Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 28 września 2024 22:27
Reklama KD Market
Reklama

Triumwirat ignorancji

Jeśli wierzyć bieżącym sondażom opinii publicznej, na czele stawki republikańskich kandydatów na prezydenta znajdują się trzy osoby: Donald Trump, Ted Cruz oraz Ben Carson. W sumie popiera ich ok. 60 proc. wyborców Partii Republikańskiej. Ludzi tych przedstawia się jako herosów tzw. antyestablishmentu, czyli działaczy na rzecz „obalenia” obecnego układu sił w Waszyngtonie. Problem w tym, że nie wystarczy coś obalić – trzeba mieć jeszcze jakieś sensowne pomysły alternatywne. Z tym niestety ta trójca ma poważne problemy.

Trump w zasadzie nie ma pomysłu na cokolwiek, prócz zbudowania muru granicznego z Meksykiem, wyrzucenia z kraju 11 milionów ludzi oraz wprowadzenia banicji dla muzułmanów. Jego poglądy na jakiekolwiek inne tematy są nieznane, ponieważ wszelkie pytania kwitowane są głupawymi sentencjami typu „Ja to załatwię” i „Wszystko będzie w porządku”. Natomiast styl prowadzenia przez Trumpa kampanii wyborczej już dawno udowodnił, że kandydat ten nadaje się bardziej na błazna niż na prezydenta.

Ted Cruz, mimo że senator, zdradza światopoglądową dziecinność niemal codziennie. Nie ma się jednak czemu dziwić. Jest on wszak absolwentem „uczelni” o nazwie Liberty University, założonej w 1971 roku przez Jerry'ego Falwella, na poły rąbniętego ewangelika, który po atakach terrorystycznych 11 września 2001 roku powiedział, co następuje: „Ja wierzę, że poganie, zwolennicy aborcji, feministki, homoseksualiści, czyli wszyscy ci, którzy chcą Ameryki świeckiej, przyczynili się do tego ataku. My na ten atak zapewne zasłużyliśmy”. A dziś Alma Mater Cruza naucza kreacjonizmu i w uczelnianym muzeum pokazuje ludzi współistniejących na naszym globie z dinozaurami przed trzema tysiącami lat.

Cruz w swojej krótkiej senatorskiej karierze dał się poznać jako nieprzejednany oszołom, który nawet w szeregach swoich republikańskich kolegów budzi mieszane uczucia. Senator John McCain nazwał go w swoim czasie „wacko bird”, czyli „wariatem”. Opinia senatora z Arizony nie ma jednak większego znaczenia, jako że dowodzący republikańskim elektoratem triumwirat ma go w bardzo niskim poważaniu. Nie tak dawno temu Trump wyraził przecież pogląd, że tak naprawdę McCain nie jest bohaterem wojny wietnamskiej, ponieważ „dał się złapać i torturować”.

Być może najbardziej zdumiewająca jest ignorancja Bena Carsona. Jest to przecież człowiek bardzo dobrze wykształcony i w swojej dziedzinie (neurochirurgii) powszechnie szanowany. Mimo to albo nieustannie plecie totalne głupoty, albo też nie ma w ogóle nic do powiedzenia. Facet, który teoretycznie winien mieć pod stropem wszystko w miarę dobrze poukładane, wyraził pogląd, że „Obamacare to coś gorszego od niewolnictwa” i że żyjemy „w epoce gestapo”. Miał też przyjemność podzielić się z nami opinią, że „teoria Wielkiego Wybuchu jest bajką, a ewolucja jest czymś inspirowanym przez diabła”. Stwierdził ponadto, że „homoseksualizm musi być z wyboru, ponieważ ludzie skazywani na wyroki więzienia zmieniają się w gejów”.

Nie mam pojęcia, dlaczego akurat ta trójka – brylująca w pustosłowiu, ignorancji i zwykłej głupocie – niesie dziś republikański sztandar. Jeśli go doniesie do listopada, będzie on niestety mocno zszargany.

Andrzej Heyduk

Ted Cruz fot.Jim Lo Scalzo/EPA

 

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama