Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 10:17
Reklama KD Market

Socjotechnika charytatywna

W tym roku Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy grać będzie przeciwko PiS. Zapowiadam to może nieco na wyrost, ale rzecz wydaje się pewna. Jerzy Owsiak, wylansowany w III RP na lokalną odmianę Matki Teresy z Kalkuty, jest jednym z ostatnich atutów propagandowych drżącego w posadach establishmentu, w wielu wywiadach dawał wyraz swej niechęci do Kościoła i prawicy. Więc nie wyobrażam sobie, żeby nie rzucił swej popularności na szalę teraz, gdy establishment ten traci już nie tylko Trybunał Konstytucyjny i prokuraturę, ale także państwowe media, i kiedy całe środowisko wie, że  „bój to jest nasz ostatni”. Tym bardziej, że choć liderzy w sprawie jego sławnej akcji charytatywnej dyplomatycznie milczą, to szeregowi politycy i sympatycy PiS nawet nie próbują kryć swej niechęci.

Czy to, że człowiek, który – wedle urabianego latami stereotypu – „uruchamia w Polakach pokłady dobra” spotyka się z niechęcią nie jest chore? Wielu tak pyta, a ja odpowiadam – nie, to zrozumiałe. Sam z roku na rok mam dla Owsiaka i jego orkiestry coraz mniej sympatii.

Rzecz w tym, że Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy z roku na rok grała na nutę coraz bardziej fałszywą – tym bardziej fałszywą, im bardziej angażowały się w nią instytucje publiczne. Dawno temu, przed laty, rodziła się cała sprawa jako środowiskowa, spontaniczna akcja muzyków i fanów rocka, którzy jednego dnia urządzać mieli w całym kraju koncerty. Ale władze dostrzegły w niej potencjał wydarzenia medialnego, a twórca Orkiestry nie dostrzegł niczego złego w tym, że rozmaite składające się na jego akcję „iwenty” organizowane są przez urzędy i służby państwowe za pieniądze podatników, że w akcję angażują swe budżety reklamowe rozmaite firmy, w zamian otrzymując czas antenowy i popularne serduszko do promowania proszków do prania, kart prepaidowych i innych produktów, a wszystko to jest „kontentem” publicznych mediów. Fetyszem stało się „podsumowanie finału” – zsypywanie przed telewizyjnym kamerami gór banknotów i bilonu, przeliczanie, epatowanie publiki biciem kolejnych rekordów na świecącej tablicy. Wypisz wymaluj jak w teledysku zespołu Genesis „Jesus he knows me”.

Wszelkie głosy zdrowego rozsądku były zaś tłumione demagogicznym krzykiem: „najważniejsze, że chore dzieci dostają pomoc!” czy pokrewnymi bzdurami, w rodzaju „jak się komu nie podoba, to niech nie pozwoli swoich dzieci leczyć sprzętem Orkiestry”, i oczywiście nieśmiertelnym „jak można takiego człowieka krytykować?”, „jak możne mieć w sobie tyle nienawiści, i to do chorych dzieci?”.

Nikt nigdy nie podliczył tak naprawdę kosztów corocznego medialno-politycznego cyrku, płyną one ze zbyt wielu źródeł i poukrywane są w różnych budżetach. Policja, straż pożarna, wojsko, telewizja same ich nawet nie znają, mówiąc, że przecież np. samoloty i tak by musiały latać, dla Orkiestry albo nie. Ale jeśli rzeczywiście spontaniczna i nie angażująca mediów w porównywalnym stopniu akcja „Przyjazna Paczka” zebrała w tym roku więcej pieniędzy dla potrzebujących, niż Owsiak z całym tym ogromnym nagłośnieniem, to podejrzenie, iż skórka za wyprawkę się nie zwraca jest chyba więcej niż zasadne.

Staram się na całą tę demagogię odpowiadać spokojnie. Jeśli urząd gminy wydaje z pieniędzy podatników sto tysięcy na organizację festynu z celebrytami i gwiazdami estrady, żeby na tym festynie zebrać od tychże podatników pięćdziesiąt tysięcy na sprzęt dla szpitala – to nie byłoby mądrzej dać szpitalowi od razu całe sto tysięcy?

Z punktu widzenia III RP nie – gdyż wtedy nie byłoby show, integrującego masy wokół elit i kreującego autorytety. Bo tym właśnie stała się była akcja charytatywna: socjotechnicznym widowiskiem, jak peerelowskie „Turnieje Miast” albo niemiecka „Zimowa Pomoc” z lat trzydziestych.

Rafał A. Ziemkiewicz

fot.Tomasz Gzell/EPA
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama