Trump na demonstracji pod Kapitolem agitował przeciwko umowie z Iranem
- 09/10/2015 08:51 PM
Faworyt Republikanów w wyścigu prezydenckim Donald Trump nawoływał w środę tłumy aktywistów Tea Party i organizacji proizraelskich, które demonstrowały przed Kapitolem, do sprzeciwu wobec układu z Iranem. Ale umowa ma wystarczające poparcie Demokratów w Senacie, by wejść w życie.
"Zawarłem w swym życiu wiele umów, ale nigdy nie widziałem umowy tak źle i niekompetentnie wynegocjowanej jak umowa z Iranem" - powiedział Trump do około tysiąca osób , które demonstrowały pod gmachem amerykańskiego parlamentu. Miliarder i faworyt prezydenckich sondaży odniósł się w ten sposób do zawartego w lipcu przez sześć mocarstw porozumienia z Teheranem w sprawie ograniczenia irańskiego programu nuklearnego w zamian za stopniowe znoszenie przez Zachód nałożonych na ten kraj sankcji.
"Rządzą nami głupcy - dodał Trump, wzbudzając aplauz zebranych. “Przegrywamy teraz wszystko, nie potrafimy pokonać Państwa Islamskiego. Ale to się zmieni. Ameryka ma tak wiele do wygrania. Jak ja zostanę prezydentem, to zwycięstwa staną się dla was nudne".
Trump wystąpił podczas demonstracji na zaproszenie Teda Cruza, innego pretendenta do nominacji Republikanów w wyborach prezydenckich w 2016 roku, związanego z ultrakonserwatywnym ruchem Tea Party. "Wiem z absolutną pewnością, że jak ta umowa wejdzie w życie to ludzie w Europie i Stanach Zjednoczonych będą umierać" - powiedział Cruz. Stanie się tak - przekonywał - ponieważ Iran wykorzysta 100 mln dolarów, jakie uzyska ze zniesienia sankcji na swój "morderczy plan". Przekonywał, że umowa stanowi też "egzystencjalne zagrożenie dla Izraela".
Przeciwko umowie jest wszystkich bez wyjątku 54 Republikanów w Senacie. Cruz apelował do senatorów demokratycznych, by przyłączyli się do nich i odrzucili umowę w "najważniejszym głosowaniu w całej ich karierze politycznej".
Protest pod Kapitolem nie ma jednak praktycznie żadnych szans, by wpłynąć na los umowy. Nawet jeśli kontrolujący Kongres Republikanie doprowadzą do przyjęcia rezolucji odrzucającej umowę, prezydent Barack Obama ma wystarczające poparcie Demokratów, by utrzymać prezydenckie weto przeciwko tej rezolucji.
Coraz bardziej możliwy staje się scenariusz, że do głosowania w sprawie rezolucji w Senacie w ogóle nie dojdzie. 42 Demokratów publicznie opowiedziało się już za umową, a to wystarczy, by zastosować obstrukcję parlamentarną i uniemożliwić poddanie jej pod głosowanie. By przerwać obstrukcję potrzeba 60 głosów w 100-osobowym Senacie. Wciąż nie jest jednak jasne czy wszyscy Demokraci zechcą uciekać się do tego proceduralnego wybiegu.
Z prawnego punktu widzenia nie ma wymogu, by Kongres w ogóle zajmował formalne stanowisko w tej sprawie, bowiem umowa nie jest traktatem międzynarodowym, ale umową rządową. Ponadpartyjna ustawa przyjęta przed wakacjami przez Kongres i podpisana przez Obamę przewidywała, że parlamentarzyści, mają czas do 60 dni od przyjęcia umowy z Iranem (czyli do 17 września br.), by przyjąć rezolucję popierającą lub odrzucającą umowę lub w ogóle się nie wypowiedzieć.
Ten ostatni scenariusz byłby na rękę Obamie, bo nie musiały sięgać po weto. Dlatego rzecznik Białego Domu już we wtorek wyraził nadzieję, że Demokraci uniemożliwią głosowanie.
Tymczasem w środę umowę poparła była sekretarz stanu Hillary Clinton, faworytka w wyścigu o fotel prezydenta w 2016 roku z ramienia Demokratów. "Dyplomacja nie jest dążeniem do perfekcji. To jest równoważenie ryzyka" - powiedziała w przemówieniu w Brookings Institution. Podkreśliła, że bez umowy groźba, iż Iran wejdzie w posiadanie broni jądrowej jest znacznie większa. Zapewniła jednak, że umowa z Teheranem "nie jest początkiem jakiegoś większego otwarcia dyplomatycznego wobec Iranu".
Zawarte 14 lipca przez Teheran i sześć mocarstw (USA, Rosję, Chiny, Wielką Brytanię, Francję i Niemcy) porozumienie przewiduje, że Iran radykalnie ograniczy swój program nuklearny i nie będzie dążyć do wejścia w posiadanie broni jądrowej, w zamian za stopniowe znoszenie międzynarodowych sankcji gospodarczych nałożonych na ten kraj. Porozumienie zaakceptowała Rada Bezpieczeństwa ONZ.
Z Waszyngtonu Inga Czerny (PAP)
Zamieszczone na stronach internetowych portalu www.DziennikZwiazkowy.com materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Codziennego Serwisu Informacyjnego PAP, będącego bazą danych, którego producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Alliance Printers and Publishers na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.
Reklama