Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 4 października 2024 10:23
Reklama KD Market

Wasilewski zatrzymał Blackhawks. Remis w rywalizacji o Puchar Stanleya



Hokeiści Tampa Bay Lightning wyrównali stan rywalizacji o Puchar Stanleya po zwycięstwie nad Chicago Blackhawks 4:3 w drugim meczu finału ligi NHL. W środę "Czarne Jastrzębie" wygrały 2:1. Po trofeum sięgnie zwycięzca czterech spotkań.

Wynik meczu otworzył w pierwszej tercji środkowy trzeciego ataku Lightning Cedric Paquette. Minął on Brandona Saada i posłał krążek obok próbującego interweniować Coreya Crawforda.

W drugiej tercji wyrównał Andrew Shaw, który nie tylko skutecznie zablokował bramkarza, ale też zdołał wepchnąć krążek do jego bramki. Niespełna dwie minuty później bohater pierwszego meczu Teuvo Teravainen wykorzystał osłabienie Lightning i Blackhawks objęli prowadzenie 2:1.

Odpowiedź gospodarzy była jednak błyskawiczna. Najpierw Kuczerow wyrównał na 2:2, a siedem minut później Tyler Johnson, przy pomocy Crawforda, który nie "domknął" prawego słupka, dał Tampie prowadzenie 3:2.

W trzeciej tercji Brent Seabrook zdołał doprowadzić do wyrównania, ale ostatnie słowo należało do miejscowych. Jason Garrison wykorzystał przewagę, po bezmyślnym faulu Patricka Sharpa, ustalając wynik meczu.

Jedną z centralnych postaci drugiego spotkania był 20-letni rosyjski bramkarz Tampy Andriej Wasilewski, który pojawił się na lodzie w trzeciej tercji z powodu kontuzji Bena Bishopa. Gdy wchodził na plac gry, utrzymywał się remis 3:3.

- Zdenerwowany? Na początku może trochę. Ale po kilku pierwszych obronionych strzałach poczułem się lepiej. Przygotowuję się mentalnie na każdy mecz - powiedział młody zawodnik.

Rosjanin ma raczej znikome doświadczenie w NHL. Łącznie zagrał w 16 meczach fazy zasadniczej, a od 31 marca wystąpił tylko dwukrotnie. W rundzie play off nie ma na koncie nawet godziny gry.

- Powiedzieliśmy mu, żeby się po prostu dobrze bawił. Nie mam pojęcia, co się działo w jego głowie, ale to spokojny chłopak. Jest przygotowany nawet wtedy, gdy wie, że nie zagra - wyjaśnił jego kolega z drużyny Anton Stralman.

To drugi młody hokeista, który wyróżnił się w rywalizacji o Puchar Stanleya. W środę bardzo dobry mecz rozegrał rówieśnik Rosjanina Teuvo Teravainen, który zdobył bramkę i zaliczył asystę.

Nie wiadomo do końca, co stało się Bishopowi, który w pewnym momencie po prostu zjechał z lodowiska i poszedł do tunelu. Później na chwilę wrócił na bramkę "Błyskawic", by znów zwolnić miejsce Wasilewskiemu.

- Nikt nie wiedział, co się dzieje. Słuchaliśmy komunikatów spikera, żeby wiedzieć, kto właśnie u nas broni - przyznał kapitan Steven Stamkos.

Chicago grało w osłabieniu dwukrotnie w ciągu niespełna trzech minut, ponieważ dwa razy przewinił Patrick Sharp. Gola straciło, gdy 33-letni Kanadyjczyk odsiadywał drugą karę.

- Chyba nigdy mi się to nie zdarzyło. Ponoszę za to odpowiedzialność i pozostaje mi tylko przeprosić kolegów za to, że przeze mnie byli pod presją - powiedział Sharp.

Trzeci mecz finałowy odbędzie się w poniedziałek w Chicago.

(PAP) (DC)

 

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama