Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 5 października 2024 02:22
Reklama KD Market

Ekstraklasa piłkarska - druga porażka Górnika Zabrze, pierwszy punkt Lechii



W inauguracyjnym meczu trzeciej kolejki polskiej ekstraklasy Piast Gliwice pokonał na własnym boisku Górnika Zabrze 3:2. W drugim piątkowym meczu Lechia zremisowała na PGE Arenie z Pogonią Szczecin 1:1. Tym samym gospodarze zdobyli pierwszy w tym sezonie punkt, ale ich forma wciąż daleka jest od oczekiwań.

Gliwiczanie przystąpili do spotkania inaugurującego trzecią kolejkę ekstraklasy z trzema punktami, mając na koncie po jednym zwycięstwie i jednej porażce. Z kolei zabrzanie zremisowali w pierwszym spotkaniu tego sezonu z Wisłą Kraków 1:1, a później przegrali z Górnikiem Łęczna, ale wciąż mają zerowy dorobek, ponieważ zaczynali rozgrywki z jednym ujemnym punktem.

Pierwsze minuty derbowego pojedynku należały do gości. W siódmej groźny strzał zza pola karnego oddał Łukasz Madej, ale dobrze w bramce Piasta spisał się Jakub Szmatuła, który wybił piłkę na rzut rożny. Górnik miał kolejną dobrą okazję po tym stałym fragmencie gry, ale Słowak Roman Gergel z kilku metrów trafił wprost w ręce bramkarza.

Po pierwszym kwadransie inicjatywę na chwilę przejęli gospodarze, którzy rozgrywali drugie derby z rzędu - w poprzedniej kolejce przegrali w Chorzowie z Ruchem 0:2. W 18. minucie w sytuacji sam na sam z Sebastianem Przyrowskim znalazł się Martin Nespor. Bramkarz, próbując wybić piłkę, przewrócił Czecha na murawę, ale sędzia nie dopatrzył się faulu. Jednak kilkadziesiąt sekund później Piast dopiął swego - uderzeniem z linii pola karnego popisał się Słoweniec Sasa Zivec, a Przyrowski nie miał szans sięgnięcia piłki.

Kolejne minuty to znów przewaga Górnika, z której jednak ponownie niewiele wynikało. W 27. minucie z ostrego kąta mocno uderzył Madej, ale Szmatuła po raz kolejny był bezbłędny. Chwilę później bramkarza gospodarzy uratowała poprzeczka, a główkował Ukrainiec Ołeksandr Szeweluchin.

Efektu nie przynosiły także kolejne natarcia, choć aktywni byli strzelec obu bramek dla Górnika w tym sezonie Gergel, a także Madej. Po jednym z uderzeń Słowaka Szmatuła sparował piłkę na słupek, ale nikt nie zdążył z dobitką. Także Przyrowski miał trochę pracy w 41. minucie, ale Hiszpan Gerard Badia trafił piłką prosto w niego.

Na początku drugiej połowy Piast oddał drugi celny strzał na bramkę i... powiększył prowadzenie na 2:0. Z ostrego kąta do siatki trafił wypożyczony ze Sparty Praga Nespor, po niepewnej interwencji Adama Dancha.

Tym razem jednak Górnik potrafił błyskawicznie odpowiedzieć. W 54. minucie obrońca gości zrehabilitował się za moment dekoncentracji kilkadziesiąt sekund wcześniej i pokonał Szmatułę głową. Dośrodkowywał Madej.

Tę samą huśtawkę nastrojów kibice przeżyli między 61. a 63. minutą. Najpierw na 3:1 podwyższył Nespor, a później sędzia podyktował rzut karny dla gości, a "jedenastkę" spokojnie wykorzystał Mariusz Magiera.

Na tym jednak emocje się skończyły. Pozostała część spotkania toczyła się głównie w środku pola, a bramkarze nie mieli już pracy. Piast awansował tymczasowo na czwarte miejsce, a zabrzanie zajmują trzecie od końca.

W meczu Lechii Gdańsk z Pogonią Szczecin lepsze wrażenie sprawiali goście.

Tę konfrontację poprzedziła minuta ciszy upamiętniająca zmarłego w niedzielę w wieku niespełna 44 lat byłego bramkarza i trenera gdańskiego klubu Macieja Kozaka.

Gospodarze mogli objąć prowadzenie już w 4. minucie, ale będący w dogodnej pozycji Bruno Nazario nie trafił nawet w bramkę. Dziesięć minut później podobnych problemów nie miał natomiast Adam Buksa, który po prostopadłym zagraniu Ariela Borysiuka nie zmarnował sytuacji sam na sam z Dawidem Kudłą. Było to pierwsze trafienie 19-letniego napastnika, który jednak w 32. minucie musiał opuścić boisko z powodu kontuzji.

Wcześniej szczecinianie doprowadzili do remisu. W 18. minucie Marko Maric zdołał obronić uderzenie Patryka Małeckiego, który popisał się efektowną indywidualną akcją, ale pięć minut później nie zapobiegł już utracie gola. Po strzale Łukasza Zwolińskiego i rykoszecie od Borysiuka piłka wpadła do bramki obok interweniującego chorwackiego golkipera.

Od zdobycia wyrównującego gola gra toczyła się pod dyktando lepiej zorganizowanych gości, którzy kilka razy zagrozili bramce nieporadnie radzących sobie zawodników Lechii. Najlepszej okazji po podaniu Rafała Murawskiego nie wykorzystał tuż przed przerwą Zwoliński, który posłał piłkę nad poprzeczką.

Na początku drugiej połowy przed szansą wyjścia na prowadzenie znowu stanęła Pogoń, jednak po rzucie rożnym Jakub Czerwiński główkował tuż obok słupka. Od tego momentu gra w ospałym tempie toczyła się głównie w środkowej strefie boiska i żadnej z drużyn nie udało się już wypracować dogodnej sytuacji do strzelenia gola.

(PAP)

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama