Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 28 listopada 2024 16:52
Reklama KD Market

Piłkarski świat z satysfakcją przyjął dymisję Blattera



Większość piłkarskiego świata z satysfakcją i ulgą przyjęła zapowiedź rezygnacji Josepha Blattera ze stanowiska prezydenta FIFA. Poparcia udzielili mu za to m.in. działacze ze sprzyjającej mu Afryki. Szwajcar ogłosił decyzję na konferencji prasowej w Zurychu.

Rezygnacja Blattera cztery dni po reelekcji to pokłosie afery korupcyjnej i środowych zatrzymań wysokich rangą działaczy FIFA. Pojawiły się też podejrzenia, że w nielegalny proceder zamieszany był sekretarz generalny Federacji Jerome Valcke, jeden z najbliższych współpracowników Szwajcara.

- To trudna, odważna i dobra decyzja - ocenił krótko prezydent Europejskiej Unii Piłkarskiej (UEFA) Michel Platini. W mediach spekuluje się, że Francuz będzie jednym z kandydatów na następcę Blattera w wyborach, które odbędą się między grudniem 2015 a marcem 2016 roku.

Jego konkurentem może być m.in. były reprezentant Portugalii Luis Figo, który kandydował już w tym roku, ale wycofał się przed kongresem. Wydał emocjonalne oświadczenie, w którym nazwał organizację "dyktaturą", a proces wyborczy miał jego zdaniem na celu wyłącznie przekazanie pełni władzy w ręce jednego człowieka.

- To dobry dzień dla FIFA i dla piłki nożnej. Zmiana w końcu nadchodzi. Teraz trzeba spokojnie i odpowiedzialnie zastanowić się nad globalnie akceptowanymi rozwiązaniami, mającymi na celu rozpoczęcie nowej ery dynamizmu, transparentności i demokracji w światowej federacji - skomentował były piłkarz m.in. Barcelony i Realu Madryt.

Faworytem bukmacherów szybko został jedyny konkurent Blattera w piątkowych wyborach Ali bin Al-Hussein. Jordański książę, którego poparła większość związków podlegających UEFA, również uważa, że dymisja Szwajcara to właściwy krok.

- Jestem do dyspozycji wszystkich krajowych federacji, które chcą zmian, w tym tych, które dotychczas bały się je wprowadzać - zapewnił prezes jordańskiej federacji.

Wielu ma nadzieję, że po odejściu Blattera będzie wreszcie możliwe wnikliwe przeanalizowanie procesu wyboru Rosji i Kataru na gospodarzy mistrzostw świata w 2018 i 2022 roku. Liczą, że opublikowany zostanie w całości raport Michaela Garcii, który wskazywał na liczne nieprawidłowości, ale ostatecznie potraktowano w FIFA po macoszemu. Wzbudziło to wówczas protesty m.in. samego autora dokumentu.

- Domagam się ustalenia i upublicznienia wszystkich faktów związanych z tymi kandydaturami. Jeśli wszystko odbyło się uczciwie, to dobrze, gratuluję. Ale jeśli doszło do jakiegokolwiek niewłaściwego zachowania, to trzeba zastanowić się, czy nie należy ponownie wybrać gospodarzy - ocenił Simon Johnson, który przewodniczył staraniom Anglików o prawo organizacji mundialu w 2018 roku.

Także przewodniczący Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego Thomas Bach zdaje się sądzić, że decyzja prezydenta światowych władz futbolu jest właściwa.

- Szanujemy decyzję Blattera o dymisji i zapoczątkowaniu potrzebnych reform, a także o zwolnieniu miejsca dla nowych władz FIFA, które wyznaczą tym zmianom kierunek - zaznaczył w oświadczeniu Niemiec.

Wiceprezes federacji Anglii David Gill rozważy powrót do objęcia funkcji w Komitecie Wykonawczym FIFA. Brytyjski działacz zgodnie z zapowiedzią zrezygnował z miejsca w tym organie tuż po wygranych przez Blattera wyborach.

- Szanuję jego decyzję i cieszę się, że panuje duża determinacja do zmian w FIFA. To z kolei sprawia, że zastanowię się nad zmianą decyzji o rezygnacji  - podkreślił Gill.

Po drugiej stronie barykady ustawili się m.in. prezes piłkarskiej federacji Zambii Kalusha Bwalya oraz kierujący urugwajskim związkiem Wilmar Valdez.

- Jestem w szoku, nie spodziewałem się tego. Ale widziałem, że ostatni tydzień w Zurychu był dla Blattera bardzo trudny, postarały się o to zachodnie media. A Platini proszący go o rezygnację zachował się niesportowo. Szwajcar zrobił wiele dla FIFA, a jego rządy zostaną zapamiętane na całym świecie, nawet w Anglii i w Niemczech, które wielokrotnie korzystały z jego pomocy. Zawsze troszczył się też o Afrykę - uważa Bwalya.

Działacz z Ameryki Południowej dodał: - To niezrozumiała decyzja. Był przekonany, że wytrwa na tym stanowisku. To oczywiste, że w ciągu ostatnich kilku godzin ktoś ważny powiedział mu coś, co popchnęło go do tego ruchu.

(PAP)
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama