Gorączkowa dyskusja towarzysząca kolejnemu przypadkowi policyjnego morderstwa jest sztampowa i przewidywalna. Cud, że w ogóle trwa i nie ulega wątpliwości, że jesteśmy jej świadkami tylko dzięki upublicznieniu nagrań z zabójstwa czarnoskórego nastolatka McDonalda przez białego policjanta. Lecą głowy, burmistrz rozpaczliwym ruchem, ratując własny stołek, zwalnia szefa policji. Następują przetasowania personalne, tworzone są fikcyjne tymczasowe rozwiązania i grupy operacyjne. Padają puste zapewne deklaracje reform i walki z korupcją. Jak zwykle na obciętą kończynę przyklejamy plaster, zamiast źródeł problemu widzimy jego symptomy. Tak jest oczywiście łatwiej, taniej i bezpieczniej.
Brakuje niestety wątku podstawowego, jakim jest systemowy rasizm. To temat tabu, przestrzeń publiczna jest od niego wolna. Pośrodku amerykańskiego pokoju stoi systemowy rasistowski słoń, a domownicy przeciskając się pod ścianami, wydają się go nie zauważać, zapewniając się wzajemnie, że słoń to tylko wymysł, fanaberia wybujałej wyobraźni. Dyskusja na temat systemowego rasizmu w Stanach Zjednoczonych toczy się wyłącznie na uniwersytetach, i jest oczywiście akademicka, oraz w kabaretach, popularnym w Ameryce stand-upie, gdzie siłą rzeczy temat jest spłycany i sprowadzany do poziomu groteski. Tymczasem problem rasizmu dotyka każdego, kto w system jest zamieszany – mnie, Państwa, nasze dzieci. Naszą kulturę, media, szkoły, instytucje. Policję, wojsko, służby. Biblioteki, sklepy, ulice. I tak dalej. Ofiarami systemowego rasizmu jesteśmy wszyscy, choć na różne sposoby. Ofiarą w sensie dosłownym jest zastrzelony nastolatek, ale jest nią też policjant, który strzelał, nie wahając się opróżnić całego magazynka. Nie wahał się, bo w swoim rozumieniu nie strzelał do człowieka, a jedynie do istoty człekokształtnej. Takiego podejścia nie wymyślił sobie sam, w ten sposób ukształtował go system.
Rasowe uprzedzenia i dyskryminacja to nie to samo co rasizm. Uprzedzenia są indywidualne, ich natężenie zróżnicowane osobniczo. Są wśród nas ludzie, którzy ludzi o innym kolorze skóry otwarcie nienawidzą, ale takich jest garstka. Większość swoją niechęć przeżywa po cichu, jedynie czasem w stanie wyjątkowego oburzenia uprzedzenia znajdują swoje ujście i dochodzi do dyskryminacji. Ale wciąż są to zjawiska na poziomie jednostki. Rasizm jest natomiast systemem, podobnie jak komunizm czy kapitalizm. W nim jak w gęstym sosie zanurzone są instytucje, media, szkoły, rodziny, kościoły. Problem w tym, że jest to sos dość przezroczysty, a uwarzony został tak dawno, że nikt nie chce wziąć się za jego sprzątanie. Na poziomie indywidualnym twierdzę zatem, że nie jestem rasistą, a kupuję dom w białej okolicy, upewniając się, że czarni i brązowi raczej w te strony nie zawitają. Mijając grupkę kolorowych chłopaków, spinam się i pilnuję portfela. Mijam jadącą za wolno czarnoskórą kobietę i rasistowskie obelgi same cisną mi się na usta. Oglądam protesty przeciwko brutalności policji, wiem, że ci ludzie mają rację, a głowa myśli: do roboty, lenie. Niełatwo wyskoczyć ze sztampy i ciasnoty myślenia narzucanych przez system.
Mój kolega William mówi tak: „Jestem czarnuchem, wyglądam jak czarnuch. Nie ma znaczenia, że mam wyższe wykształcenie i pracuję na półtora etatu. Nawet jak ubieram garnitur, wyglądam jak czarnuch w garniturze”.
„Czarnuch to nie człowiek” – brzmi pierwsze przykazanie systemowego rasizmu. Można traktować go jak istotę z zasady niższą, głupszą, leniwą i roszczeniową. Jego miejsce jest w getcie, można go zniewolić ekonomicznie zasiłkami, wysłać do szkoły produkującej analfabetów. Zamknąć w więzieniu, po czym odebrać prawa wyborcze i możliwości zatrudnienia. Rasizm istnieje, bo pełni istotną funkcję cementującą status quo, podział na „my” i „oni” i dominację białego człowieka. Nic tak nie pomaga rządzić masami jak lęk. Wzbudzany nieustannie i subtelnie, obecny jest w naszych głowach od zawsze. Lęk przed brutalnymi hordami, które pewnego dnia upomną się o swoje, przyjdą do naszych ładnych białych domostw i rozsiądą się na naszych nowych kanapach. Z lęku rodzi się nienawiść. Rasizm istnieje zatem i ma się świetnie. Żadna policyjna reforma tego nie zmieni. Dopóki istnieje, ludzie tacy jak Laquan McDonald będą ginąć w bezsensowny sposób, a Ameryka produkować będzie kolejne pokolenia nikomu niepotrzebnych ludzi.
Grzegorz Dziedzic
Na zdjęciu: Nagranie z policyjnej kamery, ze strzelaniny w której zginął Laquan McDonald fot.Chicago Police/EPA
Reklama