Przed piątkowym meczem Niemcy – Polska w eliminacjach piłkarskich mistrzostw Europy Waldemar Prusik stwierdził, że zespół selekcjonera Adama Nawałki wcale nie jest bez szans w starciu z mistrzami świata. - Nie jedziemy tam na pewne ścięcie – dodał.
Jak powiedział były kapitan piłkarskiej reprezentacji Polski, na boisku we Frankfurcie to zapewne gospodarze będą prowadzili grę, ale to wcale nie musi być złe dla drużyny selekcjonera Nawałki.
- Niemcy na pewno ruszą od początku do ataku. To da nam szansę gry z kontrataku, który lubimy i który wychodzi nam najlepiej. Nie wiem kogo trener Nawałka ustawi na skrzydłach, ale niezależnie od tego, czy to będzie Kuba Błaszczykowski, Kamil Grosicki, Sławek Peszko, czy Maciej Rybus, dwóch z nich będzie miało okazję się wykazać i ich szybkie wypady powinny być bardzo groźne. A z przodu będziemy mieli Arka Milika i Roberta Lewandowskiego, którzy jak dostaną dobre podanie z boku, to już wiedzą, co zrobić z piłką. Ważna będzie postawa naszych defensywnych pomocników, którzy nie będą mogli dopuścić, aby między liniami było za dużo przestrzeni. To utrudni grę Niemcom a nam pomoże kontratakować – wyjaśnił Prusik.
Były zawodnik Śląska Wrocław stwierdził, że zmiana ustawienia drużyny i szukanie nowych rozwiązań przed takim spotkaniem mogłoby przynieść odwrotne rezultaty od oczekiwanych.
- Gra z Milikiem i Lewandowskim, gdzie ten drugi jest bardziej wysunięty, a pierwszy operuje za jego plecami, jest odważna, ofensywna, ale dobrze nam to wychodzi i nie widzę powodu, aby to zmieniać, bo akurat gramy z Niemcami. Robert z Arkiem rozumieją się coraz lepiej i to powinien być nasz duży atut. Podkreślam jednak, że w takim ustawieniu bardzo ważną rolę odgrywają defensywni pomocnicy. Wierzę jednak, że Grzegorz Krychowiak z Krzysztofem Mączyńskim czy Tomaszem Jodłowcem dadzą radę. Nie możemy za bardzo dać się zepchnąć do defensywy – dodał.
Niemcy to aktualni mistrzowie świata, ale według Prusika, to nie jest ten sam zespół, który triumfował na boiskach Brazylii w 2014 roku. - Oni też mają swoje kłopoty. Przede wszystkim brak im klasowego napastnika i mają problemy z bocznymi obrońcami. Oczywiście to nie są słabi piłkarze, ale to nie są też gracze tej klasy, co Philipp Lahm. Nasi boczni pomocnicy mogą i powinni to wykorzystać. Mimo tych kłopotów, to Niemcy będą faworytami, ale my nie jedziemy tam na ścięcie. Już Irlandia pokazała, że może tam zdobyć punkty i uważam, że nas na to stać – powiedział Prusik.
Po sześciu kolejkach w grupie D Polska prowadzi i wyprzedza Niemców o jeden punkt, a trzecia Szkocja ma stratę trzech oczek. Według Prusika nawet ewentualna porażka w piątek we Frankfurcie nie powinna wprowadzić nerwowości do ekipy biało-czerwonych.
- Najważniejszy w eliminacjach zawsze na końcu jest awans. A ten teraz daje zajęcie pierwszego lub drugiego miejsca. Jeżeli więc nawet znajdziemy się na drugim miejscu za plecami Niemców, nic złego się nie stanie. Zaraz po losowaniu pewnie wszyscy wkalkulowali porażkę na wyjeździe z Niemcami, a niektórzy pewnie też w meczu u nas tak zrobili. Tymczasem mamy już w tych pojedynkach trzy punkty, a może być jeszcze lepiej. Jeżeli się nie uda, pozostaną spotkania ze Szkocją oraz Irlandią i obie te ekipy są jak najbardziej w naszym zasięgu – podsumował 49-krotny reprezentant Polski.
(PAP)
Reklama