Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 28 września 2024 22:41
Reklama KD Market
Reklama

Załatwimy się sami

Wszystko wskazuje na to, że nie musimy się już bać tego, że terroryści rozwalą Amerykę, ponieważ jesteśmy to w stanie zrobić sami, bez pomocy zagranicznych ekstremistów. Na czele stawki republikańskich kandydatów na prezydenta stoi żałosny megaloman bez pojęcia o czymkolwiek, który nawołuje do eliminacji muzułmanów z USA, natomiast w Sądzie Najwyższym kraju właśnie "zakwitł" rasista w postaci Antonina Scalii, który zdaje się uważać, że niektóre wyższe uczelnie są "zbyt zaawansowane", by mogli tam studiować ludzie o słabszych od normalnych zdolnościach intelektualnych (czytaj: czarnoskórzy). Jest to zaskakująca swoją głupotą teza, tym bardziej, że kolega Scalii z sędziowskiej ławy, czarny jak smoła Clarence Thomas, studiował w Yale University, z czego wynika, iż albo administracja szkoły popełniła poważny błąd gdy go przyjmowała, albo też Thomas skutecznie udawał, że jest bardzo mądry i nie zasługuje na zesłanie do uczelni dla rasowo zdeterminowanej klasy przygłupów, mimo że tak naprawdę jest totalnym kretynem.

Świat już kiedyś przerabiał tę lekcję, ale pamięć bywa krótka. Niemieckiemu Adolfowi nie podobało się na przykład zaśmiecanie społeczeństwa ludźmi ułomnymi i psychicznie upośledzonymi. III Rzesza miała też ogólny plan, zresztą znacznie lepiej zdefiniowany od pomysłów teamu Scalia-Trump, który zakładał systematyczną eksterminację Żydów wraz z upodleniem Słowian przez wymordowanie ich elit intelektualnych i skazanie świata słowiańskiego na rolę niewolników pucujących niemieckie buty. Na nieszczęście dla Berlina, okazało się, że Polacy byli znacznie lepszymi partyzantami niż pucybutami.

Nie mam pojęcia, dokąd obecnie zmierza Ameryka, ale coraz częściej zastanawiam się, czy jest sens w ogóle tu mieszkać. W obecnym kontekście politycznym możliwe jest wszak to, że w niedalekiej przyszłości jakiś znaczący polityk wyrazi publicznie przekonanie o tym, że liczne nacje "o powolnym pomyślunku" tak naprawdę nie powinny tu być i że należy je stąd wyrzucić. Krótka kołderka, którą niektórzy usiłują przykryć nagi rasizm, niczego tak naprawdę nie zakrywa. Walizkę spakuję - na wszelki wypadek - ale tragedią jest to, że w XXI wieku amerykańska demokracja zabłądziła na tak bezsensowne manowce.

Stany Zjednoczone zrodziły się z buntu przeciw opresji. Od swego zarania mienią się być krajem otwartym na wszelkie poglądy, z chęcią witającym przybyszów z dowolnych zakątków świata. Bądź co bądź, zawsze szczyciliśmy się pojęciem melting pot, czyli wizją tygla, z którego nieustannie wyrasta potężny naród. Dziś jednak mamy faceta, który chce nas zamknąć w klatce religijnej i etnicznej klaustrofobii oraz sędziego, który jest zdania, iż można klasyfikować ludzi pod względem ich "zdolności" na podstawie rasowego pochodzenia.

Może się okazać, że ludzie tego pokroju nie wywrą żadnego wpływu na Amerykę. Trump może przecież przegrać z kretesem, a Scalia zależny jest od opinii swoich 8 kolegów w Sądzie Najwyższym. Dlaczego jednak dyskusja na temat wykluczania ludzi z tego społeczeństwa w ogóle się odbywa? Dlaczego cofamy się wstecz, w stronę idiotycznego anachronizmu i zaściankowości niegodnej Ameryki?

Andrzej Heyduk

Na zdjęciu: Antonin Scalia fot.Jim Lo Scalzo/EPA

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama