W niedzielę na torze Hungaroring odbędzie się wyścig Formuły 1 o Grand Prix Węgier, 10. eliminacja mistrzostw świata. Kierowcy nie ukrywają, że myślami będą przy zmarłym w piątek Julesie Bianchim, który we wtorek został pochowany w rodzinnej Nicei.
- To było bardzo trudne przeżycie dla wszystkich. Z tego na ile poznałem Julesa wiem, że miał dobre serce i wspaniałą przyszłość przed sobą. Po raz kolejny okazało się, że nasz sport jest bardzo niebezpieczny i musimy podchodzić do niego z respektem - powiedział ubiegłoroczny triumfator i aktualny lider klasyfikacji generalnej Lewis Hamilton.
Brytyjczyk wyprzedza o 17 punktów kolegę z zespołu Mercedes GP - Niemca Nico Rosberga, który przed rokiem w GP Węgier zajął czwarte miejsce (tuż za Hamiltonem).
- Rywalizacja na tym torze to duże wyzwanie, bo można na nim pokazać swoje umiejętności. Mój występ przed rokiem nie był idealny, ale liczę, że tym razem mój wynik będzie lepszy - podkreślił Rosberg.
Przed rokiem triumfował Australijczyk Daniel Ricciardo (Red Bull Racing). Drugie miejsce zajął Hiszpan Fernando Alonso (McLaren), który na torze Hungaroring w 2003 roku odniósł pierwsze w karierze zwycięstwo w wyścigu Formuły 1.
-Z tego powodu to dla mnie wyjątkowe miejsce i zawsze będę miał miłe wspomnienia. Lubię ten tor, ponieważ trzeba na nim zdecydowanie atakować, aby uzyskać dobry rezultat - ocenił Hiszpan.
Pierwsze zwycięstwo w wyścigu Formuły 1 na tym torze odniósł również drugi kierowca McLarena - Brytyjczyk Jenson Button.
W tym roku kierowcy będą się ścigali na trasie o długości 4,381 km. Do pokonania będą mieli 70 okrążeń, co daje dystans 306,630 km.
W klasyfikacji mistrzostw świata (po dziewięciu rundach), tak jak rok temu, dominują kierowcy Mercedesa GP. Liderem jest Hamilton - 194 pkt przed Rosbergiem - 177 pkt. Trzeci jest Niemiec Sebastian Vettel (Ferrari) - 135 pkt, który jako jedyny "złamał" w tym roku dominację zawodników Mercedesa i wygrał jeden wyścig - o Grand Prix Malezji. W pozostałych na najwyższym stopniu podium stawali wyłącznie Hamilton - pięć razy i Rosberg - trzy.
(PAP)
Reklama