Były selekcjoner kadry siatkarek Andrzej Niemczyk awans Polek do półfinału Igrzysk Europejskich uznał jako wykonanie planu minimum, ale jednocześnie dobry prognostyk i początek odrodzenia się kobiecej reprezentacji.
Polki we wtorek w ćwierćfinale po dość dramatycznym spotkaniu pokonały Niemki 3:2 i awansowały do najlepszej czwórki turnieju.
- Awans do półfinału uważam jako zrealizowanie planu minimum i sądzę, że trener Jacek Nawrocki też tak uważa. Nie mniej dziewczynom należą się brawa, za wejście do strefy medalowej i wszystko co teraz ugrają, medal obojętnie jakiego koloru, będzie sukcesem – powiedział Niemczyk.
Pojedynek z Niemkami miał dość niezwykły przebieg. Biało-czerwone prowadziły już 2:0, ale potem dość gładko przegrały kolejne dwa sety, by dopiero w tie-breaku udowodnić swoją wyższość.
- Po dwóch setach miały gorsze chwile, ale to się w siatkówce zdarza. Wierzyłem, że w tie-breaku się odbudują, a nawet, że wygrają znacznie wyżej. Gdyby tego nie zrobiły, to znaczy, że nie mamy jeszcze zespołu. Myślę, że trener Nawrocki mógł częściej stawiać na Izę Bełcik, dać zmienniczkę Sylwii Pyci, która nie grała źle, ale nie była dość skuteczna w bloku – przyznał.
Niemczyk uważa, że nowy selekcjoner kadry słusznie postąpił przestawiając Katarzynę Skowrońską-Dolatę z pozycji atakującej na przyjmującą. On sam zresztą, już wcześniej, kilkakrotnie optował za takim rozwiązaniem.
- Kaśka ostatni rok w Rabicie Baku grała na pozycji atakującej, ale z kolei dwa lata temu była przyjmującą. I miała wówczas świetny sezon. Jestem przekonany, że gdyby trenerzy Rabity pozostawili ją na przyjęciu, dzisiaj grałaby perfekcyjnie. Teraz potrzebuje trochę czasu, by się przestawić. Gwarantuję, że ona będzie miała najlepsze przyjęcie w kadrze. A do tego musi się jeszcze przyzwyczaić do ataku z lewej strony, choć akurat dla niej będzie to bułka z masłem - skomentował.
Szkoleniowiec, który z żeńską reprezentacją dwukrotnie zdobywał mistrzostwo Europy, docenił dotychczasową pracę Nawrockiego. Jego zdaniem, mimo krótkiego okresu, znakomicie przygotował zespół do turnieju.
- Widać też, że w kadrze jest bardzo dobra atmosfera, dlatego jesteśmy na bardzo dobrej drodze, by ta reprezentacja znów się odrodziła. Mamy jeszcze kilka zawodniczek, których z różnych powodów nie ma w Baku – Kasię Skorupę, Monikę Ptak, Zuzannę Efimienko, Asię Kaczor, Paulinę Maj-Erwardt czy Mariolę Zenik. Będę namawiał trenera Nawrockiego, by powołał Olę Przybysz, która w Chemiku Police była świetną zmienniczką dla Gosi Glinki-Mogentale, a w mojej reprezentacji była kapitanem. Do mistrzostw Europy mamy jeszcze bardzo dużo czasu, a z takim potencjałem jesteśmy w stanie powalczyć o medal i wrócić do starych dobrych czasów – podsumował Niemczyk.
(PAP)
Reklama