Po raz drugi z rzędu piłkarze Brazylii nie zdołali awansowali do półfinału Copa America - mistrzostw Ameryki Południowej. Tak jak cztery lata temu, w 1/4 finału "Canarinhos" zostali wyeliminowani przez Paragwaj po rzutach karnych.
Po upokarzającej porażce z Niemcami 1:7 w półfinale ubiegłorocznych mistrzostw świata, Copa America miała być dla Brazylijczyków turniejem odkupienia. Pod wodzą Dungi, który po czterech latach przerwy ponownie został selekcjonerem, "Canarinhos" wygrali od mistrzostw świata wszystkie dziesięć spotkań towarzyskich. Na najważniejszym w tym roku turnieju znów jednak zawiedli.
W meczach grupowych grali bez błysku. Ulegli Kolumbii 0:1, a po niesportowym zachowaniu Neymar został ukarany czteromeczową dyskwalifikacją. Bez swojej gwiazdy zdołali co prawda wygrać z Wenezuelą 2:1, ale Paragwaj okazał się już zbyt silny.
Spotkanie zaczęło się jednak po myśli "Canarinhos", którym prowadzenie w 15. minucie dał Robinho. Paragwajczycy wyrównali dopiero w 72. minucie. Piłkę we własnym polu karnym ręką dotknął Thiago Silva, a "jedenastkę" na gola zamienił Derlis Gonzalez.
Kiedy cztery lata temu ćwierćfinał rozstrzygany był w serii rzutów karnych Brazylijczycy wykonywali je wyjątkowo źle. Żaden z czterech piłkarzy nie zdołał pokonać paragwajskiego bramkarza. Tym razem było lepiej, ale za słabo by awansować. W drugiej kolejce obok bramki piłkę posłał Everton Ribeiro, a w czwartej w poprzeczkę trafił Douglas Costa. Z Paragwajczyków pomylił się jedynie Roque Santa Cruz.
- Nikt w nas nie wierzył, ale pokazaliśmy jak bardzo jesteśmy zjednoczeni i jak bardzo zależy nam na sukcesie - powiedział Gonzalez.
- Mamy świadomość, że przed nami bardzo dużo ciężkiej pracy. To, co się tutaj stało, jest dla nas cenną lekcją - podkreślił Dunga.
W półfinale Paragwaj zmierzy się z Argentyną, a w drugiej parze gospodarz turnieju Chile zagra z Peru.
(PAP)
Reklama