opinia publiczna postrzegała Nancy jako uosobienie hollywoodzkiego blichtru, osobę nieczułą na codzienne problemy Amerykanów, którzy podczas pierwszej kadencji męża próbowali wyrwać się z recesji i inflacji.
Dziennikarze, przede wszystkim z mediów liberalnych, nie zostawiali wówczas na pierwszej damie suchej nitki. Wyśmiewano nawet sposób, w jaki patrzyła na męża, nie wspominając o sposobie ubierania się – w najdroższe kreacje. Potem jednak uznano jej rolę cichego, ale za to najbliższego doradcy podczas dwóch kadencji prezydentury, którą trudno zaliczyć do nieudanych.
Dla męża potrafiła się zmienić. Z czasem zanikał wizerunek osoby lubiącej pławić się w luksusie i próbującej ubierać się u najdroższych projektantów mody. Zaczęła oddawać się działalności charytatywnej. Ameryka zapamiętała także jej głośną kampanię antynarkotykową „Just Say No”, której slogan pozostał żywy do dziś. Strzały oddane do prezydenta w 1981 roku wpłynęły także na Nancy, która odtąd walczyła ze strachem o życie męża za każdym razem, gdy opuszczał Biały Dom. Stąd też ucieczka w porady astrologa, który miał orzekać, czy imprezy, w których bierze udział Ronald Reagan, będą bezpieczne.
„Historia ich miłości nie ma precedensu, przynajmniej w czasach współczesnych prezydentur” – ocenia Joanne Drake z postprezydenckiego biura Ronalda Reagana. Ta więź to także klucz do rozumienia tego, co działo się przez 8 lat w Białym Domu"
Z tylnego fotela
Według Kathleen Graddy, kuratorki wystawy „The First Ladies at the Smithsonian” w National Museum of American History, Nancy Reagan należała do najbardziej wpływowych pierwszych dam w historii. Odgrywała jednak swoją rolę w niemal niewidoczny i tradycyjny sposób. „Osoby wewnątrz Białego Domu były świadome jej wpływu i jej zrozumienia dla tego, co dzieje się w administracji” – dodaje Graddy.
Nancy Reagan uchodziła jednocześnie za osobę obsesyjnie dbającą o wizerunek swojego męża. „Była najbardziej lojalnym zwolennikiem męża, jego najgorętszym obrońcą i głównym doradcą” – mówi Graddy.
Wewnątrz Białego Domu ogrywała jednocześnie rolę „dobrego policjanta”. Kiedy jej mąż wygłaszał ostre przemówienia atakujące ZSRR i wyrażające konserwatywne poglądy, Nancy zmiękczała wizerunek męża, sprawiając, że jego prezydentura stała się bardziej pragmatyczna. Za czasów Reagana dużo częściej dochodziło do zawierania ponadpartyjnych kompromisów niż obecnie. Nancy miała na oku szerszą perspektywę niż doraźne korzyści wizerunkowe męża. To jej wpływom Amerykanie zawdzięczali porozumienia budżetowe, czy utrzymanie pewnych programów socjalnych dla najbiedniejszych. Jednocześnie zawsze trzymała się w cieniu, a wszystkie sukcesy przedstawiała jako osiągnięcia męża.
Wraz z długoletnim sekretarzem stanu dbała o to, aby jej mąż utrzymywał twardą linię wobec ZSRR, nawet kiedy w „imperium zła” pojawiły się pierwsze symptomy gorbaczowskiej odwilży. W tym sensie miała także swój udział w demontażu komunizmu w Polsce. Dopiero gdy okazało się, że zimna wojna została wygrana, zaczęła mówić o konieczności zbliżenia z Moskwą. „Wierzyła mocno w zdolności negocjacyjne męża” – wspominał były sekretarz obrony Caspar Weinberger. Nawet kiedy, jak w przypadku słynnego szczytu w Reykjaviku w 1986 roku, rozmowy kończyły się fiaskiem. Rok później Ronald Reagan i Michaił Gorbaczow podpisali już traktat redukujący liczbę głowic jądrowych średniego zasięgu, zmniejszając znacznie napięcie na Starym Kontynencie. A gdy Reagan kończył drugą kadencję, komunizm zaczął się rozsypywać.
W cieniu wróżb
W Białym Domu Nancy uchodziła za osobę wykazującą zero tolerancji wobec osób niedziałających w najlepszym interesie jej męża. Uprzejma i miła wobec personelu, bezlitosna dla nielojalnych – tak najkrócej można streścić jej zachowanie. „Oczekiwała 110-procentowej lojalności wobec jej męża” – wspomina jeden z byłych pracowników Białego Domu.
Umieszczała ludzi na stanowiskach i pozbawiała ich pracy. Decydowała o tym, kto zasiądzie koło jej męża na różnych uroczystościach, nawet kiedy często jej wybór nie odpowiadał wymogom protokołu. Potrafiła wymanewrować nawet takie indywidualności jak Don Regan, szef personelu Białego Domu podczas drugiej kadencji. Ten były dyrektor Merrill Lynch popełnił błąd – nie zawsze oddzwaniał na jej telefony. Został kozłem ofiarnym w słynnej aferze Iran-Contra. Kiedy zapadła decyzja o jego dymisji, Nancy nie zawahała się nawet z puszczeniem przecieku do mediów, aby prezydent przypadkiem się nie rozmyślił.
Zemsta Dona Regana też była godna: to on w swoich pamiętnikach napisał, że po zamachu na Reagana w 1981 roku, Nancy zaczęła często zasięgać porad astrologów. Astrolożka Joan Quigley miała przez siedem lat wydawać opinie nie tylko na temat wielkiej polityki, ale także takich spraw jak termin operacji nowotworowej Ronalda Reagana. Późniejsze próby zbagatelizowania roli Quigley nie zneutralizowały fali żartów i głosów krytycznych. Astrolog w Białym Domu jest do dziś łączony z prezydenturą Reagana w podobny sposób jak ostateczne zwycięstwo USA w zimnej wojnie.
Opieka nad mężem
Kolejne lata – po zakończeniu drugiej kadencji Ronalda – zdeterminowała jego choroba. Alzheimer to jedno z najtrudniejszych doświadczeń dla kochających osób. Trudno sobie wyobrazić bezmiar rozpaczy, jaką przeżywa się, opiekując się człowiekiem, który przestaje rozpoznawać najbliższych. Ten okres przyniósł jednak Nancy ponowne zbliżenie z dziećmi – Patti Davis oraz Ronem Reaganem, którzy przez wiele lat czuli się przytłoczeni bardzo bliskimi więzami łączącymi rodziców. „Historia ich miłości nie ma precedensu, przynajmniej w czasach współczesnych prezydentur” – ocenia Joanne Drake z postprezydenckiego biura Ronalda Reagana. Ta więź to także klucz do rozumienia tego, co działo się przez 8 lat w Białym Domu.
Każdy prezydent powinien mieć swoją Nancy Reagan – podsumował życie byłej pierwszej damy „Christian Science Monitor”. Nic dodać, nic ująć.
Jolanta Telega
[email protected]