Pozew Napieralskiego w sądzie; Joński: każdy może składać pozwy, nawet absurdalne
- 03/26/2015 02:22 PM
Grzegorz Napieralski zwrócił się w czwartek do sądu o uznanie nieważności decyzji o jego zawieszeniu w prawach członka SLD; chce też zawieszenia szefa Sojuszu Leszka Millera. Każdy obywatel ma prawo składać pozwy, nawet najbardziej absurdalne - mówi PAP rzecznik SLD Dariusz Joński.
Joński podkreślił też, że Napieralski w swych czwartkowych wypowiedziach nawiązuje do nieaktualnego już statutu SLD, który został zmieniony w grudniu 2013 roku.
Napieralski poinformował PAP w czwartek, że złożył w Sądzie Okręgowym w Warszawie pozew o uznanie nieważności uchwały, na mocy której został zawieszony jako członek SLD. Jak dodał, wysłał też do partii wniosek o zawieszenie i ukaranie szefa SLD Leszka Millera.
Napieralski 9 stycznia został zawieszony przez zarząd krajowy SLD w prawach członka partii za działanie na jej szkodę; sprawa została też skierowana do rozpatrzenia przez krajowy sąd partyjny.
W rozmowie z PAP Napieralski przekonuje, że nie było podstaw prawnych do jego zawieszenia, dlatego uchwała jest nieważna. Były lider Sojuszu zarzucił Leszkowi Millerowi, że "działał i podejmował decyzje, które szkodzą wizerunkowo partii, powodują wewnętrzne nieporozumienia i są sprzeczne z interesem SLD".
"W sposób oczywisty to wszystko, co się wydarzyło, dąży do podziału partii, bądź nawet jej rozpadu. W cieniu zbliżających się wyborów prezydenckich i parlamentarnych to jest działanie na szkodę partii, stąd podjąłem takie kroki" - tłumaczył. Wskazywał, że jest członkiem SLD od wielu lat i chce dla partii jak najlepiej, ale "nie może zgodzić się na to, by SLD był prywatną partią Leszka Millera".
W pozwie, przekazanym w czwartek PAP, Napieralski wnosi o ustalenie, że uchwała zarządu krajowego SLD ze stycznia ws. jego zawieszenia w prawach członka partii jest nieważna i "nie istnieje w obrocie prawnym". Uzasadnia, że uchwała została przyjęta w sposób sprzeczny ze statutem partii.
Pytany, dlaczego uznaje uchwałę za nieważną, polityk powiedział PAP m.in., że w dniu podejmowania decyzji o jego zawieszeniu nie był sporządzony akt oskarżenia wobec niego. Tymczasem - jak wskazuje - statut Sojuszu mówi jasno, że - aby zawiesić członka partii - musi być przygotowany wniosek o jego ukaranie.
"Powiem więcej - tego wniosku nie było do 25 lutego, czyli 1,5 miesiąca. Wniosek się pojawił dopiero 25 lutego, został odrzucony przez sąd partyjny, bo miał błędy formalne, był pisany na kolanie. Pojawił się po raz kolejny 10 marca, czyli dwa miesiące po moim zawieszeniu" - podkreślił Napieralski.
Wskazuje też, że do wniosku o jego zawieszenie dołączone są materiały datowane po 9 stycznia. Polityk zaznaczył też, że zgodnie ze statutem SLD krajowy sąd partyjny może rozpatrywać wniosek o zawieszenie jako sąd pierwszej instancji w dwóch przypadkach - tylko na wniosek wojewódzkiego sądu partyjnego lub na wniosek przewodniczącego partii, jeśli uzyska akceptację trzech piątych składu krajowego sądu partyjnego. "Nic takiego nie miało miejsca" - zauważył.
Napieralski zwraca też uwagę, że gdy po "nawoływaniach i prośbach" otrzymał po 3 miesiącach treść uchwały o zawieszeniu, okazało się, że jest to decyzja bezterminowa. Tymczasem - jak dodał - w dniu jego zawieszenia liderzy partii mówili o zawieszeniu na 3 miesiące. Zwraca też uwagę, że w uchwale, którą otrzymał, pojawia się nazwisko Wojciecha Szewki z zarządu SLD - jako pełnomocnika zarządu w tej sprawie. "Nie przypominam sobie, by na zarządzie krajowym ktoś głosował Wojciecha Szewkę jako pełnomocnika zarządu" - dodał.
Rzecznik SLD Dariusz Joński tak mówi działaniach Napieralskiego: "Ja mam jeden komentarz: każdy obywatel ma prawo składać pozwy, nawet najbardziej absurdalne".
Według niego Napieralski w swych czwartkowych wypowiedziach nawiązuje do nieaktualnego już statutu SLD, który po ostatnich zmianach z grudnia 2013 roku "brzmi inaczej".
Joński dodał, że w poniedziałek zbiera się krajowy sąd partyjny, który zajmie się sprawą Napieralskiego w związku z jego licznymi wypowiedziami na temat Sojuszu Lewicy Demokratycznej i Magdaleny Ogórek. Dlatego, jak podkreślił, "mógłby tylko rekomendować Grzegorzowi - jako byłemu przewodniczącemu, a obecnie członkowi SLD - by zapoznał się z treścią statutu, który obowiązuje od 1,5 roku".
Zgodnie ze statutem SLD, sąd partyjny może członkom partii wymierzyć kary: upomnienia, nagany, odwołania z pełnionej funkcji w partii, pozbawienia prawa pełnienia funkcji w partii na okres do czterech lat, a także wykluczenia z partii.
Napieralski to poseł kilku kadencji, były szef SLD i do momentu zawieszenia - szef partii na Pomorzu Zachodnim. Funkcję szefa Sojuszu pełnił w latach 2008-2011. W 2011 po wyborach parlamentarnych, w których SLD zdobył 8,24 proc. głosów - najmniej spośród ugrupowań, które weszły do Sejmu, Napieralski złożył rezygnację z kierowania partią, zastąpił go na tym stanowisku Leszek Miller. (PAP)
Zamieszczone na stronach internetowych portalu www.DziennikZwiazkowy.com materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Codziennego Serwisu Informacyjnego PAP, będącego bazą danych, którego producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Alliance Printers and Publishers na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.
Reklama