Rosja przez obniżenie ceny na gaz Ukrainie osłabiła swoją pozycje negocjacyjną przed kolejnymi rozmowami z Kijowem ws. dostaw tego surowca, jednak prawdziwa batalia będzie dotyczyła roli Ukrainy jako kraju tranzytowego - uważa analityk Bruegela Georg Zachmann.
[ot-video type="youtube" url="https://youtu.be/MxADTmY3_54"]
Według zapowiedzi do końca kwietnia powinna odbyć się kolejna tura rozmów gazowych z udziałem Rosji, Ukrainy i Komisji Europejskiej. Po tym jak na początku miesiąca rząd Rosji na wniosek Gazpromu zgodził się na przedłużenie do końca czerwca zniżki na gaz dla Kijowa, Ukraina zaczęła napełniać swoje magazyny. Aby zabezpieczyć się przed zimą musi wpompować do nich ok. 10-12 mld m sześc.
"Ukraina znowu kupuje rosyjski gaz i zwiększa stan swoich magazynów. W pierwszym tygodniu kwietnia wpompowała do nich 100 mln m sześc. Po raz pierwszy od jesieni mamy do czynienia z sytuacją, że w magazynach jest więcej paliwa niż przed tygodniem. Jeśli ten trend będzie utrzymany, pozwoli to Ukrainie zgromadzić wystarczającą ilość gazu potrzebą na zimę do końca lata. To oczywiście pogorszy pozycję negocjacyjną Gazpromu" - powiedział PAP Zachmann, który jest ekspertem ds. energetycznych w prestiżowym brukselskim think-tanku Bruegel.
Jego zdaniem ruch Rosjan może być sygnałem dobrej woli ze strony Gazpromu. Zauważył, że prezes tej spółki Aleksiej Miller przekonuje w stolicach europejskich, że kierowany przez niego koncern chce być strategicznym partnerem dla firm w Europie. Analityk zwrócił też uwagę, że KE ma w najbliższym czasie wydać decyzję ws. dochodzenia antymonopolowego wobec Gazpromu, dlatego spółka chce się pokazać z dobrej strony, aby w jakimś stopniu być może wpłynąć na Brukselę.
Zachmann ocenił, że po tym jak Rosja zdecydowała się na obniżenie do końca czerwca ceny gazu dla Ukrainy, teraz trójstronne rozmowy pomiędzy tymi krajami z udziałem KE będą się koncentrować wokół bardziej długoterminowych i strategicznych kwestii. "Długoterminową kwestią strategiczną jest to, czy Ukraina pozostanie krajem tranzytowym" - zauważył.
13 kwietnia rosyjski minister energetyki Aleksandr Nowak poinformował, że Rosja nie planuje przedłużenia wygasającego w 2019 roku kontraktu z Ukrainą na tranzyt gazu ziemnego do Europy.
"Rosja i Gazprom wyraźnie mówią o tym, że nie chcą, aby ich gaz był tranzytowany do Europy przez Ukrainę po 2019 r. Ich plan budowy gazociągu Turkish Stream przez Turcję i Grecję, ma służyć temu, by ominąć Ukrainę w dostawach na rynek europejski. Obecnie Ukraina jest im wciąż potrzebna jeśli chodzi o zdolności przesyłowe. Rosja może sprzedawać jedynie 60 proc. swojego gazu do UE przez Białoruś i North Stream, ale nie jest w stanie sprzedawać całego swojego gazu przez te dwa gazociągi, więc Ukraina jest konieczna. Jednak z nowym gazociągiem Turkish Stream Rosja będzie w stanie całkowicie ominąć Ukrainę" - powiedział ekspert.
Jego zdaniem w tym momencie za wcześnie powiedzieć, czy Turkish Stream będzie zakończony do 2019 r. "Jest pytanie, czy Rosja naprawdę chce realizować tę bardzo drogą inwestycję. Czy strona turecka byłaby tym zainteresowana. Wydaje się, że tak, bo nie ma nic do stracenia w tej sprawie. Ale jest również pytanie, czy UE byłaby skłonna wybudować infrastrukturę, by odbierać gaz z granicy turecko-greckiej. Jerzy Buzek powiedział na jednym ze spotkań: +dlaczego mielibyśmy kupować pizzę przez tylne drzwi, skoro do tej pory dostawa odbywała się przez drzwi frontowe" - dodał Zachmann.
Jak zaznaczył, UE jako klient może powiedzieć Rosji, że jeśli nie będzie dostarczała surowca tam, gdzie chcemy go odbierać, nie będziemy go od niej kupować, tylko sprowadzać z innych źródeł. "Sądzę, że UE ma całkiem niezłą pozycję negocjacyjną" - stwierdził.
Ekspert jest zdania, że Rosja, mimo problemów z dostępem do finansowania byłaby w stanie znaleźć środki na Turkish Stream ponieważ jest od dla niej projektem strategicznym.
W jego ocenie państwa unijne nie powinny się spieszyć z budową gazociągu łączącego planowany Turkish Stream z resztą Europy, a raczej przekonywać Rosję, że tranzyt przez Ukrainę może być kontynuowany. "Możemy wskazywać, że dzięki zmianom w prawie, jeśli Ukraina stanie się częścią europejskiego rynku gazu, pozycja Rosji będzie również zupełnie inna. Zasady dotyczące przejrzystości i zakazu dyskryminacji będą się również odnosiły do Gazpromu, pomagając mu wykorzystywać ukraiński system gazociągów. W efekcie Ukraina nie będzie mogła z politycznych powodów zablokować przesyłu gazu" - zaznaczył Zachmann. Jak dodał taki rozwój sytuacji pozwoliłby również Rosji mieć pewność co do możliwości tranzytu przez Ukrainę. Ten argument - jego zdaniem - może powstrzymać Moskwę przed realizowaniem bardzo kosztownej inwestycji gazociągu przez Turcję.
Ekspert Bruegela zwrócił też uwagę na już zachodzące zmiany w polityce energetycznej Ukrainy. "Ukraina uchwaliła właśnie swoje nowe prawo gazowe, które przewiduje wdrożenie europejskich zasad energetycznych na ukraińskim terytorium, jeśli chodzi o tranzyt gazu. To będzie miało duże konsekwencje dla kontraktu gazowego pomiędzy Gazpromem, a Naftohazem. To pokazuje, że następuje +europeizacja+ (tego obszaru) na Ukrainie" - zaznaczył.
"Te zmiany prawa, to oczywiście dopiero pierwszy krok bardzo szerokich reform sektora gazowego. Najważniejszą rzeczą jaka wydarzyła się w tym kontekście do tej pory jest uznanie za sprzeczne z prawem zapisów umowy dotyczącej tranzytu gazu z 2009 r. pomiędzy Gazpromem i Naftohazem. Przewidywały one specjalne przywileje dla Gazpromu w wykorzystywaniu systemu przesyłowego. W tym momencie są one sprzeczne z ukraińskim prawem, dlatego zapisy te będą musiały być renegocjowane" - dodał Zachmann.
W jego ocenie większa przejrzystość kontraktów, zapewnienie odpowiedniego wolumenu dostaw, tak, aby uniemożliwić Gazpromowi ich zmianę z dnia na dzień, to znaczące zmniejszenie siły Gazpromu.
W Brukseli rozmawiał Krzysztof Strzępka (PAP)
Zamieszczone na stronach internetowych portalu www.DziennikZwiazkowy.com materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Codziennego Serwisu Informacyjnego PAP, będącego bazą danych, którego producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Alliance Printers and Publishers na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.
Reklama