Kiedy byłem chłopcem, na pytanie: „kim chciałbyś zostać, jak dorośniesz, Grzesiu?” odpowiadałem, że antropologiem albo astronomem, ponieważ po równo fascynowało mnie szukanie skamielin i gapienie się w niebo. Dziecięce plany zweryfikował czas, zdolności i kilka niemądrych życiowych wyborów. Kiedy jednak poszedłem w Stanach na studia, jednymi z pierwszych wykładów, na jakie się zapisałem, były, rzecz jasna, antropologia i astronomia. Mój profesor od antropologii fizycznej, człowiek o wielkim, acz specyficznym poczuciu humoru, wyjaśniając zawiłości ewolucji naszego gatunku, zwykł powtarzać: „jeśli nie macie takiej to a takiej cechy anatomicznej (błon między palcami, przeciwstawnego kciuka itd.), to nie jesteście jednymi z nas, nie należycie do gatunku, zapewne jesteście kosmitami”. Wtedy cała klasa pod stołami spoglądała ukradkiem na swoje dłonie. Fraza „nie jesteście jednymi z nas” utkwiła mi w głowie i wyskoczyła z szufladki pamięci, gdy usłyszałem, jak prezes Kaczyński mówił o genetycznych podstawach zdrady narodowej i dzieleniu Polaków na sorty. Do drugiej części nie będę się odnosił, bo pachnie eugeniką narodowo-socjalistyczną, czyli brzydko. Nie zamierzam zajmować stanowiska w narodowej debacie „obraził czy nie” ani korzystać z usług jasnowidza, by rozwikłać, co prezes miał na myśli. Jeśli obraził połowę Polaków, to wybrał model dialogu społecznego równie karkołomny co wyprawa na Mount Everest w samych kąpielówkach. Ale o tym nie dziś. Z wszelkimi ocenami miłościwie Polsce panujących poczekam do przynajmniej 100 dni, bo wtedy „dobra zmiana” nabierze już zapewne pełnego rozpędu.
Zajmijmy się genetycznymi podstawami politycznych postaw i przekonań. Czas jakiś temu natknąłem się na wyniki badań, które zdają się tezę prezesa potwierdzać. Otóż naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego i Uniwersytetu Exeter zrobili ciekawy eksperyment. Każdy z 82 uczestników badania musiał wypełnić kwestionariusz dotyczący sympatii politycznych. Jak zwykle ludzie podzielili się na liberałów i konserwatystów, przy czym część każdej z grup sytuowała się na bezpiecznych mieliznach centrum. Następnie za pomocą tomografu komputerowego zajrzano im do głów, badając aktywność poszczególnych części mózgu. Wyniki były zaskakujące. Okazało się, że mózg prawicowca i lewaka różnią się od siebie. Nieznacznie co prawda, ledwie zauważalnie, ale wystarczająco, aby osoby kibicujące przeciwnym obozom politycznym z przyczyn czysto biologicznych nie potrafiły znaleźć płaszczyzny porozumienia. Liberałowie mają powiększoną część mózgu zwaną przednią korą obręczy, odpowiedzialną za poszukiwanie rozwiązań i rozwiązywanie konfliktów oraz tzw. wyspę, decydującą o poziomie samoświadomości i wrażliwości społecznej. Natomiast konserwatyści mają większe i bardziej aktywne ciała migdałowate. Ten mały, przypominający migdał organ odpowiada za emocje powstające w wyniku zagrożenia – niepokój, rozdrażnienie i lęk. Także za skłonności do alkoholizmu, bo jak wiadomo alkohol te emocje dość sprawnie tłumi.
Różnice te sprawiają, że postrzeganie świata osób o poglądach konserwatywnych i liberalnych jest różne. Prawicowcy większą uwagę poświęcają negatywnym aspektom rzeczywistości, koncentrując się na bronieniu status quo poprzez wspieranie tradycyjnych wartości i hierarchii. Liberałowie odwrotnie – wierzą w mnogość rozwiązań i są bardziej skłonni do innowacji i ryzykownych eksperymentów. Nie ma zatem w twierdzeniu Jarosława Kaczyńskiego fałszu – sympatie polityczne są zasługą biologii. Jesteśmy genetycznie zaprogramowani na prawo lub na lewo. Tylko z tą zdradą trochę się prezes zagalopował, warto może przeprowadzić badania na grupie „zdrajców, komunistów i gestapowców”, żeby tę kwestię raz na zawsze wyjaśnić.
Piszę do, jakkolwiek by nie patrzeć, zagranicznej gazety, a z PiS-em mi nie po drodze; spełniam zatem prezesowskie kryteria zdrajcy. A jednak nie czuję się człowiekiem gorszego ani lepszego sortu. Jestem niewątpliwie człowiekiem sortu genetycznie innego niż prezes i jego wyznawcy. Cóż za ulga. Mam jak oni, błony między palcami, a nie jestem jednym z nich.
Grzegorz Dziedzic
fot.pixabay.com
Reklama