Polonia amerykańska znana jest z niskiej frekwencji wyborczej. Od lat o większą aktywność Amerykanów polskiego pochodzenia apelują politycy różnych szczebli, przedstawiciele organizacji polonijnych, także politycy polscy rozumiejący, że bez znaczącego głosu Polonii − także Polsce trudniej uzyskiwać polityczne cele strategiczne w USA. Nadchodzące prawybory i trwające wczesne głosowanie jest kolejnym sprawdzianem naszego zaangażowania obywatelskiego. Oto wyniki minisondy, w której naszych rozmówców zapytaliśmy o to, czy we wtorek będą brać udział w głosowaniu.
Barbara Skowzgird, nauczycielka z przedmieść. − Absolutnie mnie to nie interesuje. Między innymi dlatego, że wszyscy politycy są skorumpowani. Poza tym naprawdę nie mam na to czasu, ponieważ pochłaniają mnie sprawy rodzinne i zawodowe.
Kasia Kaczmarczyk, adwokatka z Chicago. − Tylko od nas zależy, kto będzie wybrany. Jeśli nie będziemy głosowali, to ktoś inny to za nas zrobi i wybierze kogoś nieodpowiedniego. Jako adwokat apeluję też o głosowanie na kandydatów na sędziów, wśród których są osoby polskiego pochodzenia. To sędziowie mają bezpośredni wpływ na nasze życie. Dlatego ważne jest, by urzędy sędziowskie sprawowały osoby z dobrymi kwalifikacjami zawodowymi. Chciałam jeszcze zapewnić wyborców, że nikt nie wie, czy głosowali na kandydatów z listy Partii Demokratycznej czy Republikańskiej. Ta informacja jest objęta tajemnicą. Jako adwokat czasem zajmuję się takimi sprawami i dlatego to wiem. Jako wyborcy powinniśmy przede wszystkim patrzeć na kandydatów i na ich programy, a nie na partie. Jeszcze raz gorąco zachęcam do głosowania.
Andrzej Buczyński, informatyk z przedmieść. − To jedyny sposób, w jaki możemy wpłynąć na politykę. Powinniśmy korzystać z naszych przywilejów i brać udział w wyborach tak amerykańskich, jak i polskich.
Antoni Wasilewski, biznesman z północno-zachodnich przedmieść. − Pamiętam swoje pierwsze wybory; czułem się wtedy autentycznie szczęśliwy. W obecnych prawyborach już brałem udział. Skorzystałem z możliwości wczesnego oddania głosu. Uczestnictwo w elekcji to nie tylko przywilej, ale nasz obywatelski obowiązek. Dodatkowo my, Polacy musimy pamiętać, że jeśli nie głosujemy, to nie liczymy się jako społeczność.
Maria Roszek, działaczka KPA. − Decyzję podejmę w ostatniej chwili. Jestem skonfundowana, bo żaden z kandydatów na prezydenta mi nie odpowiada, ale z udziału w głosowaniu nie zrezygnuję. Głosowanie jest obowiązkiem każdego obywatela. Polonia zbyt mało uczestniczy w życiu społecznym i politycznym Ameryki, gdzie przecież mieszka i żyje, ale ma pretensje, że z nami się nikt nie liczy. A to dlatego, że nie idziemy do głosowania. Uważam, że każdy obywatel powinien głosować tak w prawyborach, jak i w wyborach powszechnych. Prawybory są równie ważne, ponieważ decydują o tym, kto zakwalifije się do wyborów powszechnych.
Frank Spula, prezes Kongresu Polonii Amerykańskiej. − Musimy stać się mocnym i wpływowym głosem w Ameryce. Przede wszystkim poprzez zaangażowanie w życie lokalnych społeczności i głosowanie w wyborach na wiarygodnych kandydatów, którzy popierają naszą grupę oraz spełniają nasze potrzeby i oczekiwania.
Prof. Monika Nalepa, politolog z Uniwersytetu Chicagowskiego. − Bardzo ważne jest głosowanie w prawyborach, ponieważ większy jest zbiór alternatyw. Zamiast dwóch kandydatów, jak w wyborach narodowych, jest ich więcej. Kandydaci znacznie bardziej się od siebie różnią w porównaniu z wyborami ogólnonarodowymi. Politolodzy od dawna studiują fenomen polaryzacji. Jednak w wyborach powszechnych kandydaci mają tendencję, aby apelować do wyborcy przeciętnego, blisko ideologicznego środka (czyli do tak zwanego medianowego wyborcy). Natomiast w kampaniach prawyborczych, kandydaci prezentują najbardziej odmienne ideologie, dlatego warto jest brać udział właśnie w tych wyborach. Niestety dziwi niska frekwencja wyborcza Polonii. Jeśli polska społeczność chce, aby sprawy bliskie jej sercu pojawiały się w programach polityków, musi stać się znaczącym blokiem wyborczym. Wybory są wyjątkową okazją do wpłynięcia na przyszłość Polaków w USA. Być może Polacy nie głosują, bo ich socjalizacja do wyborów dokonała się w systemie komunistycznym, w którym wybory rzeczywiście nie miały znaczenia. W USA i już od 25 lat w Polsce jest dokładnie odwrotnie.
Alicja Otap