Republikański gubernator Bruce Rauner domaga się, by demokraci przerwali bezprecedensowy impas budżetowy i zatwierdzili ustawę jego projektu ograniczającą prawa związków zawodowych. Od losów tej ustawy w parlamencie stanowym gubernator uzależnia swój udział w debacie budżetowej.
Gubernator ostrzegł, że szybko rośnie liczba pokrzywdzonych z powodu braku funduszy i szybko powiększają się deficyty budżetowe, a równocześnie niedobory finansowe stają się coraz trudniejsze do uzupełnienia.
Rauner postawił demokratom ultimatum: jeśli nie chcą zatwierdzić jego probiznesowego wniosku, to niech sami − bez jego udziału i przy użyciu swej zdecydowanej większości głosów − zatwierdzą podwyżki podatków likwidujące deficyty w budżecie.
Jednak demokraci wiedzą, że jeśli wezmą na siebie odpowiedzialność za podwyżki, narażą się na gniew podatników i poniosą konsekwencje polityczne. Chcą, aby współodpowiedzialny był Rauner i republikańscy parlamentarzyści, ale nie chcą przyjąć antyzwiązkowej ustawy, od której gubernator uzależnia swe poparcie. Sytuacja patowa. Gdy oddawaliśmy ten numer do druku nic nie wskazywało na jej zakończenie.
W komentarzu do wypowiedzi gubernatora marszałek Izby reprezentantów Mike Madigan stwierdził, że winę za impas budżetowy ponosi Rauner, ponieważ w maju zawetował plan budżetowy przegłosowany przez demokratyczną większość w parlamencie stanowym, a na dodatek stawia żądania, które odciągają uwagę od kwestii finansowych.
Tymczasem przybywa negatywnych konsekwencji niezatwierdzenia budżetu. Jak już informowaliśmy z powodu braku funduszy kierowcy przestali otrzymywać zawiadomienia o konieczności odnowienia rejestracji samochodowej. Sekretarz stanowy Jesse White ostrzegł, że niedostatek środków finansowych zmusi go do wprowadzenia dalszych drastycznych redukcji, w tym do zamknięcia filii jego biura, które m.in. wydają prawa jazdy. Dodatkowo na stanowym Kapitolu ma być wyłączony prąd z powodu niezapłaconych rachunków za elektryczność.
Termin zatwierdzenie budżetu Illinois minął 1 lipca.
(ao)
Reklama