Ewa Malcher
Chicagowian nie ominie opłata za wywóz śmieci, do której przywykli już mieszkańcy przedmieść. Tak sugeruje burmistrz Rahm Emanuel, który w celu zbalansowania budżetu będzie chciał wyciągnąć od mieszkańców 754 mln dolarów, z czego część mają stanowić dochody z odbioru odpadów.
Jak mówił radiu WLS-AM (890), pomysłów radni mają wiele, ale przebijają się zwłaszcza dwie propozycje: opłata za wywóz śmieci oraz opłata związana z e-papierosami i produktami tytoniowymi oprócz papierosów. Dyskusja na temat wysokości opłat dopiero się odbędzie.
Władze miasta szacują, że za prywatny wywóz śmieci płaci 400 tys. domostw w Chicago. Ok. 600 tys. korzysta z usług miasta bez ponoszenia dodatkowych kosztów. Do bezpłatnego odbioru śmieci kwalifikują się mieszkańcy domów jednorodzinnych i budynków posiadających do czterech mieszkań włącznie. Każdy budynek ma do dyspozycji od dwóch do czterech czarnych pojemników o pojemności 96 galonów.
Warto jednak zauważyć, że w przypadku prywatnych firm śmieci zwykle odbiera załoga jednoosobowa, a w przypadku miasta są to już trzy osoby na ciężarówkę. By zmniejszyć koszty, trzeba by było zmienić przepisy albo konieczna byłaby prywatyzacja...
Ale gdyby wprowadzono opłaty zależne od liczby pojemników, być może mieszkańcom Chicago udałoby się ograniczyć produkcję śmieci, a tym samym przyczynić się do ochrony środowiska – przekonują zwolennicy pomysłu. Co roku Chicago wywozi ok. 1,1 mln ton śmieci, w tym tych przeznaczonych do recyklingu.
(as)
