Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 12:45
Reklama KD Market

Setka i do przodu

Z okazji stuknięcia stu dni przy władzy polski rząd nie zapomniał o prezentach. Co prawda figę z makiem dostały samotne matki i dzieci, które miały pecha urodzić się jako pierwsze. Żałosne ochłapy na leki dla emerytów, ale co tam, ci akurat do ochłapów zdążyli się przyzwyczaić. Za to spragniony prawdy historycznej i sprawiedliwości dziejowej naród – otrzymał teczki agenta Bolka, sygnowane budzącym wątpliwości co do autentyczności podpisem Lecha Wałęsy. Wykazałbym się wyjątkową złośliwością, stawiając tezę o odwracaniu uwagi od spraw ważnych, ale coś na rzeczy jest, skoro rewelacje z szafy Kiszczaka wypływają na sto dni rządów. Strategia odwracania uwagi jest tak stara, jak sama polityka. Poprzedni rząd, kiedy coś nie szło jak trzeba, wyciągał z rękawa jeden z dyżurnych tematów, na przykład kwestię legalności aborcji czy zapłodnień in vitro. Nadaje się każdy temat, powodujący sejmową, medialną i społeczną nawalankę. I już nie trzeba było się zbytnio zajmować sprawami ważnymi i niezwłocznymi, a niewygodne zamieść pod dywan.

Chciałbym wierzyć w szczerość słów, które padają z ust partyjnych funkcjonariuszy, jakoby było im smutno i przykro, bo kiedyś sami wspierali Wałęsę, ba, w ogień by za nim skoczyli, a tu nagle taki grom z jasnego nieba, taki esbecki pasztet. Chciałbym, ale uwierzyć w to ciężko, obserwując żywe podniecenie i czysty triumfalizm. To takie pitolenie, bo nie trzeba być mózgowcem, żeby stwierdzić, że nie o prawdę tu chodzi, a o zemstę i władzę. Władzę nad historią, którą nowi włodarze będą kreatywnie pisać od nowa. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że atak na Wałęsę to dopiero początek przekierunkowania paradygmatu. Skoro oskarżyć o kapowanie można w świetle fleszy bez orzeczenia o prawdziwości dokumentów, w przyszłości łatwo będzie można obronić kolejne tezy choćby i bez dokumentów, opierając je na samych przesłankach, a kto wie, może opiniach i plotkach.

Powstał już śmiały konstrukt historyczno-propagandowy udowadniający, że komuna wcale nie skończyła się w '89 roku, że trwała nieprzerwanie pod kołderką neoliberalizmu i pod czujnym okiem służb do jesieni 2015. Do czasu powstania Polski z kolan, zrzucenia obcego jarzma i opadnięciu łusek z oczu Polaków.

Zmiana percepcji wydarzeń historycznych to nie bułka z masłem, wymaga czasu, wysiłku i stachanowskiej pracy u podstaw. Również, a może przede wszystkim: stałości dogmatu, chóru klakierów i gotowych na wszystko wykonawców planu. Własne media, które nie cofną się przed nachalną propagandą? Są. Prokuratura i Trybunał Konstytucyjny po swojej stronie? Proszę bardzo. Totalna inwigilacja w świetle prawa? A jakże. Obsadzenie wszystkich urzędów i instytucji swoimi ludźmi. Czegóż jeszcze potrzeba? Zmiany konstytucji i ordynacji wyborczej, żeby rządzić nieprzerwanie. Ot i recepta na ostateczne zlikwidowanie komunizmu. Nic, że łudząco podobna do recepty na jego wprowadzenie. Kto by się przejmował takimi drobiazgami na studniówkę. Chwała Dobrej Zmianie!

Grzegorz Dziedzic

Na zdjęciu: Lech Wałęsa fot.Pawel Kula/EPA
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama