Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 28 listopada 2024 14:00
Reklama KD Market

Liga Światowa - Amerykanie po raz drugi. Polacy bezradni



W rewanżowym meczu Ligi Światowej siatkarze USA przy wypełnionej do ostatniego miejsca Sears Centre Arena pokonali Polskę 3:1 i z dorobkiem 17 punktów są liderami grupy B. Polacy, mający na koncie dwie porażki, tracą do Amerykanów sześć oczek.

Dziesięć tysięcy widzów, wśród których przytłaczającą większość stanowili Polacy, tylko w dwóch pierwszych setach było świadkami wyrównanego pojedynku. Dwa ostatnie były całkowitą dominacją Amerykanów, którzy obnażyli braki podopiecznych trenera Stephane Antigi w sposób okrutny.

W pierwszej partii do stanu 7:7 oba zespoły na zdobyty punkt odpowiadały punktem. Później, dzięki skuteczności Michała Kubiaka i Mateusza Miki, Polacy odskoczyli na 14:9, by po kolejnych trzech błędach oraz udanych zagrywkach Murphy Troya, roztrwonić tę zdobycz. Było 17:17, 19:19, ale na szczęście końcówka należała do gości, którzy poprawili skuteczność przy siatce, również wykorzystywali błędy serisowe gospodarzy. Mateusz Bieniek atakiem ze środka dał zespołowi wygraną 25:23, a zgromadzonym na trybunach Polakom powody do entuzjazmu. Niestety jedyne w tym meczu.

W drugim secie Amerykanie poprawili blok, wykorzystywali błędy Polaków w asekuracji oraz słabszy okres gry Bartosza Kurka. Wprawdzie początek seta był wyrównany, ale widać było, że gospodarze łapią odpowiedni rytm i zaczynają dominować na parkiecie. Ostatnim prowadzeniem biało-czerwonych było 11:10 po ataku Kubiaka ze skrzydła. Po chwili zrobiło się 12:15, 16:21, 18:23. Zamiana Kurka na Jakuba Jarosza nie przyniosła efektu. Sytuację próbował jeszcze ratować Bieniek, doprowadzając do 20:23. Kolejny punkt zdobyli jednak gospodarze i mając aż cztery piłki setowe mogli sobie pozwolić na chwilę dekoncentracji, która sprawiła, że na tablicy pojawił się wynik 23:24. Ostatnie słowo należało jednak do Davida Smitha, który atakiem po bloku zapewnił zwycięstwo w takich samych rozmiarach, w jakich miejscowi przegrali pierwszą odsłonę. Dokładna powtórka z historii piątkowego spotkania. Kolejnej niestety już nie było.

Dwa ostatnie sety były absolutną dominacją Amerykanów. W trzecim prowadzili od początku do końca. Jedyny remis był przy stanie 2:2. Chwilę potem zrobiło się 4:9, 7:13, 9:17, 10:21. Nie pomogły zmiany przeprowadzane przez Antigę. Andrzej Wrona, Grzegorz Łomacz i Rafał Buszek nie byli w stanie zatrzymać miejscowych, wśród których kapitalnymi atakami popisywał się Aaron Russell, blokiem imponował Maxwell Holt, a asami serwisowymi Matthew Anderson. Ostatecznie trzeci set zakończył się porażką Polaków 15:25 i byłaby ona w rozmiarach jeszcze bardziej dotkliwych, gdyby nie to, że Amerykanie zepsuli aż osiem zagrywek.

Czwarta partia różniła się od poprzedniej tym, że Polacy dotrzymywali kroku do stanu 12:12. W tym okresie na parkiecie rządził chaos. Z obu stron było sporo autowych ataków, niedokładnych przyjęć, seryjnego psucia zagrywek. Amerykanie jednak w pewnym momencie obudzili się, odskoczyli na 15:21 i wiadomo już było, że tego meczu nie przegrają. Atak Kurka i as serwisowy Bieńka przedłużył tylko agonię, która nastąpiła po zagrywce Murphy Troya i niedokładnym przyjęciu Miki. Rozpaczliwe próby przebicia piłki na drugą stronę okazały się bezskuteczne. 17:25 w finałowej odsłonie i 1:3 w meczu są odzwierciedleniem wyższości jaką udowodnili tego dnia Amerykanie.

Przewyższali oni Polaków przede wszystkim konsekwencją, siłą ognia, znakomitym odbiorem zagrywki, dzięki czemu ich rozgrywający robił praktycznie co chciał. Nie do zatrzymania był Russell (19 ataków i jeden blok). Skuteczni byli też Anderson (11 ataków i trzy asy serwisowe) i Troy (10 ataków). Po pięć bloków zaliczyli Christenson Micah i Holt.

Wśród biało-czerwonych najskuteczniejszy był Bartosz Kurek, który zdobył 13 punktów, o 11 mniej niż w piątkowym pojedynku.

Polacy w całym meczu zdobyli po swoich akcjach zaledwie 29 punktów, po błędach Amerykanów z zagrywek aż 33. To też świadczy o tym, jak bezradni byli w sobotę aktualni mistrzowie świata.

Dariusz Cisowski
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama