Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 14 listopada 2024 15:43
Reklama KD Market

Bałwan na trybunie

Nareszcie mamy kandydata na prezydenta z prawdziwego zdarzenia. W szranki wyborcze stanął główny komediant zamożnych Amerykanów Donald Trump. Wcześniej zapowiadał już wielokrotnie, że chciałby walczyć o przeprowadzkę do Białego Domu, ale zawsze w ostatniej chwili się wycofywał. Tym razem poszedł na całego i w jednej ze swoich kompletnie bezużytecznych budowli w Nowym Jorku oficjalnie ogłosił prezydenckie zamiary, wygłaszając przy tym niezwykle ważkie dla kraju przemówienie, w którym wspomniał między innymi o tym, że posiada najlepsze w kraju pola golfowe.

Jak się nieco później okazało, Trump wynajął sporą grupę podrzędnych aktorów, którym zapłacił po 50 dolarów za trzy godziny obecności na wiecu i entuzjastycznego klaskania. Prawie jak za starych, dobrych czasów, gdy „młodzież” skandowała w nieskończoność hasło „Gierek – partia!”.

Trump ma na szczęście mniej więcej takie same szanse na uzyskanie nominacji jak ja. Jego start w wyborach to nędzna heca, obliczona głównie na to, by zyskać nieco rozgłosu i się zdrowo nagadać w czasie telewizyjnych debat. W całej swojej „karierze” Donald nigdy nie zbudował lub stworzył czegoś wartościowego, poza podupadającymi dziś kasynami oraz wielkimi hotelami. W gruncie rzeczy jest on niestety nadętym, bałwochwalczym durniem, o którym mówi się od czasu do czasu tylko dlatego, że ma pieniądze, które są dla niego osobistą religią. Zresztą zawsze się tymi pieniędzmi chwali, sugerując w miarę jednoznacznie, że wszyscy ci, którzy ich nie posiadają, to ludzie w zasadzie przegrani i pozbawieni jakiegokolwiek znaczenia.

Nikt dokładnie nie wie, jaki jest program wyborczy Trumpa, zapewne dlatego, że on sam też nie wie. Jego wstępny slogan to Make America Great Again!, co złowieszczo zapowiada, iż kasyna powstaną niemal wszędzie. Donald słynie z tego, że nie znosi krytyki, a ludzi, którzy odważają się go krytykować, niemal natychmiast okrzykuje kretynami. Przed ośmioma laty głośno było o jego publicznym sporze z Rosie O’Donnell, którą miał uprzejmość nazwać grubą, głupią i obrzydliwą, co jest o tyle zrozumiałe, iż on sam – we własnych oczach – jest piękny, wysmukły i genialny.

W swoim czasie Trump ogłosił, iż wysyła na Hawaje specjalną „ekipę śledczą”, by wyjaśnić rzekomą tajemnicę miejsca urodzin Baracka Obamy, który podobno nie ma amerykańskiego obywatelstwa, a zatem jego prezydentura jest nielegalna. Na wyniki tego śledztwa czekam z niecierpliwością do dziś, choć w zasadzie straciłem już nadzieję.

Trudno jest przewidzieć, jak długo cyrk związany z kandydaturą Donalda potrwa, ale każdy następny dzień tego bezsensu sprawia, że nawet najbardziej zwariowani kandydaci republikańscy, tacy jak Ted Cruz i Ben Carson, zaczynają wyglądać jak całkiem normalni faceci. Może to jakaś sprytna, ukryta strategia „normalizacji” co bardziej stukniętych? Tak czy inaczej czekam na pierwszą republikańską debatę prezydencką, która zapowiada się bardzo barwnie. Należy się spodziewać zaskakującej deklaracji Trumpa o tym, że jest bardzo bogaty. Niestety tylko pod względem finansowym.

Andrzej Heyduk

Na zdjęciu: Trump wynajął sporą grupę podrzędnych aktoró—w, któ—rym zapłacił po 50 dolaró—w za trzy godziny obecności na wiecu i entuzjastycznego klaskania.  fot.Justin Lane/EPA
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama