Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 28 listopada 2024 13:55
Reklama KD Market

El. ME 2016 - Polska - Gruzja 4:0. Trzy bramki Lewandowskiego



Polscy piłkarze pokonali w Warszawie w obecności kompletu 56 512 tys. widzów Gruzję 4:0 (0:0) i umocnili się na prowadzeniu w grupie D eliminacji mistrzostw Europy 2016. Trzy bramki na Stadionie Narodowym zdobył Robert Lewandowski (89, 90+2, 90+3), a wcześniej jedną Arkadiusz Milik (62).


Polska: Łukasz Fabiański - Łukasz Piszczek, Łukasz Szukała, Michał Pazdan (90-Marcin Komorowski), Maciej Rybus - Kamil Grosicki (79-Tomasz Jodłowiec), Grzegorz Krychowiak, Krzysztof Mączyński, Sławomir Peszko (64-Jakub Błaszczykowski) - Robert Lewandowski, Arkadiusz Milik.

Gruzja: Giorgi Loria - Ucza Łobzanidze, Guram Kaszia, Aleksandre Amisulaszwili, Lasza Dwali, George Nawalowski - Tornike Okriaszwili (46-Murtaz Dauszwili), Dżano Ananidze, Aleksandre Kobachidze (76-Baczana Cchadadze), Valeri Kazaiszwili - Mate Wacadze (63-Giorgi Czanturia).

W sobotnim meczu trener Adam Nawałka nie mógł skorzystać z pauzującego za kartki obrońcy Kamila Glika, którego zastąpił dobrze spisujący się w minionym sezonie w Jagiellonii Białystok Michał Pazdan. Najważniejsze jednak, że polski selekcjoner miał do dyspozycji wszystkich czołowych piłkarzy ofensywnych. Największa konkurencja jest wśród bocznych pomocników. W sobotę były kapitan Jakub Błaszczykowski - wracający do kadry po długiej przerwie - rozpoczął na ławce rezerwowych (wszedł w 64. minucie), natomiast Maciej Rybus zagrał jako lewy obrońca.

Gruzini, którzy do tej pory zdobyli punkty jedynie w starciu z outsiderem Gibraltarem, byli na Stadionie Narodowym mocno osłabieni. Nie zagrali pauzujący za kartki pomocnik Dnipro Dniepropietrowsk Dżaba Kankawa (uczestnik niedawnego finału Ligi Europejskiej w Warszawie) oraz kontuzjowany napastnik włoskiego Empoli Lewan Mczedlidze. Ponadto trener Kachaber Cchadadze miał problemy w defensywie. Z powodu urazów nie wystąpili m.in. Akaki Czubutia oraz Gia Grigalawa.

Sobotnie spotkanie na Stadionie Narodowym rozgrywano w obecności kompletu widzów (56,5 tys.) i przy rozsuniętym dachu, który dzień wcześniej był zamknięty w obawie przed burzą.

Trener Nawałka zapowiadał, że jego podopieczni będą prowadzić grę i tak rzeczywiście było. Najwięcej pracy miał gruziński bramkarz Giorgi Loria. Już w 10. minucie groźnie, ale minimalnie niecelnie strzelił z dystansu aktywny Kamil Grosicki. Trzy minuty później ten sam zawodnik zmarnował dogodną okazję, po szybkim kontrataku gospodarzy.

Przewaga biało-czerwonych rosła z każdą minutą. W kolejnych akcjach bliscy zdobycia gola byli Sławomir Peszko i Robert Lewandowski. Ten drugi w 19. minucie w sytuacji sam na sam minął już Lorię, ale jego strzał wybił z linii bramkowej Aleksandre Amisulaszwili. Niedługo później golkiper gości wygrał pojedynek z Lewandowskim, popisując się efektowną paradą. W 42. minucie Loria ponownie musiał się wykazać umiejętnościami, tym razem po technicznym strzale zza pola karnego Arkadiusza Milika.

Druga połowa zaczęła się od... groźnej sytuacji Gruzinów. Po dośrodkowaniu na pole karne niecelnie głową uderzył Guram Kaszia.

W 62. minucie kibice na Stadionie Narodowym mieli wreszcie powody do ogromnej radości. Bramkę po efektownym strzalem z ok. 20 metrów zdobył Milik. Bramkarz Gruzinów nie miał szans, piłka została uderzona bardzo precyzyjnie przez napastnika Ajaksu Amsterdam.

Biało-czerwoni, zachęcani przez kibiców, chcieli pójść szybko za ciosem. W 69. minucie w dogodnej okazji znalazł się Grosicki, ale jego strzał głową był niecelny. Gruzini nie zamierzali jednak czekać na kolejne ataki Polaków. W 78. minucie na strzał z dystansu zdecydował się Giorgi Czanturia - Łukasz Fabiański, choć z problemami, złapał piłkę. Niedługo później szczęście uśmiechnęło się do gospodarzy. Po bardzo silnym uderzeniu George Nawalowskiego piłka trafiła w poprzeczkę. Stadion na chwilę ucichł...

Kibice ożywili się jednak w końcówce spotkania, której wielkim bohaterem okazał się Lewandowski. Napastnik Bayernu Monachium w ciągu czterech minut zdobył aż trzy bramki, za każdym razem wykorzystując dogodną sytuację. Biało-czerwoni powtórzyli więc wynik z listopada z Tbilisi, wówczas również wygrali 4:0.

W drugim meczu grupy D Irlandia zremisowała w Dublinie ze Szkocją 1:1 (1:0). Bramki: dla Irlandii - Jonathan Walters (38); dla Szkocji - John O'Shea (47-samob.).

Polscy piłkarze pozostają niepokonani w eliminacjach Euro 2016. W sześciu meczach zdobyli 14 punktów i umocnili się na prowadzeniu w tabeli.

Po meczu powiedzieli:

Adam Nawałka, trener reprezentacji Polski: "Spodziewaliśmy się bardzo trudnego meczu, mieliśmy świetnie rozpracowanych Gruzinów. Na bieżąco mogliśmy zobaczyć, że ten zespół zrobił ogromne postępy w porównaniu z naszym jesiennym meczem. Dlatego nie lekceważyliśmy rywali. Wiedzieliśmy, że możemy sobie dopisać trzy punkty dopiero po meczu. Wszyscy wykonali fantastyczną pracę w upale. Pierwszą połowę rozgrywali w bardzo dużym tempie, było sporo sytuacji, ale zabrakło skuteczności. W piłce trzeba grać cierpliwie. Tak było po przerwie. To co najważniejsze, to determinacja i zaangażowanie piłkarzy do ostatniego gwizdka. W końcówce trzy gole strzelił Robert Lewandowski. To był dla niego trudny mecz, pilnowało go kilku rywali, dlatego w pierwszej połowie zabrakło nieco precyzji. Ale wszyscy piłkarze zasłużyli dzisiaj na brawa. To bardzo ważne punkty w kontekście awansu do Euro 2016.

W przerwie było bardzo spokojnie. Wiedzieliśmy, że tylko konsekwentna gra może przynieść efekty. Pierwsza połowa była dobra w naszym wykonaniu, zabrakło tylko skuteczności. Założenia z pierwszej części realizowaliśmy również w drugiej. Pokazaliśmy konsekwencję, zaangażowanie i, co niezwykle ważne, charakter. Wiele akcji było rozgrywanych na wysokim poziomie.

Bardzo cieszę się z udanego powrotu Kuby. Wierzę, że z nim będziemy jeszcze silniejsi w przyszłości.

Nie ukrywam, że takie mecze dodają pewności i wiary drużynie. Potrafimy radzić sobie z rolą faworyta. Nie lekceważyliśmy Gruzinów, ale wszyscy byliśmy przekonani, że odniesiemy zwycięstwo. Jest progres, cały czas idziemy do przodu. Suma umiejętności naszego zespołu jest naprawdę duża. Z optymizmem patrzymy w przyszłość"

Kachaber Cchadadze, trener reprezentacji Gruzji: "W futbolu gra się 90 minut plus czas doliczony. My dzisiaj zagraliśmy dobrze 87 minut, natomiast te ostatnie były fatalne. Wydarzenia z ostatnich minut to dla nas katastrofa. Oczywiście za wynik zawsze odpowiedzialny jest trener. Musimy wyciągnąć wnioski z tego spotkania, będziemy nad tym pracować. Wprowadzimy zmiany, które będą miały odzwierciedlenie w dalszym rozwoju naszej drużyny.

Dzisiaj w ciągu 87 minut mieliśmy jeden fragment, gdy zdominowaliśmy rywala. To było po stracie pierwszej bramki. Stworzyliśmy wówczas kilka sytuacji, trafiliśmy w słupek. Niestety, nie zdobyliśmy wówczas gola. Jak się okazało, to był kluczowy moment meczu. Mamy nad czym pracować w przyszłości. Reprezentacja Polski to jest maszyna, która już ruszyła. Piłkarze są zgrani, prezentują wysokie umiejętności. Ta maszyna się rozpędzi i może wiele osiągnąć. Macie fantastyczny zespół, w którym każdy wie, co robić i każdy zna swoje miejsce".

Kamil Grosicki: „Gdybym strzelił bramkę, dużo wyżej oceniłbym swój występ. Jednak już staram się o tym zapomnieć, ponieważ póki co skończyły się mecze eliminacyjne. Najważniejsze jest bowiem dobro drużyny i nasze efektowne zwycięstwo. Jestem bardzo zadowolony ze swojego powrotu do kadry. Gruzini dobrze grają kombinacyjnie i to pokazali w meczu z nami. Nam natomiast dopisuje szczęście i powoli zbliżamy się do celu, jakim jest awans na Euro 2016”.

Michał Pazdan: „Przy prowadzeniu 1:0 za bardzo cofnęliśmy się, przez co stwarzało się zagrożenie pod naszą bramką. Najważniejsze, że w sytuacji, kiedy jeden z rywali trafił w poprzeczkę, dopisało nam szczęście, a my dobiliśmy przeciwników. Bardzo cieszę się, że dostałem szansę gry w podstawowym składzie. Mam nadzieję, że taki poziom utrzymam w kolejnych spotkaniach drużyny narodowej, jeżeli będę otrzymywał kolejne szanse. Nie spoczywam na laurach, bo cały czas muszę się rozwijać. Trzeba z pokorą podchodzić do tego spotkania i wyniku. Pozycja Kamila Glika jest w reprezentacji niezagrożona, ponieważ ma za sobą świetny sezon”.

Łukasz Fabiański: „Nie możemy jeszcze powiedzieć, że jedziemy na mistrzostwa Europy we Francji. Gdybyśmy tak stwierdzili, to w przyszłości moglibyśmy dostać kopniaka za pychę. W piłce i w życiu trzeba być ostrożnym z takimi daleko idącymi deklaracjami. Liczy się kolejny dzień, trening, czy mecz. Robert Lewandowski i Kuba Błaszczykowski udowodnili, że są profesjonalistami w stu procentach. Swoim zachowaniem zamknęli całą sytuację związaną ze zmianą kapitana. Pokazali, że dla nich liczy się przede wszystkim dobro reprezentacji, a nie własne animozje. Wyszedł pełen profesjonalizm obydwu”.

(PAP)
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama