W najtragiczniejszej od czasów masakry w szkole podstawowej Sandy Hook masowej strzelaninie w centrum konferencyjnym w San Bernardino w Kalifornii zginęło 14 osób, a 21 odniosło rany. Motywy ataku nie są jasne, choć już wiadomo, że sprawca miał powiązania z międzynarodowym islamskim terroryzmem.
W środę, 2 grudnia w centrum konferencyjnym Inland Regional Center w San Bernardino w Kalifornii trwało świąteczne przyjęcie. Pracownicy i urzędnicy powiatowi składali sobie życzenia, święty Mikołaj rozdawał prezenty. Na krótko przed godz. 11.00 zamaskowani napastnicy w czarnych strojach taktycznych i kamizelkach kuloodpornych rozpętali piekło. W niecałe pięć minut zastrzelili 14 osób, a 21 zostało rannych. Sprawcy działali w sposób sprawny i systematyczny, atak był starannie przygotowany, świadczy o tym zarówno wyszkolenie taktyczne napastników, rodzaj użytej broni i umundurowania, jak również znajomość rozkładu budynku i szybkości reakcji służb interwencyjnych, które na miejsce tragedii przyjechały w kilka chwil po odjechaniu zamachowców z miejsca ataku.
Policja i FBI praktycznie od razu wpadły na trop 28-letniego Syeda Rizwana Farooka, miejscowego inspektora departamentu zdrowia, który pracował w Inland Regional Center. Farook był gościem świątecznego przyjęcia, ale wyszedł wzburzony po nieporozumieniu i kłótni z innym pracownikiem. Po około godzinie wrócił na przyjęcie ubrany w strój taktyczny, czarną maskę i kamizelkę kuloodporna, uzbrojony w karabin półautomatyczny i pistolet. Nie działał sam, towarzyszyła mu żona – 27-letnia Tashfeen Malik. Para otworzyła ogień do gości przyjęcia, w ciągu pięciu minut oddając ok. 70 strzałów.
Dwie godziny po ataku, w odległości zaledwie dwóch mil od centrum konferencyjnego doszło do konfrontacji pomiędzy policją a zamachowcami. Z czarnego SUV-a, którym poruszali się terroryści, w kierunku policyjnego wozu bojowego padły strzały. Strzelał Farook, podczas gdy jego żona prowadziła samochód. Po krótkiej wymianie ognia napastnicy zostali zastrzeleni. Przy zamachowcach znaleziono broń długą, krótką i 1600 sztuk amunicji. W ich domu policja znalazła kolejne 5 tys. naboi, 12 bomb rurowych oraz materiały wybuchowe. Trzecia osoba, której udział w zamachu nie jest jasny, została zatrzymana przez FBI.
Foch czy dżihad?
Śledztwo nad strzelaniną w San Bernardino praktycznie od razu przejęło FBI, a motyw terrorystyczny został uznany za główny, choć prowadzący dochodzenie nie wykluczali także zemsty z powodu konfliktu pracowniczego oraz choroby psychicznej sprawcy. Prawdopodobne jest połączenie dwóch lub więcej motywów zbrodni. Pytanie, które wymagało jak najszybszej odpowiedzi, dotyczyło nie tylko motywów zamachu, ale też ewentualnych powiązań sprawców z organizacjami terrorystycznymi. Dotychczas nie znaleziono żadnego listu, notki ani manifestu ideologicznego, które mogłyby potwierdzać czysto terrorystyczne motywy. Wiadomo, że uznawany za mózg operacji Syed Rizwan Farook był religijnym muzułmaninem, obywatelem amerykańskim urodzonym w Chicago, synem pakistańskich imigrantów. Według wstępnych ustaleń FBI mężczyzna miał się w ostatnim czasie zradykalizować, choć nie był nigdy inwigilowany jako sympatyk radykalnego islamu. Świadczą o tym odkryte przez służby niedawne kontakty Farooka z osobami powiązanymi z międzynarodowym islamskim terroryzmem. Wiadomo, że jeszcze kilka lat temu Farook, użytkownik muzułmańskich portali randkowych, przedstawiał się jako „bardzo liberalny muzułmanin”, szukający żony, „która nosi hidżab, ale jest otwarta i gotowa żyć pełnią życia”. Nie wiadomo dotąd jaką rolę w radykalizacji jego poglądów odegrała poślubiona dwa lata temu Tashfeen Malik, którą Farook poznał przez internet i po ślubie przywiózł do Stanów Zjednoczonych z Arabii Saudyjskiej. Małżeństwo osierociło 6-miesięczną córkę, którą w dniu ataku zostawili z babcią, tłumacząc się zaplanowaną wizytą u lekarza. O ideologicznym motywie zamachu świadczy także zdaniem ekspertów pragnienie samobójczej śmierci. Terroryści, otwierając ogień w kierunku blisko 30 funkcjonariuszy, musieli zdawać sobie sprawę z ostatecznych konsekwencji swojego czynu.
Co roku od kul ginie w USA blisko 30 tys. osób. Zwolennicy dostępu do broni argumentują, że jedynie masowe uzbrojenie obywateli może powstrzymać falę przemocy"
Strzelanina jak co dzień
W Stanach Zjednoczonych w tym roku doszło do 353 masowych strzelanin, czyli do ponad jednej dziennie. Masowa strzelanina to zgodnie z definicją FBI taka, podczas której giną lub odnoszą rany co najmniej cztery osoby, włączając w to sprawcę. Strzelanina w San Bernardino była najtragiczniejszą od czasu ataku na szkołę Sandy Hook w Newtown w stanie Connecticut. W grudniu 2012 r. 20-letni Adam Lanza zastrzelił 26 osób, głównie uczniów szkoły, po czym popełnił samobójstwo. Kolejna masowa strzelanina na nowo rozbudziła dyskusje o dostępie do broni w Stanach Zjednoczonych. Przeciwnicy dostępności broni winę za codzienne strzelaniny przypisują liberalnym przepisom dotyczącym jej zakupu i posiadania; mieszkańcy wielu stanów mogą nabyć broń bez sprawdzania historii kryminalnej i pozwolenia na jej posiadanie. Szacuje się, że w rękach Amerykanów znajduje się ok. 300 mln sztuk broni palnej. Co roku od kul ginie w USA blisko 30 tys. osób. Zwolennicy dostępu do broni argumentują, że jedynie masowe uzbrojenie obywateli może powstrzymać falę przemocy i za przykład podają Szwajcarię, gdzie broń automatyczna jest masowo dostępna i stanowi standardowe wyposażenie większości szwajcarskich gospodarstw domowych.
Strzelanina strzelaninie nierówna
Masowe strzelaniny to szerokie pojęcie. Zalicza się do nich zwykłe napady kryminalne, krwawe porachunki gangów i karteli narkotykowych, ataki na tle rasistowskim oraz masowe morderstwa dokonywane przez psychicznie niezrównoważonych sprawców. Według prawa Stanów Zjednoczonych aktem lokalnego terroryzmu (domestic terrorism) określa się atak dokonany na terytorium USA przez obywatela lub rezydenta Stanów Zjednoczonych mający na celu wzbudzenie niepokoju społecznego i destabilizację struktur państwowych na szczeblu lokalnym bądź federalnym. Historia lokalnego terroryzmu sięga początków amerykańskiej państwowości, czasów kiedy samo pojęcie terroryzmu nie było jeszcze znane.
W nowożytnej historii USA powstało wiele organizacji o charakterze terrorystycznym. Grupy, które kierowały się motywami politycznymi i ideologicznymi to m.in. sprzeciwiające się kubańskiemu reżimowi Raula Castro Alpha 66 i Omega 7, od lat 70. dopuszczające się zbrojnych ataków i zamachów bombowych na mieszkających na terenie USA (głównie na Florydzie) zwolennikach reżimu. Powstała w 1969 r. w Nowym Jorku Jewish Defense League to organizacja terrorystyczna odpowiedzialna za 15 ataków terrorystycznych na cele muzułmańskie na terenie USA (w latach 1980–1995). Z kolei United Freedom Front to grupa, która kierując się przekonaniami skrajnie lewicowymi, przeprowadziła w latach 70. i 80. ponad dwadzieścia ataków bombowych na budynki administracyjne, bazy wojskowe i sądy. Za organizacje terrorystyczne uznaje się także ruchy nacjonalistyczne i rasistowskie, takie jak Ku Klux Klan, The Order, Aryan Nations i walczącą o prawa Afroamerykanów bojówkę Czarnych Panter – Black Liberation Army. Do aktów terroru uciekali się również związani z Kościołami chrześcijańskimi antyaborcjoniści z Army of God, czy walcząca z wielokulturowością organizacja Phineas Priesthood. Organizacje fundamentalistyczne mają na koncie ataki na kliniki aborcyjne, kluby gejowskie, miejsca kultu religijnego, budynki federalne i imprezy masowe. Po akcje typowo terrorystyczne sięgali także ekolodzy i obrońcy praw zwierząt z Animal Liberation Front i Earth Liberation Front.
Furmanka z dynamitem
Najsłynniejszym atakiem terrorystycznym w historii USA jest oczywiście atak na wieżowce World Trade Center, do którego doszło 11 września 2001 roku. Atak nie został jednak zakwalifikowany jako akt lokalnego terroryzmu, ponieważ jego sprawcy byli cudzoziemcami (15 z 19 zamachowców było obywatelami Arabii Saudyjskiej) związanymi z Al-Kaidą.
Za pierwszy akt nowożytnego amerykańskiego terroryzmu uważa się atak na budynek redakcji "Los Angeles Times", przeprowadzony 1 października 1910 r. przez pracownika związku zawodowego budowniczych konstrukcji stalowych. W wybuchu podłożonego pod budynek dynamitu zginęło 21 pracowników gazety, a ponad 100 osób odniosło obrażenia.
Dziesięć lat później w nowojorskim dystrykcie finansowym Wall Street wybuchła furmanka wyładowana dynamitem, zabijając 38 i raniąc ponad 400 osób. Nikt nie przyznał się do zamachu, ale historycy przypisują go włoskim anarchistom skupionym wokół Luigiego Galleaniego.
Z ataków bardziej współczesnych głośnym echem odbił się zamach bombowy dokonany przez chrześcijańskich radykałów z Army of God w parku olimpijskim w Atlancie w czasie trwania letnich igrzysk olimpijskich w 1996 roku. W wyniku wybuchu dwie osoby zginęły, a 111 zostało rannych.
Najbardziej krwawym aktem terroryzmu lokalnego jest atak na budynek rządowy w Oklahoma City. 19 kwietnia 1995 r. Timothy McVeight wysadził przed budynkiem federalnym ciężarówkę wyładowaną materiałami wybuchowymi, zabijając 168 osób i raniąc ponad 600. McVeight, oficjalnie niezwiązany z żadną organizacją terrorystyczną, kierował się nienawiścią do rządu federalnego, a zamach miał być aktem zemsty za krwawą interwencję służb federalnych w Waco w Teksasie, w czasie której zginęło 76 członków Bractwa Dawidowego, sekty kierowanej przez Davida Koresha.
Dżihad za płotem
Terroryzm inspirowany przez radykalne odłamy islamu jest na terenie Stanów Zjednoczonych zjawiskiem relatywnie nowym. W 2012 r. organizacja START (National Consortium for the Study of Terrorism and Responses to Terrorism) opublikowała bazę danych dotyczącą światowego terroryzmu. Z badań START-u wynika, że od 1970 r. na terenie USA doszło do ok. 2400 ataków i incydentów terrorystycznych, z czego ok. 60 było autorstwa muzułmanów, co stanowi zaledwie 2,5 proc. aktów terroru na amerykańskiej ziemi. To niewiele, ale zjawisko ma charakter wzrostowy, od 2007 r. aresztowano ponad 50 amerykańskich obywateli i rezydentów powiązanych z muzułmańskim fundamentalizmem i wspierających organizacje dżihadystów lub z nimi sympatyzujących. Wśród amerykańskich dżihadystów znalazł się Adam Gadahn, członek Al-Kaidy, zabity w styczniu br. podczas nalotu w Pakistanie oraz Anwar al-Awlaki, amerykański radykalny imam, również członek Al-Kaidy, współorganizator próby wysadzenia pasażerskiego samolotu Northwest Airlines w Boże Narodzenie 2009 roku, zabity podczas amerykańskiego nalotu w Jemenie w 2011 roku. Kolejnym radykałem był Najibullah Zazi, który w 2009 r. planował przeprowadzić zamachy bombowe w nowojorskim metrze, a obecnie odsiaduje wyrok dożywotniego więzienia. 5 listopada 2009 r. major Nidal Hasan otworzył ogień w bazie wojskowej Fort Hood w Teksasie, zabijając 13 osób i raniąc 32, za co został skazany na karę śmierci, i ten akt terroru uważany jest za najkrwawszy zamach dokonany przez dżihadystę z amerykańskim obywatelstwem.
Atak w San Bernardino, jeśli zostanie oficjalnie uznany za akt lokalnego islamskiego terroru, zajmie w tym krwawym rankingu złowrogie drugie miejsce.
Grzegorz Dziedzic
[email protected]