Wszystkich, którzy dali się nabrać - uspokajamy: opisywany przez nas wczoraj "podatek spacerowy" - to żart. Po chodnikach i poboczach można wciąż chodzić za darmo - przynajmniej na razie. Mamy nadzieję, że nasza żartobliwa depesza nie stanie się inspiracją dla łatających dziury budżetowe władz stanu. Wszystkim czytelnikom życzymy poczucia humoru na co dzień, nie tylko w prima prilis. (red.)
Parlament Illinois przegłosował wprowadzenie tzw. podatku spacerowego. Nowy podatek ma wejść w życie z początkiem lipca, a zapłacą go wszyscy użytkownicy chodników, ścieżek i poboczy, czyli praktycznie każdy z mieszkańców stanu.
Nowy projekt legislacyjny spotkał sie z aprobatą większości posłów stanowego parlamentu w Springfield. Podatek zapłaci każdy użytkownik tzw. nawierzchni pieszych, czyli chodników, ścieżek dla biegaczy, poboczy i kładek nad ruchliwymi ulicami.
Podatek będzie naliczany pod kątem potencjalnego zużycia nawierzchni. Posłowie próbowali ustalić średni dystans, jaki statystyczny podatnik pokonuje rocznie korzystając z chodników. Pomysł nie spodobał się stanowej komisji zdrowia (State Health Commitee), której przedstawiciele argumentowali, że w tej sytuacji najwięcej zapłacą przygotowujący się do zawodów biegacze i amatorzy joggingu.
Autorzy ustawy zdecydowali, że kryterium naliczania opłaty będzie waga użytkownika chodników. Podatek będzie naliczany na podstawie BMI (stosunku wagi do wzrostu).
Z podatku mają być zwolnieni ludzie z niedowagą i otyli z powodów medycznych. W przyszłym roku fiskalnym do księgowego zgłosimy się z zaświadczeniem o wadze. Nie będzie możliwe zważenie się w biurze podatkowym, gdyż księgowi nie mają uprawnień do świadczenia tego typu usług.
Przeciwko nowemu podatkowi już zaprotestowały środowiska broniące ochrony praw konsumenckich. W sobotę 11 kwietnia w chicagowskim parku Granta odbędzie się marsz protestacyjny.
Władze stanowe chcą użyć pieniędzy z podatku spacerowego na naprawy chodników oraz budowę nowych a tym samym odciążyć budżet stanowy.
(gd)
Reklama