Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 10:31
Reklama KD Market

Media po amerykańsku

Mój sąsiad przeczytał coś ostatnio w gazecie o Polsce i zadał mi takie pytanie: „A co to są te media publiczne?”. Pytanie to może wydawać się dziwne, ale nie jest, ponieważ w USA publicznych mediów nie ma, a ściślej istnieją, ale rozumiane są zupełnie inaczej niż w Polsce i wielu innych krajach Europy. Ameryka od samego początku swojego istnienia wyznawała zasadę, że władza nie ma nic do tego, kto, co i jak wydaje, drukuje lub nadaje.

W Polsce – i niestety coraz częściej poza jej granicami – trwa od pewnego czasu ożywiona dyskusja o tym, kto ma kontrolować TVP oraz Polskie Radio. Dla wielu Amerykanów jest to dyskusja mało zrozumiała. Wszystkie główne sieci telewizyjne (ABC, CBS, NBC etc.) znajdują się w prywatnych rękach i władze federalne nie sprawują nad nimi żadnej kontroli, poza pilnowaniem przestrzegania pewnych ogólnych zasad moralności publicznej, dyktowanych przez agencję FCC. I choć często pojawiają się komentarze sugerujące, że sieci te zdradzają lewicowe tendencje, w gruncie rzeczy są one kompletnie neutralne i niezwiązane z żadną partią polityczną.

Nieco inaczej jest w przypadku informacyjnych sieci kablowych. One również są prywatne, ale posiadają w miarę dobrze zdefiniowany profil polityczny, dyktowany przez tych, którzy sieci te finansują. I tak na lewicy jest MSNBC, gdzieś po środku mamy CNN, a zdecydowanie po prawej znajduje się Fox News. Tak czy inaczej, są to przedsięwzięcia zupełnie niezależne od władz jakiegokolwiek szczebla.

W USA istnieją National Public Radio oraz Public Television Service. Instytucje te finansowane są wprawdzie częściowo przed rząd federalny, ale ogromna większość działalności tych stacji opłacana jest przez komercjalnych sponsorów oraz przez składki odbiorców. Ani NPR ani też PBS nie są „mediami publicznymi” w sensie europejskim, gdyż władze w Waszyngtonie nie sprawują nad nimi żadnej kontroli. Pod kontrolą federalną znajdują się jedynie dość specjalistyczne media, takie jak NASA TV, Pentagon Channel oraz NOAA Weather Radio. Innymi słowy, amerykański rząd w sferze mediów praktycznie ma bardzo niewiele do gadania, a działalność jakiejś czysto rządowej lub partyjnej sieci radiowej lub telewizyjnej jest wręcz nie do pomyślenia. Zresztą gdyby takowa istniała, pewne by jej nikt nie słuchał ani nie oglądał.

Amerykańska demokracja, choć ogólnie bardzo dobrze działająca, nie jest zapewne jakimś idealnym wzorcem do naśladowania, ale jeśli chodzi o media, zasady obowiązujące w USA wydają mi się znacznie lepszym rozwiązaniem od modelu europejskiego, w którym odbiorcy zwykle płacą abonamenty za korzystanie z telewizji, a ta znajduje się pod kontrolą – przynajmniej do pewnego stopnia – władz kraju.

Wspomniany powyżej sąsiad zadał mi też inne pytanie, na które właściwie nie znam odpowiedzi: „A po co w ogóle Polakom publiczna telewizja?”. Po tej stronie Atlantyku istnieją w tej kwestii zupełnie inne tradycje. Dość powiedzieć, że w całej historii USA nigdy nie było mediów publicznych kontrolowanych przez władzę dowolnego szczebla. Sytuacja jest niemal odwrotna od tej, jaka istnieje w wielu krajach UE. To politycy i rządzący muszą zabiegać o to, by ich pokazywano, zapraszano do programów publicystycznych, wysłuchiwano ich poglądów itd. Natomiast szefowie wszystkich tych mediów w każdej chwili mogą wybranych przez siebie „ważnych” ludzi zupełnie ignorować. I tak jest znacznie zdrowiej dla demokracji.

Andrzej Heyduk

fot.pixabay.com

 
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama