Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 29 września 2024 00:29
Reklama KD Market
Reklama

Chcesz żyć krócej? Witaj w Ameryce



Do Ameryki przyjeżdżamy, aby zrealizować swoje życiowe marzenia,  podnieść stopę życiową i osiągnąć finansową wolność. Ale aby żyć dłużej? Już niekoniecznie. 

Statystyki są nieubłagane – mieszkańcy USA, bądź co bądź najbogatszego kraju świata, żyją średnio o dwa lata krócej od obywateli krajów o wysokim dochodzie per capita w Europie oraz Azji. Do takich przynajmniej wniosków doszli demografowie z Centers for Disease Control and Prevention, którzy porównali dane statystyczne amerykańskich instytucji i Światowej Organizacji Zdrowia dotyczące długości życia w kilkunastu państwach. Wynika z nich, że jeszcze w latach 80. średnia długość życia Amerykanów nie różniła się od wskaźników dla innych najbogatszych krajów. Dziś już jest jednak inaczej. A powodem tego nie są bynajmniej choroby.

Ponad 2 lata życia

Według najnowszych wyliczeń, średni wskaźnik długości życia w USA to 76,4 roku dla mężczyzn oraz 81,2 roku dla kobiet. To o 2,2 roku krócej od mieszkańców innych krajów o podobnej stopie życiowej, do których zaliczono Niemcy, Japonię, Austrię, Danię, Finlandię, Włochy, Holandię, Norwegię, Portugalię, Hiszpanię, Szwecję oraz Wielką Brytanię, dla których średnia wynosiła odpowiednio 78,6 i 83,4 lat życia. Do badań porównawczych nie wciągnięto sąsiadującej z USA Kanady, ponieważ nie była ona w stanie dostarczyć kompletnych danych dotyczących wskaźników zgonów w roku 2012, który przyjęto za podstawę obliczeń. Ale według autorów badań, różnice między USA a Krajem Klonowego Liścia powinny być podobne.  I tak na przykład na Wyspach Brytyjskich średnia długość życia dla obu płci to odpowiednio 81,5 roku, a we Francji –  82,6 roku. W USA – 78,7 roku.

Kara za styl życia

Na wyższą śmiertelność Amerykanów wpływają przede wszystkim uwarunkowania socjalne, a nie poziom życia. I wcale nie chodzi tutaj o przepracowanie, stres i brak urlopów, na który cierpimy pracując w Ameryce praktycznie bez wytchnienia, czy dużo wyższe wskaźniki otyłości notowane w USA. Wysoka śmiertelność wynika przede wszystkim z przedawkowania narkotyków, ran postrzałowych oraz wypadków samochodowych. Wśród mężczyzn te właśnie przyczyny stanowiły aż 6 proc. wszystkich zgonów, 3 proc. wśród kobiet.

Wysoka śmiertelność wynika przede wszystkim z przedawkowania narkotyków, ran postrzałowych oraz wypadków samochodowych"



“O tym że Amerykanie żyją kilka lat krócej niż powinni, biorąc pod uwagę stopień rozwoju kraju nie jest od lat żadną tajemnicą. Jednak za każdym razem, kiedy przyglądam się tym danym nie mogę się nadziwić, że te dwa lata odejmowane są od naszego życia, tylko dlatego, że zdecydowaliśmy się żyć tutaj” – napisał Andrew Fenelon, ekspert National Center for Health Statistics przy Centers for Disease Control and Prevention w artykule opublikowanym w prestiżowym “Journal of the American Medical Association”.

Według Fenelona największe różnice na niekorzyść mieszkańców USA można zaobserować w przedziale wiekowym 25-65 oraz wśród niemowląt. Oznacza to, że częściej niż mieszkańcy Francji, czy Austrii mamy szansę umrzeć jako ludzie młodzi lub będąc w kwiecie wieku.



Co nas zabija?

