Rozstawiona z "jedynką" Serena Williams pokonała 6:3, 6:7 (2-7), 6:2 czeską tenisistkę Lucie Safarovą (13.) w finale turnieju French Open. Amerykanka wywalczyła 20. tytuł wielkoszlemowy, a w paryskiej imprezie na kortach im. Rolanda Garrosa triumfowała po raz trzeci.
Przed meczem forma Williams była niewiadomą - w ostatnich dniach chorowała i z powodu złego samopoczucia opuściła dwie konferencje prasowe oraz piątkowy trening.
W sobotę jednak nie widać było po niej kłopotów zdrowotnych. Finał był początkowo jednostronnym widowiskiem. Przełamanie na wagę zwycięstwa w pierwszej partii zanotowała w czwartym gemie, ale jej dominacja na korcie nie podlegała dyskusja.
Ciekawiej zrobiło się w drugim secie, gdy Czeszka ze stanu 1:4 wyszła na prowadzenie 5:4, a po wygranej w tie-breaku doprowadziła do remisu w całym spotkaniu. Pomogła jej w tym popełniająca coraz więcej błędów - niewymuszonych i podwójnych serwisowych - Amerykanka. W całym meczu zanotowała ich, odpowiednio, 42 i dziewięć.
Liderka rankingu WTA nie pozostawiła wątpliwości w trzeciej odsłonie, którą wygrała 6:2, choć przegrała dwa pierwsze gemy. Zwycięstwo zapewniła sobie po dwóch godzinach i minucie walki na korcie.
Pierwsza rakieta świata rozstrzygnęła na swoją korzyść wszystkie dziewięć meczów rozegranych dotychczas z Safarovą.
Młodsza ze słynnych sióstr Williams w dorobku ma od soboty 20 triumfów w zawodach Wielkiego Szlema. Dwie zawodniczki w historii mają na koncie więcej tytułów wywalczonych w imprezach tej rangi. Australijka Margaret Court może pochwalić się 24, a Niemka Steffi Graf - 22. W Paryżu Amerykanka świętowała wcześniej sukces w 2002 i 2013 roku.
Trofeum za tegoroczny sukces odebrała z rąk 18-krotnej zwyciężczyni wielkoszlemowych imprez - Amerykanki czeskiego pochodzenia Martiny Navratilovej.
- Mecz był bardzo trudny. Lucie zagrała świetnie. Wywalczenie 20. Wielkiego Szlema właśnie tu, na kortach Rolanda Garrosa, to dla mnie coś wyjątkowego. Nie mogę w to uwierzyć. Dziękuję całemu mojemu sztabowi i rodzinie. Bez was nic z tego, co osiągnęłam, nie byłoby możliwe - zaznaczyła Williams.
33-letnia zawodniczka z USA zanotowała triumf w trzech kolejnych imprezach wielkoszlemowych. Poprzednio taką serią w kobiecej rywalizacji mogła się pochwalić również ona - na przełomie 2002 i 2003 roku.
Z kolei poprzednią zawodniczką, która w tym samym roku zapisała na swoim koncie sukces w Australian Open i French Open, była Amerykanka Jennifer Capriati 14 lat temu.
Czeszka również powinna dobrze wspominać tegoroczną edycję paryskiej imprezy. W drodze do swojego pierwszego wielkoszlemowego finału wyeliminowała m.in. broniącą tytułu Rosjankę Marię Szarapową i rozstawioną z numerem siódmym Serbkę Anę Ivanovic. W poniedziałek z kolei zadebiutuje w czołowej "10" rankingu WTA. W niedzielę zagra w Paryżu jeszcze w finale debla.
(PAP)
Reklama