Chicagowianom z każdym rokiem coraz trudniej znaleźć zatrudnienie w pobliżu miejsca zamieszkania. Tylko w latach 2000-2012 liczba miejsc pracy w regionie chicagowskim, do których da się dojechać spadła o 14 procent.
Najnowszy raport Brookingsa podaje, że w tym samym okresie liczba miejsc pracy położonych w niezbyt dużej odległości od domu pracownika w największych miastach amerykańskich obniżyła się o 7 procent. Przeciętne odległości dojazdu do pracy wahają się od 12,8 mili w Atlancie do 4,7 mili w Stockton w Kalifornii. Chicagowianie pokonują średnio dystans 10 mil.
Autorzy raportu poddali analizie rynki pracy w 96 największych miastach w USA. Tylko w 29 z nich – w większości na południu i zachodzie USA – wzrosła liczba miejsc pracy dla mieszkańców gotowych dojeżdżać każdego dnia do miejsca zatrudnienia. Na pierwszych miejscach tej listy znajdują się: McAllen w Teksasie, Bakersfield w Kalifornii i Palm Bay na Florydzie.
W gronie dużych miast, których mieszkańcy musieli pogodzić się ze spadkiem liczby miejsc pracy w pobliżu domu znalazło się m.in. Cleveland w Ohio, Detroit w Michigan, Dayton w Ohio, North Port na Florydzie i Nowy Orlean w Luizjanie. (ak)
Reklama