Kierowana przez Fenelona grupa naukowców zadała sobie także pytanie – co tak naprawdę zabija Amerykanów. Okazało się, że w przedziale wiekowym 1-44 lata najczęstszym powodem śmierci są różnego rodzaju wypadki i odniesione w nich obrażenia. W tej grupie najpokaźniejsze miejsce zajmują właśnie przedawkowania narkotyków, rany postrzałowe oraz kolizje samochodowe. Te trzy przyczyny składają się aż na 48 proc. różnicy w długości życia w przypadku mężczyzn i 19 proc. w przypadku kobiet w porównaniu z innymi krajami. Pozostałe luki wypełniają inne przyczyny zgonów, np. wyższa śmiertelność niemowląt oraz zgony spowodowanie paleniem. “To naprawdę zaskakujące, jak duży jest wpływ tych czynników” – komentuje Fenelon. Wśród zgonów, których powodem są substancje kontrolowane, większość stanowi przedawkowanie wypisywanych na receptę opiatów oraz heroiny. Większość tych przypadków nie ma podłoża samobójczego, podobnie jak przy wypadkach na drogach, gdzie większość zgonów to zrządzenie losowe. Odwrotnie jest w przypadku broni palnej, gdzie większość przypadków śmiertelnych to wynik targnięcia się na własne życie, a ofiary zabójstw stanowią mniejszość. “Statystyczne różnice wynikają z faktu, że ludzie którzy umierają właśnie z tych przyczyn, mogliby przeżyć w zdrowiu jeszcze kilkadziesiąt lat” – dodaje Fenelon.

“Nasze wskaźniki przedawkowawnia narkotyków i innych ekstremalnych przyczyn śmierci są naprawdę znacznie wyższe niż w innych krajach” – podkreśla także Ellen Meara z Dartmouth Institute for Health Policy and Clinical Practice, którą poproszono o skomentowanie najnowszego raportu.

Alkohol zabija białych mężczyzn

Wcześniejsze badania statystyczne wskazują także na rosnącą śmiertelność w grupie białych mieszkańców USA w średnim wieku. Trend ten pojawił się wśród mężczyzn w 1999 roku i trwa do dziś. W tym przypadku do wymienionych powyżej trzech przyczyn należy jeszcze dodać alkoholizm.

“Jeszcze w latach 80. średnia długość życia była porównywalna do innych krajów – zauważa Meara – potem nasi konkurenci zaczęli stopniowo poprawiać wskaźniki w szybszym tempie od nas. Powinniśmy się przyjrzeć przyczynom tego zjawiska. Przecież nie jest prawdą, że nie jesteśmy w stanie osiągnąć tego, co inne kraje”.

Przyznają jej rację także i inni eksperci. “Wszystkie trzy główne przyczyny zgonów stanowiące najpoważniejszy problem można przecież ograniczyć” – uważa Benedikt Fischer z Center for Applied Research in Mental Health and Addiction przy Simon Fraser University w kanadyjskim Toronto. I obciąża odpowiedzialnością za istniejący stan rzeczy przede wszystkim polityków. “Ten raport powinien uruchomić wszystkie dostępne dzwonki alarmowe. Jeśli Japonia, Europa, czy Kanada potrafiły poradzić sobie z problemem,  dlaczego Stany Zjednoczone zawiodły? To porażka prowadzonej polityki socjalnej” – oskarża Fischer. Jego zdaniem broń palna i narkotyki to problem stary jak Stany Zjednoczone, ale ruch drogowy w USA nie stwarza większych zagrożeń niż w innych krajach. To jednak kwiestia statystyki – Amerykanie muszą przemieszczać się częściej od Europejczyków czy Japończyków. A przecież każda przejechana mila zwiększa prawdopodobieństwo wypadku drogowego, choćby na drogach było superbezpiecznie.

Recepta na dłuższe życie? Znajdźmy miejsce, gdzie nie sprzedaje się narkotyków, trudno o zakup broni i gdzie jeździ mało samochodów. Na pewno Stany Zjednoczone nie spełniają żadnego z tych wymogów.

Jolanta Telega

[email protected]


3 3

3 3

2 3

2 3


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama