Niesprzyjająca pogoda oraz trudności z rozpoczęciem prac przesuwały w czasie odnowienie „Wiecznego Indianina”, stojącego na rzeką Rock w Lowden State Park. Konserwatorzy w trybie pilnym znów zajęli się projektem.
Prace restauracyjne 270-tonowej statui Indianina miały zakończyć się w ubiegłym roku. Przesunięte o rok, teraz trwaja w przyśpieszonym tempie. Od czerwca oczyszczono już częściowo powierzchnię posągu oraz załatano największe pęknięcia.
– Konserwacja rzeźby zakończy się w połowie lub pod koniec przyszłego roku – powiedział „Dziennikowi Związkowemu” główny opiekun projektu, konserwator Andrzej Dajnowski. Dlaczego tak długo? – Bo prace renowacyjne są niezwykle skomplikowane – dodaje Dajnowski.
Konserwator wyjaśnia, że pomnik musi zostać dokładnie wyczyszczony przy użyciu pary, a następnie zostaną usunięte osady wapienne. Równocześnie przez cały czas są prowadzone badania, jakich materiałów należy użyć do iniekcji pęknięć i późniejszego uzupełniania powierzchni. Kolejne faza to zrobienie negatywów z uszkodzonych części. Na ich podstawie w studio konserwatora będą dorabiane brakujące elementy gipsu. Powstaną kolejne negatywny, które zostaną użyte do odlania gipsowych elementów.
– Te ubytki są ogromne. Niektóre nawet wielkości połowy samochodu osobowego. A gdyby te części złożyć razem, to się okaże, że w rzeźbie brakuje nawet całego samochodu. Dodając brakującą fałdę na lewej nodze Indianina oznacza to kolejne kilkaset kilogramów betonu – mówi Dajnowski.
– Nie oczekiwałem niczego łatwego, ale osobiście lubię wyzwania, bo to one dodają życiu uroku – dodaje konserwator.
Postawiona 100 mil na zachód od Chicago statua „Wiecznego Indianina” była hołdem rzeźbiarza Lorado Tafta dla rdzennych mieszkańców tego regionu. W tym miesiącu minęła 104. rocznica postawienia rzeźby, którą każdego roku ogląda ponad 400 tys. turystów.
– Cieszymy się, że prace renowacyjne już trwają – przyznaje Frank Rausa z pobliskiego miasteczka Sterling. Rausa wspólnie z małżonką przed 8 laty rozpoczął zbieranie funduszy na konserwację rzeźby. Dzięki prywatnym ofiarodawcom i grantom stanowym udało się zebrać ok. 848 tys. dolarów. W sumie tej znalazła się duża dotacja od drużyny hokejowej Chicago Blackhawks.
Andrzej Kazimierczak